Rodzice mają się bać wypuszczać dzieci same na wieś, zagryzane są zwierzęta w gospodarstwach, a one same mają chodzić w sforach i nie bać się człowieka. Zdziczałe psy, bo o nich tu mowa sieją od dłuższego czasu postrach w Zagorzycach i okolicy. Mieszkańcy domagają się rozwiązania problemu, a służby niewiele robią – bo jak twierdzą – niewiele mogą.
O grasujących po Zagorzycach psach zaalarmował nas jeden z tamtejszych mieszkańców, pan Piotr. Zdaniem czytelnika zwierzęta mogą wkrótce zacząć stwarzać zagrożenie dla samych ludzi
Psy pałętają się po całej wsi, zaczynają zachowywać się jak wilki, chodzą w grupach. Tam naprawdę, jeśli nikt się tym nie zainteresuje wkrótce dojdzie do tragedii – mówi w rozmowie z Reporterem pan Piotr.
Podobne głosy słyszy się od innych mieszkańców. Psy mają chodzić wygłodniałe, atakują więc nie tylko zwierzynę leśną, ale także hodowany przez ludzi drób. Sam problem z pałętającymi się po wsi zwierzętami nie jest nowy. Według mieszkańców taki stan rzeczy dzieje się od kliku lat. I to nie tylko w Zagorzycach. W przesłanym ostatnio piśmie do sędziszowskiego urzędu miejskiego czytamy że:
[…] w tej chwili jest to sfora około 8 sztuk, która penetruje tereny od Góry Ropczyckiej, po Zagorzyce, Wiercany oraz Olimpów […]
Ludzie, z którymi rozmawiali nasi dziennikarze przyznają, że o zdziczałych psach wiedzą urzędy, policja i powiatowa inspekcja weterynaryjna. Gmina i służby mieli nawet w tej sprawie podejmować interwencje. Ale zdaniem mieszkańców były one niewystarczające. A przede wszystkim nieskuteczne. Mieszkańcy twierdzą bowiem, że problem z wałęsającymi się psami można łatwo rozwiązać. Zwierzęta mają nie być jednak do końca bezpańskie. Ma je dokarmiać i utrzymywać jedna z kobiet, mieszkająca na krańcu Zagorzyc i Iwierzyc, z dala od głównych zabudowań
[…] Psy nie są w ogóle zadbane, nie posiadają bud, ani kojców, nie są wiązane” – wyliczają w piśmie do gminy mieszkańcy.
Sama kobieta, którą w Zagorzycach uważa się za właścicielkę pałętających się zwierząt, w rozmowie z Reporterem przyznaje się do posiadania kilku psów. Uważa jednak, że sami mieszkańcy wyolbrzymiają sprawę.
One (psy – przyp. red) są zaszczepione, karmimy je. Ludzie przesadzają, nikt z nich nie przyszedł do nas i nie powiedział, że pies zagryzł mu jakieś zwierze. Bo one nie gryzą – twierdzi w rozmowie z Reporterem kobieta.
Mieszkanka przekonuje także, że sytuacja z wałęsającymi się po wsi psami miała się uspokoić, po tym jak trzy z nich miały zostać zabrane do schroniska.
To, że część psów faktycznie ma właściciela potwierdza powiatowa lekarz weterynarii Katarzyna Oleś-Bizoń
Wiadomo, że z tej sfory, pięć psów jest tej pani. One zostały poddane sczepieniu, jest to udokumentowane – komentuje dla Reportera Oleś-Bizoń.
Według powiatowego lekarza weterynarii jej instytucja nie może nakazać właścicielce, by ogrodziła swoją posesją, bądź umieściła psy w kojcu, nie dopuszczając do ich samowolnego chodzenia po okolicy.
My możemy podjąć jakieś kroki, wyłącznie pod względem warunków utrzymania tych zwierząt. A one były dobrze odżywione – zwraca uwagę Oleś-Bizoń.
Jeśli chodzi natomiast o psy, co do których jasno nie ustalono czy mają one właściciela, to powiatowa lekarz weterynarii rozkłada ręce. Oleś-Bizoń tłumaczy, że za wyłapywanie bezdomnych zwierząt odpowiada gmina.
Skontaktowaliśmy się więc z sędziszowskim urzędem. W magistracie wyliczają, że w 2019 roku, na wyłapanie bezdomnych zwierząt i przewiezienie ich do schroniska gmina wydała około 90 tysięcy złotych.
O statystykach urzędu dotyczących bezpańskich psów w Zagorzycach, a także o tym, jak cały problem ocenia sołtys przeczytacie tutaj (nr 02/01/2020)
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS