Atak Ukrainy na Rosję. Putin nie wytrzymał
– “Dzień dobry” – zauważyłam, że często tak polskie portale zaczynają relacje z wojny w Ukrainie. Chodzi o teksty, które na bieżąco są aktualizowane o informacje, co danego dnia armia Putina zbombardowała, ile osób zginęło i gdzie wybuchły pożary. To powitanie mnie raziło. Aż do wtorku 6 sierpnia, który naprawdę okazał się dobrym dniem. Kolejne były jeszcze lepsze – opisuje Ksenia Czornowoł, Ukrainka mieszkająca w Poznaniu.
Ubiegły wtorek był 895. dniem pełnoskalowej wojny w Ukrainie. To wtedy jej obrońcy wtargnęli do obwodu kurskiego w Rosji i zaczęli największą operację wojskową w kraju okupanta. Wojsko Putina zostało zaskoczone. Na terenach graniczących z Ukrainą wprowadzono “stan operacji antyterrorystycznej” i rozpoczęto ewakuację ponad stu tysięcy mieszkańców.
Wołodymyr Zełenski stwierdził, że Ukraina rozpoczęła inwazję na terytorium Rosji, by “przywrócić sprawiedliwość” i wywrzeć presję na Moskwę. To ostatnie już się udało. Rosyjska telewizja transmitowała narady, podczas których przedstawiciele lokalnych władz nerwowo opisywali Putinowi postępy Ukraińców i przyznawali, że sytuacja jest “alarmująca”. W poniedziałek dyktator nie wytrzymał, przerwał te wypowiedzi, po czym zapowiedział odwet.
Ksenia Czornowoł miała 19 lat, gdy Władimir Putin ruszył z inwazją na jej kraj. Była zmuszona zostawić dotychczasowe życie w Chersoniu i uciekać z rodziną do Polski. Teraz więc nie lituje się nad Rosjanami, którzy porzucają domy i ewakuują się z terenów przy granicy z Ukrainą. – Niech dopadnie ich strach, który ja czułam w 2022 roku. Niech zostawią swoje bezpieczne domy i uciekają w nieznane. Niech ich dotychczasowe plany i marzenia legną w gruzach. Niech boją się o to, co spotka ich jutro. Wcześniej kazali to czuć mnie i milionom Ukraińców. Niech wreszcie sami to przeżyją – mówi.
Na myśl o tym, że niektórzy Rosjanie poznają los uchodźców, Ksenia się uśmiecha. Jednocześnie martwi się, że ta radość z cudzego nieszczęścia może zrobić z niej gorszego człowieka. W tych sprzecznych emocjach spotyka się ze swoim chłopakiem Mykołą Krugłowem i Julią Bondarenko, którzy również mieszkają w Polsce. Cała trójka śledzi ostatnie doniesienia w ukraińskich i polskich mediach. Szuka w nich odpowiedzi na pytanie, czy właśnie nastąpił przełom w wojnie i czy to zapowiedź końca Putina. Obserwuje też reakcje Polaków na ukraiński rajd w głąb Rosji. Nie tylko te ostatnie zaskakują.
Ukraiński rajd w głąb Rosji. “Czuję radość z powodu ich śmierci”
W ostatnich dniach Julia Bondarenko sprawdza, ilu Rosjan zginęło i zostało rannych w starciu z Ukraińcami. Według Kijowa tylko w niedzielę miało ich być ponad tysiąc. Moja rozmówczyni jest świadoma, że mogą to być zawyżone dane, ale nie ukrywa, że i tak ją cieszą. – Trochę się wstydzę, że czuję radość z powodu śmierci ludzi. Zrozum, w pierwszych tygodniach wojny zabili mi tatę, który bronił Ukrainy. Jak teraz mam im współczuć? – pyta retorycznie Ukrainka.
Również Ksenia Czornowoł cieszy się ze śmierci okupantów, ale ostatnio tę radość próbuje hamować. – W weekend zobaczyłam swojego czternastoletniego brata, jak skacze z radości na widok płonących Rusków. Znalazł w internecie nagranie, na którym widać, jak nasza armia ostrzelała z drona wóz okupanta. Dima opowiadał o tym z przejęciem. Zmartwiłam się, bo to przecież jeszcze dziecko, a już czuje nienawiść. Jak ona zmieni jego i mnie? – zastanawia się na głos.
Nie boi się, że nienawiść upodobni ją, Dimę i innych Ukraińców do Rosjan. To zdecydowanie wyklucza. – Ani ja teraz, ani Dima nikogo byśmy nie skrzywdzili. Siebie jestem pewna, a brata dopilnuję. Chodzi o to, że przez nienawiść możemy stać się zgorzkniali. Zamiast marzyć i żyć przyszłością, możemy utknąć w tym, co było. Żyć rozliczeniami krzywd. Cierpieniem, którego doświadczyliśmy. Boję się tego – przyznaje.
Jej chłopak Mykoła Krugłow podziela ten strach. Widzi go też w innych Ukraińcach, z którymi ma kontakt. – Nie dbam o Rosjan. Jeśli zabijają na wojnie Ukraińców, muszą być gotowi na to, że sami też będą ginąć. W ogóle mi ich nie żal. Razem z Ksenią planujemy dzieci. Nie chcę im przekazać nienawiści, jaką teraz czujemy. Jeśli byśmy to zrobili, okazałoby się, że Rosjanie nie tylko nas zmieniają na gorsze, ale też nasze następne pokolenie. Na to nie możemy im pozwolić – stwierdza.
Julia w ostatnich dniach zauważyła jeszcze jedną informację, która ją ucieszyła. Jak podał Rosstat, czyli kremlowski urząd statystyczny, w Rosji rodzi się coraz mniej dzieci. W ciągu ostatniego pół roku ludność Rosji zmniejszyła się o przeszło 272 tysiące ludzi, także za sprawą śmierci żołnierzy na wojnie. – To dobra wiadomość. Chciałabym, żeby tego narodu było jak najmniej. Zagraża nam i wam, Polakom. Na razie jest tak liczny i silny, że może zniszczyć świat. Niech już to zło się kurczy – podkreśla moja rozmówczyni.
Sukcesy Ukraińców w Rosji. “To nie potrwa długo”
Ksenia i Julia są na łączach ze znajomymi, którzy pozostali w Ukrainie. Dopytują o ich nastroje po ataku na obwód kurski w Rosji. – Moje koleżanki cieszą się z sukcesów naszej armii, ale trochę też boją się rewanżu Putina. Wiedzą, że ten zawsze się mści, gdy nasza armia zwycięża. Jego rakiety uderzają wtedy w szpitale dziecięce, osiedla i galerie handlowe. Moi znajomi powtarzają, że Ukraina nie może dać się zastraszyć. Bo Putin chce nas niszczyć niezależnie od wszystkiego, co zrobimy – opowiada Julia.
Druga z moich rozmówczyń słyszy głównie euforię w głosach swoich znajomych. Cieszą się, że ich armia zdołała upokorzyć Putina. Ostatnie jej sukcesy przerywają ich marazm i dają wytchnienie. – Ale zakładają, że to nie potrwa długo. Że prędzej czy później Rosja zbierze, co ma i rzuci przeciwko nam – opisuje Ksenia.
Czytała jednak w internecie, że może być inaczej. “The Economist” informował, że Putin rozpoczął przerzucanie swoich wojsk z Charkowa i Donbasu do zaatakowanego obwodu kurskiego. Ukraińcy liczą, że w ten sposób odsłoni Donbas, a wtedy ich armia mogłaby tam uderzyć. – Donbas to nasza rana, która nie goi się od 2014 roku, kiedy Putin po raz pierwszy nas najechał. Gdyby udało się go odbić, to dla Ukrainy byłoby wielkie zwycięstwo – ocenia.
Zastrzega jednak, że nie wierzy w ten scenariusz. Jej zdaniem ostatni rajd Ukraińców w głąb Rosji nie przybliża końca wojny. – Myślę, że Rosjanie nas w końcu pogonią ze swojego terytorium. Mają wszystkiego więcej: ludzi, broni, amunicji i chęci zabijania. Dlatego wydaje mi się, że niestety wojna będzie trwała jeszcze przez długie lata. Moi znajomi z Ukrainy w to nie wierzą. Sądzą, że teraz dochodzi do zwrotu akcji. Liczą, że koniec Putina jest bliski – stwierdza.
Jej chłopak Mykoła też tak uważa. Ma nadzieję, że ostatni atak Ukraińców pokazał słabość Rosji i jej dyktatora. – Myślę, że Rosjanie wreszcie zobaczą w nim kogoś, kogo ja widzę od dawna. Słabego dziadka, który robi wszystko, by ukryć swoją nieudolność i przeżyć. Mam nadzieję, że jak Ruscy to odkryją, po prostu go zabiją. Czy to coś da Ukrainie? Czy Putina nie zastąpi ktoś podobny albo gorszy? – zastanawia się na głos mój rozmówca.
Polak krytykuje Ukraińców. “Pakujecie łapska w gniazdo szerszeni”
Ksenia i Julia opowiadały już w tokfm.pl o tym, jak długo płakały po wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie. A kiedy po miesiącach wreszcie przypomniały sobie, jak się śmiać i bawić, to zaczęły słyszeć od Polaków: “Zdecydujcie się na coś. Albo się bawicie, albo cierpicie”. Działo się tak na koncertach, w knajpach czy samolotach, którymi podróżują na wakacje. Zapytałem, czy teraz też muszą tłumaczyć się z radości, którą czują po sukcesach swojej armii w Rosji.
– Moi znajomi Polacy mówią: “A pogońcie Ruskich nawet do Moskwy. Niech przestaną was zabijać, a nas straszyć wojną. Na razie tylko wy możecie zrobić z nimi porządek”. Słyszałam to też klientki restauracji, w której pracuję jako kelnerka. Rozpoznała mnie po akcencie i powiedziała, że kibicuje Ukrainie – wspomina Ksenia.
Z początku bała się, że gdy młodszy brat wróci we wrześniu do szkoły, odsłoni swoją nienawiść do Rosjan i spotkają go nieprzyjemności. – Ale teraz mam zdecydowanie mniej takich obaw. Niektórzy Polacy nie mogą nam, Ukraińcom, darować radości, gdy się bawimy. Jednak nienawiść do Rosjan zazwyczaj dobrze rozumieją – stwierdza.
Zastrzega, że nie zawsze tak jest. Jeden z jej klientów powiedział, że Ukraińcy “pakują łapska w gniazdo szerszeni”. – Czyli nie dość, że sami ucierpimy, to jeszcze możemy sprowadzić nieszczęście na Polskę. Bo Putin straci hamulce, pójdzie na całość i zaatakuje Zachód. To samo czytam w mediach społecznościowych – relacjonuje.
Z kolei Julia dodaje, że też zdążyła już usłyszeć od znajomego Polaka: “Ukraińcy są ostatnio jak kamikadze. Mogą tak wkurzyć Putina, że ten odpali bombę atomową. A wtedy wszyscy ucierpimy”. – W takich sytuacjach nie wiem, co odpowiedzieć. Zbieram myśli po czasie, gdy jestem już sama. Zastanawiam się wtedy, jak można myśleć, że mordercę, który idzie na ofiarę z nożem, da się ugłaskać. Jak można wymagać od ofiary, by była grzeczna. Jak można mieć do nie pretensje, że się broni – podsumowuje moja rozmówczyni.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS