Belgijskie i europejskie media nie ustają w zachwycie nad występami Club Brugge w Lidze Mistrzów. Mistrzowie Belgii w środę zremisowali 0:0 z Atletico Madryt na Wanda Metropolitano i tym wynikiem zapewnili sobie awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Tym samym klub z Brugii został trzecią belgijską drużyną, która wyszła z grupy. Wcześniej ta sztuka udawała się tylko Anderlechtowi w sezonie 2000/2001 i Gent w 2015/2016.
Club Brugge “przywraca wiarę w Ligę Mistrzów” z “Supermanem” w bramce. Piłkarska Europa nie może nachwalić się wyczynów mistrzów Belgii
Zaraz po środowym spotkaniu belgijskie media prześcigały się we frazach, które opisywały dokonania podopiecznych Carla Hoefkensa. Simon Mignolet nazywany był “cudotwórcą”, a sukces rodził się w “krwi, litrach potu i łez szczęścia”. Teraz do tych pochwał dołączają media z całego Starego Kontynentu.
Francuski dziennik “L’Equipe” podkreśla występ Simona Mignoleta, który “był genialny przez całe spotkanie” przeciwko drużynie Diego Simeone. Francuzi wprost stwierdzają, że to występ belgijskiego bramkarza zapewnił już po 4 spotkaniach mistrzom Belgii awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. “Był decydujący przez 90 minut. Obronił kilka strzałów Griezmanna, ofiarnie interweniował przy próbach Moraty i Cunhy”.
“Mundo Deportivo” zestawia Club Brugge z europejskimi gigantami i pisze: “ich możliwości finansowe są oddalone o lata świetlne od największych klubów, ale pokazują, że dzięki świetnej atmosferze i wyciąganiu mniej znanych graczy, potrafią rywalizować w najważniejszych europejskich rozgrywkach. Dzięki temu przywracają wiarę w Ligę Mistrzów, rywalizację z gigantami i sprawianie niespodzianek, których nie było za wiele w ostatnich latach”.
Hiszpański “AS” komentuje, że Atletico “zderzyło się z żółtą ścianą o wysokości 1,93 m”, czym nawiązuje do wzrostu bramkarza belgijskiej drużyny. “Mignolet zmienił się w inspektora Gadgeta, który rozciągał swoje ręce przy strzałach gospodarzy” – opisuje barwnie “AS” zestawiając byłego bramkarza Liverpoolu z bohaterem z kreskówki dla dzieci.
Z kolei belgijskie “De Morgen” nie ma wątpliwości – “Club Brugge ma jednego Supermana i jest nim Simon Mignolet”. Hans Vandeweghe na łamach dziennika analizuje, że awans mistrzów Belgii jest “dobrą wiadomością dla finansów i wizerunku klubu oraz belgijskiego futbolu”.
Najlepiej wczorajszy mecz skomentował Diego Simeone: “Zagraliśmy jedno z najlepszych spotkań w tym sezonie. Była intensywność, rytm, ale rywale mieli niesamowitego bramkarza, który powstrzymywał m.in. Moratę”.
Więcej takich informacji znajdziesz na Gazeta.pl
Pięć mistrzostw Belgii w siedem lat, a teraz 1/8 Ligi Mistrzów
Nowa era w klubie z Brugii nastała 10 lat temu. Wtedy akcje klubu nabył Bart Verhaeghe. Od tamtego czasu Club Brugge systematycznie osiągał coraz większe sukcesy. Licząc od sezonu 11/12, to zachodnioflamandzka ekipa za każdym razem kończyła kampanię na podium ligi belgijskiej.
Prawdziwa droga na szczyt rozpoczęła się w 2015/16. Wtedy ekipa z Brugii została mistrzem Belgii po 11 latach przerwy. Od tamtego czasu dwukrotnie przegrywała tytuł – w 2016/17 z Anderlechtem, a w 2018/19 z Genk. W ostatnich trzech latach z kolei nie oddała już nikomu mistrzostwa i zwieńczeniem tego jest awans do 1/8 Ligi Mistrzów z grupy, w której jest także Atletico Madryt, Bayer Leverkusen i FC Porto.
To wszystko po czterech spotkaniach, w których mistrzowie Belgii zanotowali trzy zwycięstwa i remis oraz strzelili 7 bramek, a nie stracili ani jednej. Wagę tego sukcesu podbija fakt, że Club Brugge zostało czwartym zespołem w aktualnej edycji LM, który zagwarantował sobie grę w fazie pucharowej. Wcześniej udało się to tylko Realowi Madryt, Manchesterowi City i Napoli, czyli klubom o wiele większej renomie na europejskich boiskach, niż ekipa Carla Hoefkensa.
Obecny sukces klubu z Belgii jest o tyle niesamowity, że w poprzednich edycjach europejskich pucharów, albo zajmowali 4. miejsce w swojej grupie Ligi Mistrzów, albo kończyli na 3. miejscu i odpadali w 1/16 Ligi Europy.
Club Brugge może zarobić nawet 50 milionów euro
Belgijskie media zwracają uwagę, że dzięki wyjściu z grupy, mistrzowie Belgii zarobią ogromne pieniądze. Licznik już wskazuje ponad 42 miliony euro, a licząc pozostałe dwa spotkania z Bayerem Leverkusen i FC Porto, to licznik może dobić do 50 milionów euro. A na tym nie musi być wcale koniec, bo w listopadzie ekipa z Brugii pozna swoich rywali w 1/8 Ligi Mistrzów, a te spotkania wygenerują dodatkowe pieniądze. To wszystko sprawia, że Club Brugge jeszcze bardziej odskoczy swoim rywalom w lidze i może umacniać pozycję potentata na krajowym podwórku.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS