Ktoś przywiązał psa (w kagańcu!) do drzewa w miejskim lasku. Ktoś inny był tam na spacerze ze swoimi psami i uwolnił nieszczęśnika. Pod postem na ten temat wywiązała się dyskusja.
— I jak to jest, że człowiek, który ratuje swojego psa, ginie, a [cytuję] gnida jebana chodzi po tym świecie. Coś ten Bóg słabo działa — pani Anna snuje głęboką refleksję, nie przebierając w słowach.
— Nie ma Boga — pani Zuzanna cytuje verbatim Pismo Święte, które głosi: „Rzekł głupi w sercu swoim: Nie ma Boga” (Psalm 14,1).
— Chciała pani powiedzieć, że Bóg w ogóle nie działa — koryguje panią Annę pani Julita.
Lecz pani Anna, oświecona już przez panią Zuzannę, teraz oświeca z kolei panią Julitę:
— Jak go nie ma, to i nie działa, gdyby był, to na to by nie pozwolił.
Niestety w rozmowie tej nie ma możliwości dołączenia dla postronnego słuchacza jak ja, trzem wybitnym teolożkom odpowiem więc w tym oto miejscu.
Pani Anno!
Bóg działa nie słabo, lecz mocno — skoro stwarza tak piękne zwierzęta oraz wrażliwych ludzi, którzy przejmują się ich losem. I skoro daje ludziom wolność wyboru — a to oznacza również wolność popełniania zła. Gdyby Bóg miał reagować tu i teraz, nie dopuszczając do żadnego zła, musiałby związać nam ręce, nogi i język, bo każdy z nas rzadziej lub częściej (częściej częściej) robi coś niegodnego człowieka. Pani na przykład ocenia teraz człowieka nic o nim nie wiedząc. Bóg pozwolił Pani na taki osąd, nie zamknął Pani ust, choć jest to osąd przedwczesny i może się okazać niesprawiedliwy. Na razie nie mamy żadnych informacji, kto i dlaczego uwiązał tam psa, a nie można wykluczyć jego dobrej woli (np. zamierzał po psa zaraz wrócić po załatwieniu jakiejś nagle wynikłej i niecierpiącej zwłoki sprawy, lecz nie zdążył lub uniemożliwiono mu to). Jeśli jednak ten ktoś zrobił to ze złych pobudek, to czy nie dostrzega Pani, że szybkie odnalezienie psa przez panią Ewę i jej pieski zadaje kłam Pani teorii, że Bóg „słabo działa”? Kto wie, czy wydarzenie to nie wyjdzie pieskowi na dobre? Możliwości jest multum i to multum nie daje podstaw do twierdzenia, że „Bóg słabo działa”.
Pani Zuzanno!
Na Pani tezę, że „nie ma Boga”, odpowiem kontrtwierdzeniem: „Bóg jest”. Jestem tego twierdzenia pewna nieskończenie bardziej niż Pani swojej tezy, a mam na jego poparcie mnóstwo argumentów. Ponieważ jednak Pani swojej tezy nie poparła żadnym argumentem, nie mam się do czego ustosunkować. Zadam tylko jedno pytanie: Skoro Boga nie ma, dlaczego przejmuje się Pani losem jakiegoś psa? Machnąć ręką na psy i na innych ludzi, maksymalizujmy własną przyjemność, skoro życie jest tak krótkie, a potem nie ma już nic. Zresztą kto daje Pani prawo potępienia sprawcy tego czynu? Jego wola, jego wybór, kto powiedział, że przywiązanie psa do drzewa i pozostawienie go tam to coś złego?
Pani Julito!
Bóg działa cały czas. Jezus mówi, że Bóg widzi nawet wróbla, który wypadł z gniazda. Biblia podaje, że to do Boga wołają o pożywienie młode lwięta i to On daje pokarm krukom. On troszczy się o każde swoje stworzenie. To, że dzieją się rzeczy złe, to nie wina Boga, lecz tych, którzy takie czyny popełniają. Jeśli Bóg stworzył ludzi istotami wolnymi, czy może teraz związywać im ręce i zakazywać im korzystania z tej wolności? Zrobił tyle, ile było możliwe — nauczył nas, co jest dobre, a co złe. I dziękuję Mu za wszystkich, którzy tej wiedzy w sobie nie zabijają. Bóg zabezpieczył tę wiedzę sankcją karną, uprzedzając, że złe postępowanie będzie ostatecznie surowo ukarane. Czasami bywa ukarane już tu i teraz, a nawet jeśli nie, i tak pewnego dnia zostanie rozliczone. To życie jest krótkie i cierpienia, jakich w nim doznajemy my i inne istoty, choć w danej chwili wydają się nieraz nie do zniesienia, są tylko jak mgnienie oka na tle wieczności. Bo w wieczności „Bóg otrze wszelką łzę z ich oczu”, a „ci, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, zostaną nasyceni”. To życie jest próbą dla każdego z nas — co wybierzemy, za czym się opowiemy. Bóg nie krępuje naszych wyborów, choć jeśli to możliwe, minimalizuje cierpienie. Gdyby nie ingerował, i to mocno, w poczynania ludzi na ziemi, ludzkość już dawno by wyginęła, wyrżnąwszy się wzajemnie, a wcześniej pozarzynawszy wszystkie inne stworzenia.
Na koniec świeży przykład z życia
Piękna Luna trafiła do schroniska wycieńczona, odwodniona, wychudła i z poderżniętym gardłem, na granicy śmierci.
Nasze panie teolożki powiedzą na to: Nie ma Boga! Gdyby był, nie pozwoliłby na takie okrucieństwo!
A ja i mój mąż powiemy na to: Ależ Bóg jest! Bo pomimo swojego agonalnego stanu Luna jakimś cudem dokuśtykała kawał drogi do naszej stodoły (mieszkamy daleko od kogokolwiek, kto mógł jej to zrobić), tam wywęszyła ją nasza malutka Kapisia (a złożyło się akurat tak, że w to przedpołudnie wypuściliśmy pieski na chwilę na tyły domu, czego zimą normalnie nie robimy), dzięki czemu mój mąż, zaniepokojony, poszedł do stodoły (czego normalnie by nie zrobił) i spostrzegł Lunę. Dzięki temu, że Luna była bardzo wycieńczona, mąż zdołał ją dogonić (już wcześniej próbował, gdy do nas zachodziła, by odpocząć w stodole, lecz płochliwa i szybkonoga psina ulatniała się w mgnieniu oka). Bóg sprawił, że ta tragedia obróciła się w dobro — Luna, która od miesięcy błąkała się po okolicy i nie dawała się podejść, tym razem była zmuszona skorzystać z pomocy człowieka. Zanosiło się na to, że może nie przeżyć nocy — lecz przeżyła! Trafiła pod troskliwą opiekę, jest leczona, chuchają i dmuchają na nią i nie będzie już nigdy musiała martwić się o to, gdzie spokojnie usnąć i co zjeść.
Boga nie ma? Doprawdy?
Fot. Luna, schwytana przez mojego męża i umoszczona na słomie w stajni, czeka na ekipę ratunkową ze schroniska Fundacji Pod Psią Gwiazdą w Kłodzku.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS