A A+ A++

Kemping „Pod Dębowcem” w Bielsku-Białej ma nowego dzierżawcę. Miejska spółka ZIAD – właściciel nieruchomości – podpisała umowę na czas nieokreślony z nowym najemcą. Ten zobowiązał się sporo zmienić w dotychczasowym sposobie funkcjonowania obiektu i zainwestować w jego rozwój.

W efekcie kemping ma zmienić się nie do poznania. Tak przynajmniej wynika ze składanych przez obie strony deklaracji. Skorzystają na tym nie tylko turyści odwiedzający stolicę Podbeskidzia, lecz także mieszkańcy miasta. Modernizacja obiektu ma być rozłożona w czasie. Na początek nowy gospodarz musi rozwiązać niezałatwiony od ponad 20 lat problem niedokończonej – jak się okazuje – ekshumacji starego wojskowego cmentarza żołnierzy niemieckich z czasów II wojny światowej.

Turystyczna atrakcja miasta

Pod koniec ubiegłego roku szefostwo spółki ZIAD poinformowało, że nie zamierza przedłużyć umowy dzierżawy z dotychczasowym wieloletnim najemcą obiektu, który z powodzeniem prowadził kemping od 1993 roku. Władze spółki najwyraźniej uznały, iż potencjał tego miejsca nie jest należycie wykorzystany. Poprzedni najemca był co prawda zainteresowany dalszym prowadzeniem kempingu i przedłużeniem umowy jego dzierżawy, lecz władze spółki uznały jego propozycję za mało atrakcyjną. Poszukiwano więc kogoś z wizją i pomysłem, jak tchnąć nowe życie w to miejsce. Jest bowiem faktem, że w ostatnich latach obiekt pełnił raczej rolę parkingu dla jednodniowych turystów odwiedzających Szyndzielnię niż „pola namiotowego” dla przyjezdnych.
Z wypowiedzi przedstawicieli spółki ZIAD można odnieść wrażenie, że znaleźli dzierżawcę, jakiego szukali. Co więcej zapewniają, że nieruchomość została wydzierżawiona na bardziej korzystnych dla spółki warunkach niż miało to miejsce wcześniej. Nowy gospodarz przedstawił bardzo ambitne plany modernizacji nieco już przestarzałego obiektu. Poza tym nowy najemca zna kemping dobrze, bo od kilu lat prowadził na jego terenie popularną wśród bielszczan i turystów restaurację. Teraz będzie gospodarował całością.
O szczegółach swoich zamierzeń mówi na razie niewiele. Realizacja planów zależeć będzie bowiem także od czynników zewnętrznych, na które nie do końca ma wpływ. Zapewnia jednak, że gdy już uda się wszystko zrealizować, kemping stanie się jedną z ciekawszych atrakcji turystycznych miasta. Na początek – jak przyznał, a zobowiązały go do tego też władze spółki ZIAD – przestanie pełnić rolę parkingu. Auta będą od teraz parkować wyłącznie na zewnętrznym placu postojowym położonym przed bramą obiektu. Już na wiosnę – zapewnił – teren placu zostanie utwardzony. Tego przez wiele lat dzierżawy nie zrobił jego poprzednik (teren parkingu obejmuje także umowa dzierżawy kempingu). Podczas roztopów czy ulewnych deszczów kierowcy byli zmuszeni parkować (za sowitą opłatą) w błocie. Jeśli chodzi o sam obiekt, to docelowo zostanie on całkowicie „przemeblowany” tak, aby odpowiadał obecnie obowiązującym standardom i potrzebom współczesnych turystów oraz miłośników karawaningu. Między innymi przygotowane zostanie nowe pole namiotowe, powstaną profesjonalne miejsca dla kamperów (łącznie z podłączeniami do kanalizacji ściekowej), pojawi się też osiem bungalowów, których do tej pory chyba najbardziej pod Dębowcem brakowało.
Zmieni się także restauracja. W planach jest między innymi jej rozbudowa o przeszklony ogród zimowy. W jej pobliżu ma powstać także nowoczesny plac zabaw oraz przestrzeń rekreacyjna. Pomysłów jest jak widać wiele.

Zamknąć temat cmentarza

Aby jednak inwestycja mogła ruszyć, kluczową kwestią jest szybkie rozwianie wszelkich niejasności dotyczących pozostałości po byłym cmentarzu. Zależy na tym zarówno władzom spółki, jak i nowemu najemcy. Wszyscy zapewniają, iż chcą raz na zawsze zamknąć ten temat. W umowie dzierżawy znalazł się nawet zapis, iż w razie potrzeby najemca ma udostępnić teren kempingu (lub jego część) w celu przeprowadzenia ewentualnych ekshumacji czy prac archeologicznych.
Przypomnijmy, że kemping został utworzony na terenie dawnej wojskowej nekropolii. Pochowani zostali tam głównie żołnierze Wehrmachtu polegli w kampanii wrześniowej na południu Polski. W sumie miało ich tam spocząć ponad 3 tysiące. Po wojnie armia radziecka wysadziła znajdujący się na cmentarzu obelisk z insygniami III Rzeszy (jego resztki można jeszcze zobaczyć na tyłach kempingu), a teren nekropolii zarósł chaszczami. W latach 70. ubiegłego wieku członkowie Związku Młodzieży Socjalistycznej uprzątnęli w czynie społecznym resztki kamiennych nagrobków, które zostały wykorzystane między innymi do umacniania brzegów rzek. Natomiast grunt przeznaczono na cele rekreacyjne. W latach 80. powstał tam kemping. Nikt nie przejmował się tym, że pod ziemią wciąż spoczywają ciała. W niektórych miejscach – jak pokazały późniejsze prace – trumny znajdowały się dosłownie kilka centymetrów pod powierzchnią gruntu! To, że turyści biwakują na grobach, przez wiele lat było tajemnicą poliszynela. Dopiero pod koniec lat 90. Fundacja Pamięć z Warszawy reprezentująca stronę niemiecką przystąpiła do prac ekshumacyjnych. Prowadzono je w latach 1997-1998, a wydobyte z ziemi szczątki trafiły do Siemianowic Śląskich, na utworzony tam cmentarz wojenny żołnierzy niemieckich. Oczyszczony teren został ponownie przekazany do zagospodarowania na potrzeby kempingu. Wydawało się, że na tym koniec. Nikt w tamtym czasie nie zakładał, iż w ziemi mogły pozostać jeszcze jakieś szczątki.
Teraz okazuje się, że najwyraźniej wiele ciał może nadal spoczywać w tym miejscu, także poza terenem kempingu. Problem stał się na tyle ważki, że władze ZIAD postanowiły zainteresować nim Fundację Pamięć. W Bielsku-Białej mają pojawić się jej przedstawiciele wraz z niemieckimi partnerami, aby określić plan dalszych działań. Przyjazd delegacji opóźnia się jednak z uwagi na pandemię. Wiele wskazuje na to, iż potrzebne będą dalsze prace ekshumacyjne w celu całkowitego oczyszczenia terenu z ludzkich szczątków. Trudno jednak wyrokować i przewidzieć jaki może być zakres prac ekshumacyjnych oraz jak wpłyną one zarówno na bieżące funkcjonowanie kempingu, jak i realizację ambitnych planów inwestycyjnych. Z wypowiedzi nowego dzierżawcy można wnioskować, iż jest dobrej myśli i ma nadzieję, że tę kwestię uda się w miarę szybko rozwiązać. Przyznał jednocześnie, iż po zamknięciu sprawy pochówków, przyjdzie czas, aby w jakiś sposób upamiętnić także historię tego miejsca.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNowy sprzęt medyczny trafił do szpitala na Winiarach. Kardiomonitory przekazała WOŚP
Następny artykułSześć poszukiwanych osób zostało ujętych