Jakub Palowski: Podczas niedawnej konferencji Defence24 DAY minister obrony Mariusz Błaszczak zapowiedział zakup kolejnych czterech śmigłowców Black Hawk dla Wojsk Specjalnych. Jak przebiegają przygotowania do finalizacji tej transakcji i kiedy możemy spodziewać się tej umowy?
Janusz Zakręcki Prezes PZL Mielec: Bardzo się cieszę, że pan minister złożył publicznie taką deklarację. Niestety nic więcej nie mogę powiedzieć na ten temat. Zakup dodatkowych śmigłowców dla sił specjalnych jest objęty klauzulą poufności.
Przejdźmy na rynki zagraniczne. PZL Mielec wygrał niedawno konkurencyjny przetarg na dostawę śmigłowców dla rumuńskiego MSW, dzięki czemu dostarczy tamtejszemu użytkownikowi ratownicze Black Hawki. Spółka brała udział w postępowaniu bezpośrednio, jako polski podmiot, nie za pośrednictwem koncernów Sikorsky i Lockheed Martin. Czy miało to znaczenie w rumuńskim przetargu?
Jak najbardziej, ponieważ zakup śmigłowców dla ministerstwa spraw wewnętrznych jest finansowany z większej części przez Unię Europejską. W przetargu mogły zatem starować tylko firmy z UE, a Polska jest jej członkiem. Nasz śmigłowiec spełniał wszystkie kryteria europejskości, ponieważ spełniał wszystkie kryteria polskości.
Podpisanie kontraktu w Rumunii otworzy nam drogę do innych postępowań finansowanych ze środków Unii Europejskiej, w których nie mogą startować firmy spoza UE albo firmy z UE, ale oferujące produkt pozaeuropejski.
Polskie Zakłady Lotnicze często podkreślają, że są firmą krajową, uczestniczą w różnych postępowaniach i promują się na rynkach zagranicznych jako polski podmiot. Dlaczego?
Głównie dlatego, że rzeczywiście oferujemy polskie produkty, czyli śmigłowiec S-70i Black Hawk oraz samolot M28. Ten pierwszy powstaje oczywiście na amerykańskiej licencji, ale jest produkowany w Polsce, w większości z polskich komponentów.
Jest też tworzony wyłącznie przez Polaków. Obecnie w Polskich Zakładach Lotniczych nie zatrudniamy ani jednego cudzoziemca. Od pracowników montażowych po zarząd wszyscy są obywatelami Rzeczpospolitej Polskiej. Co więcej, nasza kadra jest wręcz lokalna, podkarpacka. 54 proc. pracowników to mieszkańcy Mielca, kolejne 42 proc. – mieszkańcy województwa podkarpackiego, 4 proc. stanowią pracownicy z innych województw (małopolskie, świętokrzyskie, łódzkie, lubelskie, lubuskie, mazowieckie, opolskie, dolnośląskie).
Poza wspomnianą Rumunią, są również inne rynki, na których korzystne może okazać się to, że PZL Mielec jest polską firmą?
Unia Europejska w ramach funduszy wsparcia po epidemii COVID 19 chce przeznaczyć niemałe środki na sprzęt przeznaczony do działań ratowniczych, w tym przeciwpożarowych. Dotyczy to także śmigłowców. Latem tego roku S-70i Black Hawk w wersji wielozadaniowej należący do polskiej policji pokazał swoją wszechstronność podczas walki z pożarami w Turcji. Zostało to zauważone w krajach południa Europy borykających się z częstymi pożarami. Oferujemy także, we współpracy z United Rotorcraft, specjalistyczną wersję przeciwpożarową S-70i w konfiguracji FireHawk, którą – jak dotąd – zakupiły różne podmioty stanowe i samorządowe w USA, w tym stan Kalifornia. Myślimy o europeizacji wyposażenia Black Hawka, aby mógł być oferowany państwom UE, które mogą skorzystać z funduszy unijnych.
Właścicielem PZL jest jednak koncern amerykański Lockheed Martin.
Rzeczywiście, w 2015 roku PZL Mielec wraz z firmą Sikorsky został nabyty przez Lockheed Martin Corporation, jednak zarówno w momencie zakupu, jak i obecnie, PZL jest polską spółką, zarejestrowaną zgodnie z polskim prawem, jako osobny podmiot gospodarczy z własnym KRS-em. Nie jest oddziałem ani Sikorsky, ani Lockheed Martin. Ma polskiego prezesa, polski zarząd, płaci podatki i inne daniny publiczne w Polsce, choć oczywiście funkcjonujemy w szerszej strukturze Lockheed Martin.
Często można usłyszeć pogląd, że firmy z kapitałem zagranicznym wykazują skłonność do transferowania zysków z Polski i minimalizowania podatków na rzecz państwa polskiego. Jak to wygląda w przypadku PZL?
Dokładnie przeciwnie do trendu, o którym pan wspomniał. Jako polska firma płacimy w Polsce podatki i to niemałe. Według informacji Ministerstwa Finansów PZL Mielec jest największym płatnikiem CIT (podatku od osób prawnych) w województwie podkarpackim i dziesiątym co do wielkości w Polsce.
Z roku na rok płacimy coraz więcej na rzecz państwa. Podatek PIT z 8 mln złotych w 2016 r. wzrósł do ponad 11 mln zł w roku 2020. CIT w 2016 r. wyniósł blisko 33 mln zł, a w roku 2020 już 56 mln zł. Trzeba też koniecznie wspomnieć o wynagrodzeniach, bo przecież także ich wysokość ma wpływ na podatki pośrednie płacone przez pracowników – np. VAT czy akcyzę oraz ZUS. W roku 2016 firma wypłaciła ok. 144 mln zł na wynagrodzenia, a w 2020 ponad 100 mln zł więcej – 245 mln zł. Od wynagrodzeń odprowadzane są systematycznie wymagane kwoty na ZUS i pozostałe należności.
A jak wygląda łańcuch dostaw spółki? Są w niego w znacznym stopniu zaangażowane krajowe firmy?
Zdecydowanie tak, zbudowaliśmy lokalny polski łańcuch dostaw i powiększamy go. PZL Mielec bezpośrednio daje zatrudnienie około 1600 pracownikom, a dalsze 5000 miejsc pracy tworzy właśnie w polskim łańcuchu dostaw, który obejmuje 1233 podmioty. Wiele z nich jest zlokalizowanych w Dolinie Lotniczej, której PZL Mielec są współzałożycielem i jednym z największych pracodawców. Jesteśmy otwarci na szeroką współpracę z polskimi firmami w dziedzinie uzbrojenia, wyposażenia i kompletacji śmigłowca S-70i Black Hawk, jeśli pojawi się taka prośba MON lub innego klienta.
PZL Mielec już wcześniej deklarował, że będzie podejmował kroki w celu integrowania Black Hawka z polskim uzbrojeniem, pokazywano różne koncepcje, także z lekką belką. Prowadzone są prace dotyczące konkretnych rodzajów sprzętu i uzbrojenia, na rynki polskie, na przykład dla Wojsk Aeromobilnych jak i zagraniczne?
Jesteśmy otwarci na takie rozwiązania. Oczywiście kluczowe jest to, czego życzy sobie klient. Proponowaliśmy rozwiązania z polskimi karabinami z ZM Tarnów, a na ostatnich targach MSPO mieliśmy na stoisku amunicję krążącą Warmate 2 z WB Electronics. To właśnie kierunek rozwoju, jeśli chodzi o uzbrojenie. Śmigłowiec S-70i to platforma, która może mieć zastosowanie do różnych zadań, także jako nosiciel i centrum dowodzenia bezzałogowymi statkami powietrznymi. Wpasowujemy się w trend światowy do wykorzystania dobrze znanych platform do zadań, których nie pełniły w momencie ich wprowadzania do użytku. Tak samo jest z S-70i Black Hawk. Śmigłowiec będzie wpięty sieciocentryczny system dowodzenia polem walki Szczegóły naszych działań muszą jednak na razie pozostać tajemnicą handlową.
Czy jako polska firma otrzymują Państwo wsparcie na rynkach eksportowych?
Tak. Właśnie dlatego, że jesteśmy polską firmą możemy liczyć na takie wsparcie. Współpracujemy blisko z Ministerstwem Spraw Zagranicznych i polskimi placówkami dyplomatycznymi. Wspierają nas i to bardzo najwyższe władze Rzeczpospolitej. W niektórych krajach to wsparcie jest wręcz kluczowe dla sprzedaży S-70i. W obrocie specjalnym, a o takim wszak mówimy, nie można wszystkiego mówić, zatem nie rozwinę tego tematu, niemniej nasza polskość otwiera wiele drzwi, które są zamknięte dla firm zagranicznych.
Na koniec chciałbym zapytać o produkcję komponentów dla F-16. Mówił Pan już, że zostanie wykorzystana infrastruktura, jaka kiedyś służyła do produkcji samolotów Iryda. Jak Pan ocenia perspektywy Mielca, jeśli chodzi o samoloty bojowe, w kontekście F-16, ale też udziału w programie dla wojsk specjalnych USA?
PZL Mielec wracają do produkcji struktur bojowych samolotów odrzutowych. Rzeczywiście, wyremontowaliśmy część hali, w której powstawała Iryda, jest już gotowa, teraz wprowadzamy do niej oprzyrządowanie, aby zacząć wstępną produkcje w 2022r. Dostawy do klienta zaczną się w 2023r. To bardzo obiecujący kierunek, mam nadzieję na pokaźny pakiet zamówień.
Jeśli chodzi o program dla wojsk specjalnych USA, złożyliśmy już ofertę na samolot M28 w wersji dla działań specjalnych przygotowany wspólnie z firmą Sierra Nevada Corporation. To naszpikowana elektroniką maszyna zdolna do działań w bardzo wymagających warunkach, na jej wyposażeniu są także rakiety kierowane i bezzałogowe statki powietrzne, w tym amunicja krążąca. Jest on przeznaczony także na rynki zagraniczne. Podczas niedawnego pokazu na lotnisku Bemowo w Warszawie mieliśmy wysoko postawionych gości z sił specjalnych kilku krajów, zainteresowanie było naprawdę duże.
Dziękuję za rozmowę.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS