A A+ A++

Choć niedawno zapowiedzieliśmy, że seria o prudnickich fabrykantach na naszym portalu dobiegła końca, – mamy dziś jednak niespodziankę, bo tekst, który jeszcze nigdy jak do tej pory, nie był publikowany w języku polskim. To wspomnienia niemieckiego pisarza Otto Flakego, który znał się z Hansem Hubertem Pinkusem, ostatnim (wespół z Ernstem Fränklem) żydowskim właścicielem fabryki po wojnie zwanej Froteksem. Tekst ukaże się w zapowiedzianej niedawno książce o fabrykantach, podobnie jak kilka innych niepublikowanych jak dotąd w tym miejscu artykułów. Jego największa wartość? Flake bywał w obu willach przy ul. Nyskiej i Piastowskiej i poznał też ojca Hansa – Maxa. Opisuje tu m.in. znany z biografii wielkiego fabrykanta wątek próby samobójczej tegoż, a także przedstawia inne, ciekawe informacje. Wątki te odnalazł i przetłumaczył Marcin Domino, germanista i autor licznych, publikowanych tu wcześniej tekstów o Fränklach i Pinkusach. Zapraszamy do lektury!

Przedwojenny Prudnik we wspomnieniach pisarza Otto Flake – przyjaciela fabrykanta Hansa Pinkusa

(cz. I)

Każdy, kto przynajmniej w niewielkim stopniu zetknął się z historią prudnickich rodów fabrykanckich Fränkel i Pinkus, wie, że oprócz zakrojonej na szeroką skalę działalności przemysłowej i społecznej prowadzili oni także bujne życie towarzyskie. Jego owocem stały się liczne kontakty z prominentnymi postaciami świata nauki i kultury. Wiele powiedziano i napisano już o przyjaźni Maxa Pinkusa z literackim noblistą Gerhartem Hauptmannem, czy też innym pochodzącym ze Śląska pisarzem Hermannem Stehrem. Nie tak znanym, choć niemniej ważnym wątkiem pozostaje znajomość starszego syna Maxa, Hansa Pinkusa z pochodzącym z Alzacji literatem Otto Flake. Konsekwencją ich przyjacielskich relacji stały się liczne wizyty Alzatczyka w przedwojennym Prudniku, które opisał on w swoim autobiograficznym dziele z 1960 roku pt. Es wird Abend. Pierwsze spotkanie obu dżentelmenów w willi przy ul. Nyskiej miało miejsce równo 100 lat temu.

W jednym szeregu z Hesse i Mannem

Urodzony w 1880 roku w Colmar Otto Flake należał w okresie Republiki Weimarskiej (1919-1933) do najczęściej drukowanych autorów w Niemczech i wymieniany był w tamtym czasie jednym tchem obok takich tuzów pióra jak Hermann Hesse czy Heinrich Mann. Pisano o nim:

Flake, nasz najznamienitszy obok Heinricha Manna eseista, niemiecki prekursor, intelektualne dobrodziejstwo(..) Na bogatą działalność literacką Flake’go składają się liczne powieści, opowiadania, nowele, a także przekłady, pośród których warto wspomnieć książkę pt. Der gute Weg (1924), w której miejsca akcji wplótł on wątki prudnickie. Zawodowo był związany z Paryżem, Berlinem i Zurychem. W 1933 roku kierowany koniecznością ochrony swojej żony, pół-Żydówki oraz swojego wydawcy wyznania mojżeszowego Fischera, podpisał on podobnie jak wspomniany wcześniej Gerhart Hauptmann listę lojalności wobec nowych narodowosocjalistycznych władz, co spotkało się z ostrą krytyką innych czołowych pisarzy niemieckich Thomasa Manna, Bertolda Brechta czy Alfreda Döblina. Po II wojnie światowej z literackiej izolacji oswobodziły Alzatczyka władze okupacyjne powołując go do Francusko-Niemieckiej Rady Kultury w Baden-Baden. Pochodzący ze spornych terenów eseista jak mało kto znał specyfikę relacji obu narodów, dokładając swoją cegiełkę do pojednania Francji i Niemiec. W 1954 roku otrzymał najważniejszą nagrodę literacką przyznawaną przez land Badenia-Wirtembergia Johann-Peter-Hebel-Preis. Ostatnie lata życia spędził Otto Flake w Baden-Baden, gdzie zmarł w 1963 roku. W tamtejszej Bibliotece Miejskiej zgromadzono jego spuściznę literacką.

Flake/Pinkus – pierwsze spotkanie

Pod koniec I wojny światowej Otto Flake osiadł w szwajcarskim Zurychu, gdzie dołączył do dadaistów. W tym mieście w 1918 roku doszło do pierwszego spotkania pisarza z prudniczaninem Hansem Pinkusem, który jako francuski jeniec wojenny został internowany do Szwajcarii. Flake wspomina to spotkanie następująco: Wróciwszy do pensjonatu dowiedziałem się od kelnerki, że mam gościa, który siedzi w salonie. Był to młody Ślązak, zwolniony z francuskiej niewoli, a następnie internowany do obozu w Szwajcarii. Właściwie nie wolno mu się było pojawiać ani w Zurychu, ani także chodzić po cywilnemu, Był na urlopie, który trwał jedną dobę. Także on był moim czytelnikiem, a dzieło „Lochbuch” uprzyjemniało mu czas w okopach. Zjedliśmy wspólnie i oglądnęliśmy teatr marionetek (…) Mój gość był wygłodzony, spoglądał na świat błyszczącymi oczami, śmiał się i używał. Zamówił szampana, syn fabrykanta adamaszku, miał wystarczająco dużo pieniędzy.

Cztery lata później, także w Zurychu eseista i państwo Pinkusowie, Hans wraz z pierwszą małżonką Elfriede von Vietinghoff, spędzili wspólnie wieczór, co skutkowało zaproszeniem literata do Prudnika: W pensjonacie Schmolke, gdzie mieszkałem, zagadnęła mnie pewna dama, którą uznałem za żonę oficera. Była ona małżonką Hansa Pinkusa i przekazała mi pozdrowienia. Hans Pinkus, tak nazywał się ten młody mężczyzna, który w 1918 roku przyszedł do mnie jako internowany do Szwajcarii. Pani Pinkus zaprosiła mnie na herbatę, a ja w rewanżu zaoferowałem jej bilet do teatru(..) Pinkus przyjechał z Neustadt (Prudnika), żeby odebrać małżonkę i jak to człowiek z prowincji korzystał z wieczornego życia, którym tętni duże miasto takie jak Zurych. Był lekko cholerycznym, ustępliwym, młodym człowiekiem, o delikatnej, wręcz drobnej budowie ciała. Jego żona była córką turyńskiego ministra, rozwiedzioną z pierwszym mężem, bałtyckim baronem. Zachowywała się z klasą, a ja wyczułem konflikt, którego powodem stała się odmowa chrztu przez Pinkusa. Już wcześniej w Zurychu opowiadał on mi, że służąc jako pierwszoroczniak w husarii w Wandsbeck z tego właśnie powodu nie został oficerem rezerwy. (…)Podczas odjazdu Pinkus zaprosił mnie do Neustadt.

Pierwsza wizyta w Prudniku

Po raz pierwszy Otto Flake odwiedził ówczesny Neustadt in Oberschlesien, jak wtedy nazywał się Prudnik w czerwcu 1922 roku. W jego autobiografii czytamy: Rozpocząłem podróż do Pinkusa na Górny Śląsk. Wokół Neustadt, w pobliżu granicy z Czechosłowacją i nieopodal Kraiku Hulczyńskiegio stały jeszcze budki wartownicze, ustawione przez włoskie władze plebiscytowe. Sprawiały one dziwne wrażenie. Poznawałem okolicę w samochodzie, a wycieczki prowadziły aż do Czechosłowacji, gdzie radca komercjalny Pinkus, ojciec mojego przyjaciela oraz senior fränklowskiej fabryki adamaszku, posiadał duże dobro ziemskie z folwarkami. Przędzalnie, niskie żółte budynki z magazynami i dziedzińcami, dwie duże wille lub jak kto woli dworki, całkiem sporej wielkości park, ogrody użytkowe oraz staw rybny stanowiły kompleks zajmujący dużą część miasta. Szpital, łaźnia, urokliwe zabudowania na peryferiach były fundacjami rodu Pinkus. Do nich należały także ogródki działkowe wokół miasta, które za 1 markę rocznie dzierżawili i obrabiali pilnie robotnicy po nadejściu o godz. 17 fajrantu. Podczas wojny zakład zatrudniał ponad 4 tys. ludzi, ale ostatnio liczba ta nieco zmalała. Starszy pan, który zamieszkiwał jedną z willi wspólnie ze spowinowaconym Fränklem i oprócz biblioteki śląskich autorów jako Opitz czy Günter posiadał także specjalny zbiór dzieł Gerharta Hauptmanna, snuł opowieści z czasów młodości, która przypadła na lata 60te minionego stulecia. Wówczas to fabryka przeżywała ogromny rozkwit. Wojna secesyjna zastopowała import bawełny, ale Pinkusowie zaopatrywali się w Manchesterze. Z Hamburga, Brunszwiku, Saksonii przychodziła w koszach poczta z kolorowymi znaczkami, które dziś byłyby warte fortunę. Palono je wieczorami wraz z kopertami. Do krewnych należeli także matematyk Landau z Getyngi oraz badacz kiły Ehrlich z Frankfurtu (…) Czas upływał na kąpielach słonecznych w stawie rybnym, czytaniu Morgensterna oraz grze w karty w salonie, którego wystrój był wyjątkowy i przedstawiał ustrzelone podczas ekspedycji lwy oraz głowy nosorożców, pochodzące z kolekcji austriackiego krewnego, pana von Oberländer. Nawiasem mówiąc ten sam nosorożec, który spoglądał groźnie sponad drzwi, wziął go pewnego dnia na róg.

Alzatczyk w Lesie Prudnickim

Drugi przyjazd pisarza do grodu Woka zbiegł się mnie więcej w czasie z rozwodem Hansa Pinkusa z pierwszą żoną w 1923 roku. Wspomina on go tak: Na przestrzeni roku w Neustadt zmieniło się wszystko. Nie było już pani domu i uzgodniono rozwód. Pinkus pożegnał hojnie panią Elfriedę, kupując jej domek w Dahlem i wypłacając posag w markach. Udała się ona w podróż dookoła świata i przesyłała mi czasem widokówki. Jej charakter pisma był tak osobliwy jak ona sama. Wysoce uzdolniony radca komercjalny nosił lewe ramię w temblaku. Przeżywał drugą młodość i chciał poślubić młodą kobietę. Kiedy zainterweniowała rodzina, dla zachowania twarzy próbował podciąć sobie żyły. (…) W okolicach Neustadt odbywaliśmy malownicze i ciekawe spacery – jeden z nich prowadził przez grzęzawisko, które zamieszkiwało stado żmij. W lasku stał pomnik Eichendorffa. Jego miastem była Nysa, dokąd także często jeździliśmy. W połowie drogi znajdowała się palarnia lnu, który jednak nie traktowano ogniem lecz wodą.(…) Odbywaliśmy wyprawy do Głuchołaz i Głubczyc, co parę dni także na Morawy do Opawy. (…) Dłuższe z nich prowadziły do Kłodzka oraz do położonych dalej czechosłowackich przędzalni, które pracowały dla fabryki adamaszku i także należały do Pinkusów. Hans był w posiadaniu jednego z największych na świecie specjalistycznego zbioru znaczków z podobizną królowej angielskiej Wiktorii. Albumy, których wykonanie zlecał on w zakładowej introligatorni, ułożone jeden na drugim tworzyły sięgający do sufitu słup. Z zainteresowaniem obejrzałem pierwszy z nich. Skrywał znaczki z początkowego okresu panowania królowej, jeszcze z barwnikiem indygo. (…) Część znaczków, które Pinkus odziedziczył po swoim kuzynie, ofierze nosorożca, zastawił pewnego dnia panu von Oberländer w Paryżu syn królowej Edward. Nie doczekały się one wykupu. Zbiór miał nadzwyczajną wartość, był także ubezpieczony na dużą sumę. Razem z pawilonem, który stał teraz w parku, prezentowano go na światowej wystawie w Chicago. Pinkus kolekcjonował także znaczki skarbowe oraz urzędowe, które zadziwiały ilością motywów i barw, ponadto naczynia liturgiczne z synagog, złote monety i zapałczane pudełka z całego świata. (c.d.n.)

Tekst i tłumaczenie:

Marcin Domino

Autor jest germanistą, lektorem i tłumaczem języka niemieckiego

Bibliografia:

Archiwum Leo Baeck Institute.

Flake O., Es wird Abend, Heidelberg 1970.

Dzielnica Hamburga.

Należący do Czech skrawek Górnego Śląska leżący między Ostravą i Opavą.

Chodzi tu najpewniej o Ernsta Fränkla, syna Emanuela.

Mowa tu o Maxie Pinkusie.

Źródło: Archiwum prywatne Marcina Domino

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułAMREST: Wstępne wyniki sprzedaży w trzecim kwartale 2022 roku
Następny artykułZabójstwo 15-letniego Sebastiana. Matka i jej partner skazani na dożywocie