Na początku marca na Podkarpaciu trzy wilki podeszły zbyt blisko pilarzy ścinających drzewa. Był to temat, który w całym kraju przez wiele dni nie schodził z pierwszych stron gazet. W naszym powiecie wcześniej również zdarzały się ataki wilków, ale ofiarami ich drapieżnego instynktu w poszukiwaniu pożywienia było bydło. Dwa tygodnie po incydencie na Podkarpaciu, Łowczy Krajowy Paweł Lisiak, reprezentując PZŁ, zaproponował kontrolowany odstrzał wilków i zmniejszenie ich populacji. Dzisiaj, dzięki wprowadzeniu w 1998 roku ścisłej ochrony gatunkowej, populacja wilków wzrosła z ok. 500 osobników do około 2 tys.
Adam Gełdon, Nadleśnictwo Spychowo.
Czy zatem wilka powinniśmy się bać?
– Ogólnie powinniśmy czuć respekt do każdego dzikiego zwierzęcia. W przypadku każdego dzikiego zwierzęcia powinniśmy zachować odpowiedni dystans, nieważne, czy jest to wiewiórka, borsuk, lis czy wilk… – odpowiada Adam Gełdon.
Podobnego zdania jest Bolesław Woźniak. – Wilk zawsze stronił od ludzi i unikał ich skupisk, ale ostatnie przypadki na południu naszego kraju pokazały, że ten drapieżnik zatracił bojaźń przed ludźmi i jest coraz bardziej odważny – komentuje. – Ludzie jednak nie powinni bać się wilków. Jako myśliwy uważam, że nagły przyrost populacji każdej zwierzyny ostatecznie przynosi skutki niekoniecznie pozytywne, zarówno dla środowiska, jak i ludzi.
Bolesław Woźniak, myśliwy.
Wilk będący dużym drapieżnikiem, może być potencjalnie niebezpieczny, tak jak każde inne dziko żyjące zwierzę.
– W naturze wilki unikają człowieka, wyczuwając go wcześniej, odchodzą bo się go po prostu boją. Natomiast jeśli widzimy wilki, które zachowują się nietypowo, a obserwacje z ostatnich lat wskazują, że takie pojedyncze osobniki mogą się trafić, ponieważ są w jakiś sposób oswojone, to wtedy też musimy wiedzieć, jak postępować.
Łowczy Rejonowy zaznacza, że działające w powiecie szczycieńskim koła łowieckie starają się prowadzić racjonalną gospodarkę w zakresie zwierzyny łownej. – Jeśli chodzi o wilka, to już mamy jasne sygnały, że wzrastającą populacją tego drapieżnika powinni zająć się eksperci.
Co do samego odstrzału drapieżnika, panowie Gełdon i Woźniak mają wspólnie jasno określone zdanie.
– Żeby zarządzać w jakikolwiek sposób populacją tego drapieżnika, musi być przede wszystkim prowadzony ogólnokrajowy i rzetelny monitoring tego gatunku – mówi o regulacji populacji wilka Adam Gełdon. – Nie wiadomo również na podstawie jakich kryteriów i wytycznych miałaby być ustalana docelowa liczebność wilków w naszym kraju. Dlatego mowa o jakiejkolwiek regulacji liczebnej wilka jest nieco przedwczesna, ponieważ najpierw, tak jak już powiedziałem, należy stworzyć dobry i rzetelny krajowy system monitoringu tego drapieżnika.
Reklama
Wzrost populacji tego drapieżnika to niepodważalny sukces organizacji, które aktywnie działają na rzecz jego ochrony, jednak myśliwi otrzymują coraz więcej próśb o pomoc od osób, które mają wiele obaw i czują się zagrożone.
– Należy wiedzieć, że każda zwierzyna i jej stan ilościowy nie może przekroczyć jakiejś określonej liczby. Jest to uwarunkowane między innymi wielkością łowiska oraz bazą żerową. Cieszę się z faktu, że populacja wilków silnie się odbudowała, ale co dalej, jeśli ich liczba wzrośnie? – mówi łowczy Woźniak i zaznacza, że jeśli jednak zapadnie decyzja dotycząca odstrzału, to podobnie jak wcześniej z bobrami, powinny być przeprowadzone odpowiednie szkolenia, organizowane oczywiście przez specjalistów i ekspertów. – Musi to być po prostu odstrzał tzw. „regulowany” z określoną liczbą osobników danego gatunku.
Adam Gełdon podkreśla, że w przypadku wilków taki odstrzał miałby charakter wyłącznie losowy. – U wilków jest bardzo słabo zaznaczony dymorfizm płciowy, nie tak, jak np. u jelenia, gdzie łatwiej dostrzec, który osobnik jest samcem czy samicą, w jakim jest wieku i kondycji. Tak naprawdę odstrzał dotyczyłby więc przypadkowych zwierząt. Taka losowa redukcja populacji wilków mogłaby prowadzić do silnych zaburzeń wewnątrz wilczych watah i tym samy do wzrostu sytuacji konfliktowych z człowiekiem.
Zarówno wilki, jak i bobry w środowisku człowieka czynią szkody, aczkolwiek druga grupa robi to na większą skalę.
– Mimo szkód w inwentarzu, które z pewnością są lokalnie uciążliwe, w skali kraju okazuje się jednak, że szkody spowodowane przez wilki nie są wielkie, bo odszkodowania wypłacane z tego tytułu sięgają rocznie około miliona złotych. Co więcej wysokość szkód w ostatnich latach utrzymuje się na tym samym poziomie. Odszkodowania wypłacane za szkody wyrządzone przez bobry, pochłaniają środki finansowe w wysokości około 22 milionów złotych – wyraża swoją opinię na temat szkód wyrządzonych przez wilki Adam Gełdon. – Szkody spowodowane przez bobry są dla rolników znacznie bardziej dolegliwe – dodaje Bolesław Woźniak. – Budowane przez nie żeremia stwarzają zagrożenie powodziowe i niszczą uprawy. Wilki są drapieżnikami i zdarzało się w naszym regionie, że zaatakowały i pożarły krowę lub cielaka, ale taka szkoda jest dla rolnika niewspółmiernie niższa niż w przypadku, gdy bobry swoimi działaniami powodują zmiany w nawodnieniu pól, a w efekcie suszę i okazuje się, że obumiera na przykład obszar hektarowego lasu, który jest prywatny.
Czy może istnieć bezkonfliktowe sąsiedztwo z wilkiem? Adam Gełdon uważa, że w tym przypadku najwięcej zależy od nas samych, ponieważ wiele naszych przyzwyczajeń prowadzi do tego, że tych konfliktów z wilkami jest coraz więcej. – Głośno w kraju jest ostatnio o wilkach, które atakują i zagryzają w obejściu psy. Właściciele jednak często wiedzą o tym, że w okolicach są te drapieżniki, więc powstaje pytanie, dlaczego wciąż trzymają swoje psy na niezabezpieczonym podwórzu i na dodatek uwięzione na łańcuchu? Albo odwrotnie – puszczają psy luzem, by sobie hasały po lesie. Właśnie przez zmianę takich zachowań możemy doprowadzić do zredukowania tych konfliktów.
Reklama
Według Gełdona, najważniejsza w tym wszystkim jest edukacja społeczeństwa przez naukowców, leśników, a nawet myśliwych, która powinna prowadzić do tego, żeby ludzi przyzwyczaić do obecności wilków w środowisku, edukować o ich roli w przyrodzie i sposobach minimalizowania szkód w inwentarzu. – Demonizowanie czy idealizowanie wilka nie przynosi nic dobrego, ani dla tego gatunku, ani dla człowieka – dodaje.
Co zrobić, gdy podczas leśnego spaceru napotkamy wilka?
– Ważne jest to, aby drapieżnik zauważył bądź też usłyszał nas jako pierwszy, wtedy najczęściej na widok człowieka się wycofuje. Gdy to my zareagujemy pierwsi, zwykle gwałtownie, to każde zwierzę odbierze to jako zagrożenie dla siebie i może stać się agresywne – mówi o zachowaniu w lesie Bolesław Woźniak. – Jeśli go zauważymy w bezpośredniej, bliskiej odległości, to mu nie przeszkadzamy i staramy się zachować spokój. Przede wszystkim – nie podchodzimy bliżej i nie próbujemy dokarmiać, czy zachęcać aby podszedł do nas bliżej.
Adam Gełdon zaznacza, że niepokoić się możemy wówczas, gdy wilk podchodzi do nas wielokrotnie na odległość 30 metrów i mniej lub też pozwala do siebie podejść na taki dystans. – Jest to wówczas sytuacja, która wymaga naszej szczególnej uwagi, bo najprawdopodobniej może być to osobnik silnie oswojony przez np. długotrwałe dokarmianie lub nawet wychowywanie przez człowieka. Staramy się go wówczas przepłoszyć, używając na przykład okrzyków, machając rękami lub rzucając patykami.
Spychowski leśnik zwraca szczególną uwagę na to, aby na widok wilka w lesie nie odwracać się do niego plecami i nie uciekać, ponieważ wtedy w dużych drapieżnikach budzi się tzw. instynkt łowiecki i nawet jak zwierzę nie miało zamiaru atakować, to może ruszyć w pogoń.
– Ale przede wszystkim należy pamiętać o tym, że las jest dla wilków i innej zwierzyny domem, a my jedynie gośćmi – podkreślają obaj panowie.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS