Są wśród nas osoby, które mają z inteligencją emocjonalną bardziej po drodze niż reszta. Kobiety. Ich zdolności do odczytywania pogmatwanych relacji międzyludzkich są lepsze niż u większości mężczyzn. Inteligencja emocjonalna (poświęciłem jej felietony w marcu i kwietniu) karmi swoją mądrość informacjami wysyłanymi przez „służby terenowe” naszego ciała, czyli zmysły. Okazuje się, że kobiety otrzymują od zmysłów więcej informacji i wydajniej je przetwarzają – ich świat doznań sensorycznych, a zatem i inteligencji emocjonalnej, jest bogatszy.
Świat kobiet jest sensorycznie bogatszy
Kobiety słyszą lepiej niż mężczyźni, szczególnie dotyczy to częstotliwości wysokich dźwięków. W ich mózgu i w układzie nosowo-lemieszowym znajduje się o wiele więcej receptorów węchowych, przez co rozróżniają więcej zapachów. Mają też więcej kubków smakowych, na języku podstawowe smaki wyczuwają przy znacznie mniejszym ich stężeniu. Są średnio dziesięciokrotnie bardziej wrażliwe na dotyk i o wiele częściej dotykają innych osób. Mężczyźni mają mniej do powiedzenia. Swoje 4 tys. słów dziennie przeciwstawiają 35 tys. słów wychodzących z ust kobiet, które mówią nie tylko więcej, alei z mniejszym wysiłkiem. Bycie kobietą, a w szczególności kobietą wrażliwą i wyczuloną na najdrobniejsze sygnały, ma swoje minusy. To delikatność i podatność na zranienia. Kobiety postrzegają i czują więcej, łatwiej je przez to skrzywdzić lub urazić. To koszt, jaki ponoszą za swoje wyczulone radary i precyzyjne czytniki relacji międzyludzkich.
Skąd u kobiet takie umiejętności?
Od dwóch milionów lat natura zapewniła kolejnym pokoleniom kobiet intensywny „trening”. Było nim wychowanie dziecka – szczególnie takiego, które jeszcze nie mówi. Z niewerbalnych sygnałów każda matka musiała odczytywać potrzeby niemowlaka. Jeśli nie dawała sobie rady… cóż, szansa na przeżycie jej dziecka malała. Stąd niezwykle wyczulone zmysły, aby jak najszybciej wykryć zagrożenia i odstępstwa od normy. Kobiety miały do dyspozycji także inne środki rozwijania intuicji. W przeciwieństwie do mężczyzn rzadziej udawały się na polowania, a częściej spędzały czas z innymi kobietami, budując sieć więzi społecznych. Były one najlepszą formą ubezpieczenia na wypadek nieszczęśliwego obrotu spraw. Gdy jakieś polowanie źle się kończyło dla myśliwego – przyjaciółka razem ze swoim samcem zapewniała osamotnionej wdowie wsparcie, jedzenie i opiekę. I tak przez ostatnie 70 tysięcy lat.
Mężczyźni trenują inteligencję emocjonalną, ale od niedawna
Mężczyźni także trenowali. Co? Na przykład zawiązywanie sojuszy z towarzyszami broni. Ale w czasie polowania, obrony terytorium czy międzyplemiennych walk bardziej niż miękkie umiejętności przydawały się siła i szybkość. Umiejętność odczytywania niuansów i relacji nie była towarem pierwszej potrzeby. Do czego byłaby im przydatna umiejętność rozpoznawania mimiki mamuta? Sprawy nabrały innego obrotu w drugiej połowie XX wieku. Na masową skalę ojcowie zaczęli brać udział w wychowaniu dzieci. We wcześniejszych epokach nawiązaniem kontaktu z potomstwem byli zainteresowani zwykle dopiero wtedy, gdy można było rozmawiać z nim o ważnych sprawach. Ojcowie przekazywali dzieciom swoją wiedzę i umiejętności, a także rozprawiali o życiu, sporcie i polityce … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS