A A+ A++

Ciężar gatunkowy tego meczu był niebywały, co przez początkowe dwa kwadranse boleśnie odczuwaliśmy jako widzowie. Puszcza Niepołomice mogła sobie zadawać pytanie, z kim ma wygrywać jak nie z Ruchem Chorzów, a Ruch miał prawo powiedzieć to samo w drugą stronę.

W tym sezonie starcia między beniaminkami Ekstraklasy znaczą wyjątkowo dużo, bo coraz więcej wskazuje, że to trójka nowicjuszy w pierwszej kolejności będzie broniła się przed spadkiem. Biorąc ten fakt pod uwagę, w Puszczy rozgoryczenie po utracie zwycięstwa w ostatniej akcji jest odczuwalne ze zdwojoną siłą.

Puszcza Niepołomice – Ruch Chorzów 2:2. Sołowiej zawstydza napastników

„Niebieskich” remis cieszy o wiele bardziej, mimo że przedłużyli do ośmiu passę ligowych meczów bez wygranej. Wywalczenie punktu w takich okolicznościach znaczy jednak naprawdę dużo. Licząc wpadkę w Pucharze Polski z rezerwami Legii Warszawa, śląski beniaminek doznał trzech z rzędu porażek i pojawiały się już nawet medialne spekulacje, że Jarosław Skrobacz gra dziś o posadę.

Jeśli też tak czuł, w przerwie pewnie bił się z myślami, żeby nie komponować już mowy pożegnalnej do zawodników. Ruch prezentował się strasznie słabo i przegrywał 0:2. Puszcza strzelała jak to ma w zwyczaju: wyrzut z autu, trzy wygrane pojedynki w powietrzu i wreszcie zamykający wszystko Łukasz Sołowiej kolejny raz okazał się skutecznym egzekutorem. Później również Sołowiej podwyższył, mimo że za pierwszym razem do rzutu karnego podyktowanego za zagranie ręką Szymona Szymańskiego podszedł Marcel Pięczek. Strzelił fatalnie, Michał Buchalik bez trudu interweniował, ale na szczęście dla Pięczka sędziowie dostrzegli, że Patryk Sikora za wcześnie wbiegł w pole karne, a to właśnie on wybijał piłkę po interwencji Buchalika. Jedenastka została powtórzona i tym razem za wymierzanie sprawiedliwości wziął się Sołowiej. Zrobił to pewnie.

8 meczów, 5 goli. 34-letni stoper rozgrywa debiutancki sezon w Ekstraklasie i zawstydza kolegów z ofensywy. Jeśli dostaje się pod bramkę rywali i strzela, piłka za każdym razem ląduje w siatce. Fenomen.

Ruch w pierwszej połowie, poza kilkoma szarpnięciami niesamowicie aktywnego po zmianie stron Miłosza Kozaka, nie istniał z przodu. Skrobacz na swoje szczęście trafił ze zmianami (złośliwi powiedzieliby, że nie trafił z wyjściowym składem). Michał Feliks zanotował jedną groźną stratę, ale do ataków wniósł dużo ożywienia i na koniec wyrównał. Dominik Steczyk miał udział przy tej bramce. Juliusz Letniowski niemal od razu po wejściu zaczął posyłać dobre dośrodkowania. Każdy się przydał.

Swędrowski ratuje „Niebieskich”

A i tak najlepszy był Tomasz Swędrowski. To on kapitalnym strzałem z dystansu poderwał Ruch do walki i to on w 94. minucie tak dośrodkował z narożnika, że Oliwier Zych lekko zgłupiał na przedpolu, a Feliks skierował piłkę głową do siatki, demolując w powietrzu Pięczka.

„Niebiescy” po bramce Swędrowskiego zorientowali się, że próby z dystansu nie były zakazane i co rusz szukali szczęścia w ten sposób. Czasami przesadzali, uderzali z nieprzygotowanych pozycji, ale dwa razy znów zrobiło się groźnie: Zych z trudem obronił uderzenie Kozaka, a Maciej Sadlok obił poprzeczkę.

Puszcza miała dwie kontry napędzone przez Siemaszkę i to tyle jeśli chodzi o jej ofensywne poczynania po przerwie. Za mocno się cofnęła, nie potrafiła na dłużej odciągnąć gry od swojego pola karnego (77% posiadania piłki dla Ruchu w drugiej połowie!) i słono za to zapłaciła. Gdyby wygrała, dogoniłaby obecnie dwunasty w tabeli Widzew, a tak po piątkowym zwycięstwie Korony Kielce okupuje strefę spadkową razem z resztą beniaminków.

Ruch pokazał mentalną siłę, bo patrząc na wydarzenia po pierwszej odsłonie, naprawdę trudno było przypuszczać, że goście jeszcze mogą się podnieść.

CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Fot. Newspix

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPiłka ręczna wraca do Marek
Następny artykułAnna Cicholska o pracy w Sejmie. Rubryka Polityka #28 [PODCAST]