Tak, dobrze państwo czytają, eksperci przekonują, że większość owych tarcz prowadzi do wzrostu popytu, a więc napędzania inflacji. Rząd stara się nam zostawić więcej pieniędzy w portfelach, które zaraz wydamy na drożejące paliwa czy żywność. Inflacyjne perpetuum mobile.
Inflacja w lutym nieco wyhamowała, ale wojna w Ukrainie znów podbiła ceny paliw i żywności. Po cenie 5,19 zł za litr benzyny E95 – tak to wyglądało tuż po wejściu tarczy antyinflacyjnej – nie został nawet ślad. Przez chwilę było grubo ponad 7 zł. I to mimo obowiązującego wciąż niższego VAT na paliwo. Rząd nie ma wpływu na ceny ropy i kurs złotego, ale przynajmniej ma teraz na kogo zrzucić winę za wysokie ceny. Wina Putina rymuje się nawet lepiej niż wina Tuska.
Polski Ład zakończył się spektakularną wpadką także dlatego, że wprowadzano go na wyścigi. Nawet legislatorzy z rządu i Sejmu wprost powiedzieli, że nie mieli czasu zapoznać się ze wszystkimi zmianami w prawie. Teraz mamy powtórkę z rozrywki: na konsultacje kolejnej podatkowej rewolucji rząd dał przedsiębiorcom i księgowym aż tydzień. Są dwa wytłumaczenia tego pośpiechu: albo rząd się nie uczy na błędach, albo idą przyspieszone wybory.
Czytaj też: Jak opozycja może wygrać z PiS? „Dążenie do stworzenia jednej listy może się skończyć powstaniem czterech”
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS