Sama myśl o pachnącej cynamonem szarlotce babci lub kieliszku wina na pierwszej randce wywołuje uśmiech na twarzy. Na chwilę zapominamy o codziennych troskach. To efekt zachodzących w mózgu reakcji, które uruchamiają się pod wpływem niektórych składników obecnych w jedzeniu, specyficznych szczepów bakterii jelitowych lub ostrych przypraw, które stymulują mózg do większej produkcji endorfin.
Jedzenie budzi w mózgu także silne skojarzenia z przyjemnymi wydarzeniami, do których mamy wyjątkowy sentyment. Na tych właśnie pozytywnych skojarzeniach opiera się idea comfort food. Po raz pierwszy określenia tego użył autor amerykańskiego magazynu „Palm Beach Post” w 1966 r., opisując jedzenie, które działa kojąco na psychikę, ponieważ budzi nostalgiczne wspomnienia z dzieciństwa, tęsknotę za tymi, którzy przygotowywali je z miłością.
Comfort food dla każdego jest czymś innym. Dla jednych to choinkowe pierniki, które piekło się w rodzinnym domu przed Bożym Narodzeniem albo szarlotka babci, koniecznie z papierówkami z rodzinnego sadu. Dla innych będzie to esencjonalny rosół z dużą ilością warzyw i trzema rodzajami mięs, który mama gotowała przez pół dnia na wolnym ogniu, kiedy dopadało nas przeziębienie. Albo grzane wino z korzennymi przyprawami, pite przy kominku w górskiej chacie w mroźny wieczór.
Dlaczego mózg reaguje euforią, gdy na stół wjeżdża coś, co wygląda, pachnie i smakuje jak szarlotka babci? – Ładunek emocjonalny plus kodowanie wielomodalne, czyli zapis wrażeń odbieranych równocześnie przez różne zmysły (smak, zapach, obraz), sprawiają, że tego typu informacje bardzo mocno zapisują się w mózgu – wyjaśnia Rafał Ohme, profesor psychologii w Wyższej Szkole Bankowej w Warszawie, autor książki „Spa dla umysłu: zadbaj o siebie, by dbać o innych”. Dzięki emocjom smak i zapach szarlotki staje się już nie tylko smakiem i zapachem jakiejś szarlotki, ale szarlotki, którą upiekła specjalnie dla nas ukochana babcia. – Zapamiętujemy go jako smak i zapach beztroskiego dzieciństwa, niewinności, czyli najwspanialszych czasów – dodaje profesor. Tajemnica comfort food polega właśnie na tym, że jedząc pewne potrawy, tak naprawdę przywołujemy piękne wspomnienia. Za sprawą szarlotki przenosimy się w czasie do kuchni babci i znowu czujemy się bezpiecznie i beztrosko.
Potrawy przywołujące sentymentalne wspomnienia wywołują konkretne reakcje elektrochemiczne w organizmie. – Pod ich wpływem następuje aktywizacja ośrodka nagrody zlokalizowanego w mózgu i stymulacja produkcji dopaminy – tłumaczy prof. Ohme. To właśnie dzięki dopaminie nagle czujemy się przyjemnie rozluźnieni i bezpieczni, zaczynamy widzieć świat w nieco bardziej przyjaznych barwach.
Czytaj więcej: Mózgi przyjaciół pracują bardzo podobnie. Widać to nawet na skanach
Moc zapachu
Aby zafundować mózgowi kąpiel w dopaminie, wcale nie musimy jeść potraw, które budzą sentymentalne wspomnienia. Wystarczy, że poczujemy ich zapach. Węch jest najbardziej pierwotnym zmysłem, który działa na mózg w uproszczonym schemacie.
– Ośrodek węchu jest zlokalizowany w węchomózgowiu, które u człowieka przekształciło się w struktury do zarządzania procesami emocjonalnymi – tłumaczy psycholog. Można więc powiedzieć, że węch jest najbliższym krewnym emocji. – Proszę zwrócić uwagę, że nie jesteśmy w stanie ochronić się przed odbieraniem wrażeń węchowych – dodaje
prof. Ohme. Nawet zatkanie nosa nie pomaga, bo zapach wnika do organizmu przez skórę. Świat zwierząt wykorzystuje zapach jako „broń chemiczną”, na przykład w walce o partnerów.
Zapachy wykorzystywane są w celach marketingowych. Czując świeże pieczywo, konsumenci nabierają ochoty na zakupy. – Kupują chętniej także wszystko inne, nawet proszki do prania. Są bardziej skłonni do eksperymentowania z nowościami, co ma kluczowe znaczenie szczególnie dla nowych marek – tłumaczy prof. Ohme. To dlatego piece z pieczywem ustawia się tak, aby zapach oddziaływał na nasz mózg już od progu supermarketu. Są sklepy, w których w ogóle nie wypieka się pieczywa, a jedynie rozprasza jego zapach przy użyciu systemu wentylacji. W podobny sposób wykorzystuje się zapach „nowości” charakterystyczny dla nowych aut, który budzi bardzo silne skojarzenia z luksusem. Jest dostępny w postaci sprayu.
Na razie marketingowcy wykorzystują zapachy uniwersalne, które działają na mózg bez względu na to, czy kojarzą się one konsumentom z miłymi wspomnieniami, czy nie. Jednak wcześniej czy później zapewne wpadną na pomysł, aby zapachy budziły osobiste skojarzenia emocjonalne, np. zapach szarlotki babci, szczególnie gdy w grę będą wchodzić drogie, luksusowe dobra, może skłonić nas do nieprzemyślanych zakupów.
Jedzenie na pocieszenie
Dlaczego krewni i znajomi, przychodząc z wizytą, przynoszą naszym dzieciom słodycze? Bo chcą być pozytywnie kojarzeni. Ciastko, kawałek czekolady, batonik zawierają cukier, który błyskawicznie wpływa na poprawę nastroju. Efekt przyjemnego pobudzenia trwa jednak bardzo krótko, bo poziom glukozy szybko się obniża i z energetycznej górki nagle wpadamy w dołek. Ponieważ znamy już skuteczną receptę na to, jak się z niego wydostać, sięgamy po kolejne ciasteczko, batonik, czekoladkę.
To błędne koło bardzo trudno przerwać. Gwałtowne skoki poziomu cukru mają niekorzystny wpływ na tzw. neurony dopaminogenne, odpowiedzialne m.in. za odczuwanie przyjemności. Jeśli zostaną uszkodzone, możemy stracić zdolność odczuwania przyjemności. Zamiast więc sięgać co chwilę do pudełka czekoladek ukrytego w szufladzie, lepiej za jednym zamachem zjeść tyle, na ile mamy ochotę, a resztą poczęstować innych.
Jeśli nie potrafimy odeprzeć pokusy, to lepiej, aby była to gorzka czekolada z dużą zawartością kakao. Kakao zawiera sporo tłuszczu, który spowalnia wchłanianie glukozy do krwi i zabezpiecza przed jego gwałtownym spadkiem. Jest zatem wielce prawdopodobne, że wystarczą nam 2-3 kostki czekolady, by pokonać znużenie, a nie cała tabliczka.
Kakao jest też bogatym źródłem antyoksydantów, które pomagają zwalczać wolne rodniki. Zawiera również kofeinę i teobrominę, które dają efekt przyjemnego pobudzenia, oraz tyraminę i fenyloetyloaminę, które stymulują wydzielanie serotoniny w mózgu (co bezpośrednio przyczynia się do poprawy nastroju), zwiększają koncentrację i pobudzają kreatywność. – Podobne działanie ma stan zakochania oraz zażycie kokainy. Równie mocno przestrzegamy przed tym drugim, co zachęcamy do tego pierwszego – śmieje się prof. Ohme.
Przyjemność w zdrowszej odsłonie
Każdy kraj ma swoje comfort food. – W Polsce tę funkcję najczęściej pełnią potrawy mączne, takie jak kluski, pierogi i makaron, ale również bigos, zupa ziemniaczana albo kanapka ze smalcem i z ogórkiem kiszonym – wymienia Eryk Wałkowicz, dietetyk i autor bloga ErVegan. Dla Włocha będą to pizza, gnocchi, makaron alla matriciana czy lasagne. Dla Brytyjczyka fasolka w sosie pomidorowym, fish & chips i pudding, dla Francuza zupa cebulowa, pasztety czy flan, a dla Japończyka zupa miso, ramen, ryżowe kanapki onigiri, tempura i mochi (kluski z klejącego ryżu nadziewane słodką pastą).
Bez względu na szerokość geograficzną comfort food to zwykle potrawy na bazie białej mąki, cukru i tłuszczu, więc niespecjalnie zdrowe. Mnóstwo w nich kalorii, za to warzyw będących źródłem witamin i błonnika oraz tak bardzo potrzebnych antyoksydantów jak na lekarstwo. To nie przypadek. Węglowodany zapewniają szybki dopływ energii do mózgu, czego następstwem są błyskawiczne przyjemne pobudzenie i przypływ sił witalnych.
Eryk Wałkowicz przekonuje, że comfort food może być zdrowe. Jego zdaniem mięso, rafinowany cukier i biała mąka nie są niezbędne dla uzyskania sentymentalnych smaków. – Proste kluski śląskie z ziemniaków i zwykłej skrobi można przygotować w taki sposób, aby nadal były pulchne i mięciutkie, ale zawierały więcej prozdrowotnego błonnika i dostarczały więcej składników odżywczych, a jednocześnie nie traciły walorów smakowych i psychologicznych – twierdzi dietetyk. Jak to zrobić? – Białą, oczyszczoną mąkę warto przynajmniej w części zastąpić mieszanką zmielonych płatków owsianych, pestek dyni, ziaren słonecznika i siemienia lnianego albo mąką z ciecierzycy lub z grochu – radzi erVegan. Dzięki temu w potrawie będzie mniej węglowodanów prostych, a więcej błonnika i białka dobrej jakości.
Zdrowym zamiennikiem cukru są suszone daktyle zmielone na puder. Tradycyjne gulasze i zapiekanki, pasztety i pierogi staną się mniej kaloryczne i nabiorą walorów odżywczych, jeśli przemycimy w nich choć trochę warzyw, np. podduszony szpinak lub utarte na tarce o drobnych oczkach warzywa korzeniowe. Tradycyjne receptury zyskają lekkość, jeśli zamiast smażenia w głębokim tłuszczu zastosujemy gotowanie na parze, grill lub patelnię grillową, a sól zastąpimy zmielonymi na puder suszonymi grzybami i suszonymi pomidorami z dodatkiem płatków drożdżowych. To właśnie grzyby, suszone pomidory, płatki róż i płatki drożdży, a także lubczyk są nośnikiem smaku umami, za którym często tęsknią kubki smakowe osób, które zdecydowały się przejść na dietę roślinną.
W dobrym towarzystwie
Chwilowy efekt poprawy nastroju wywołany przez babciną szarlotkę można wydłużyć, zasiadając do stołu z osobami bliskimi sercu, wspominając dawne czasy, oglądając stare rodzinne zdjęcia czy filmy wideo. Mając wokół ludzi, których kochamy i na których możemy liczyć, nie musimy tak często szukać pocieszenia w jedzeniu. Aby w przyszłości móc grzać się w cieple miłych wspomnień przywołanych przez comfort food, trzeba najpierw doświadczyć bliskości, ciepła i bezpieczeństwa. Dlatego nie żałujmy czasu na wspólne gotowanie z dziećmi oraz celebrowanie rodzinnych posiłków i dbajmy o dobrą atmosferę. Właśnie to, co im teraz serwujemy, będzie kiedyś ich comfort food.
Zobacz: Bliskość działa cuda. Jak kontakt z innym człowiekiem wpływa na nasze zdrowie?
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS