W szpitalu uspokajali, że to normalne. “Baby blues”, mówili. Jedna z pielęgniarek użyła określenia “depresja poporodowa”. Ale kiedy Katarzyna wróciła z córeczką do domu, obsesyjne myśli zaczęły ją dręczyć. – Ciągle myślałam o śmierci córki. Wyobrażałam sobie straszne rzeczy, jak ją duszę czy upuszczam. Wiedziałam, że to jest złe, ale nie umiałam sobie z tym poradzić, te myśli były ode mnie silniejsze. Kiedy córka zanosiła się od płaczu, w mojej głowie odzywał się głos, żeby ją uciszyć. Przerażało mnie to, ale bałam się komukolwiek o tym powiedzieć, nawet mężowi. On nie wiedział, co się ze mną dzieje, bo całymi dniami był poza domem, w pracy.
Oryginalne źródło: ZOBACZ
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS