A A+ A++

Koszykarze Pszczółki Startu bardzo pracowicie spędzają okres świąteczno-noworoczny. W środę pokonali na wyjeździe Polpharmę Starogard Gdański, a w sobotę przyszło im się mierzyć w hali Globus z groźnym Argedem BMSlam Stalą Ostrów Wielkopolski. Dodatkowym smaczkiem tego spotkania był występ Armaniego Moore’a, który jeszcze niedawno bronił barw drużyny lubelskiej. Przypomnieć jednak trzeba, że oprócz niego w ostatnim czasie drużynę opuściło jeszcze trzech graczy z USA, a doszedł tylko reprezentant Holandii Yoannick Franke. Kadra zespołu jest więc bardzo szczupła, a to przy intensywnym graniu, bo przecież Pszczółka Start musi łączyć grę na karowych parkietach z występami w Champion League, ma niewątpliwy wpływ na postawę drużyny.  

I jak się potem okazało miało. Gospodarze nie weszli w ten mecz dobrze. Ostrowianie praktycznie przez całą pierwszą kwartę prowadzili. Po trójce Jakuba Garbacza było 7:1. Wprawdzie czerwono-czarni ambitnie gonili i dwa razy w tej części gry doprowadzali do remisu – po rzucie Damiana Jeszke było 9:9, a celny wolny w wykonaniu Sherrona Dorsey-Walkera sprawił, że na tablicy wyników pojawił się rezultat 15:15, ale ostatnie słowo należało do gości. Wynik tej odsłony na 17:15 ustalił Jarosław Mokros.

Od początku drugiej partii zespół z Wielkopolski zaczął Pszczółce Startowi odjeżdżać. W 13. minucie zza linii 675 cm trafił Chris Smith i lublinianie przegrywali już 15:25. Goście się jednak nie zamierzali zatrzymywać i ich przewaga nadal rosła. W szeregach Stali skutecznie grał Garbacz, który w pierwszej połowie rzucił 16 punktów, w tym zaliczył dwie trójki. Zauważyć też trzeba, że w pierwszych 20 minutach gospodarze nie trafili zza linii 675 cm ani razu, a podjęli 15 prób. Wprawdzie zespół trenera Davida Dedka momentami zmniejszał dystans, ale na przerwę schodził ze stratą 11 punktów (29:40).

W drugiej połowie Pszczółka Start Lublin też nie polatała

Początek trzeciej kwarty przebiegał zgodnie ze scenariuszem dwóch pierwszych. Znowu trójką popisał się Garbacz, potem swoje zrobili Josip Sobin oraz Smith i goście odskoczyli na 16 punktów (47:31). Wyglądało jednak na to, że gracze Pszczółki Startu wreszcie zdołali się odblokować przy rzutach z dystansu, bo za trzy punkty trafili Kamil Łączyński i Jeszke. Riposta gości była jednak natychmiastowa i po celnym rzucie zza linii 675 cm Smitha drużyna z Ostrowa Wielkopolskiego wygrywała 56:39. Ostatecznie ta część gry zakończyła się prowadzeniem Stali 62:46.

Naturalnie taki wynik postawił Pszczółkę Start w arcytrudnej sytuacji. Wprawdzie ambicji gospodarzom odmówić nie sposób, ale obiektywnie rzecz biorąc niewiele mogli zdziałać. Warunki gry dyktowali goście, którzy utrzymywali przewagę i nie pozwalali się czerwono-czarnym zbliżyć na mniej niż 13 punktów. W końcówce ten dystans jeszcze wzrósł i mecz zakończył się wynikiem 82:62 dla ostrowian.

Była to szósta porażka czerwono-czarnych w rozgrywkach Energa Basket Ligi przy 13 wygranych. W następnej kolejce drużyna lubelska podejmie 10 stycznia HydroTruck Radom.

Pszczółka Start Lublin 62

Arged BMSlam Stal Ostrów Wielkopolski 82

Kwarty: 15:17, 14:23, 17:22, 16:20.

Pszczółka Start: Laksa 16, Borowski 8, Szymański 8, Łączyński 4 (1), Franke i Jeszke 10 (1), Dorsey-Walker 8, Dziemba 8, Pelczar.

Arged BM Slam Stal: Garbacz 27 (3), Smith 26 (3), Moore 10, Sobin 5, Mokros 4 i Green 7 (1), Lindbom 3 (1), King, Ryżek, Wojciechowski.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNapoli dostało ofertę za Milika. “Jest najlepsza. Są na pole position”
Następny artykułJak wypadają długie weekendy w 2021 roku?