A A+ A++

Kasia i Marta poznały się w pracy. Od razu złapały nić porozumienia i poczuły, że połączy je nie tylko zawodowa relacja, ale też prywatna. Miały mnóstwo wspólnych tematów i pomysłów na spędzanie wolnego czasu. Katarzyna zawsze należała do osób lubianych i bardzo towarzyskich.

– Okazało się, że mieszkamy blisko siebie, więc zaczęłyśmy się często odwiedzać, pomagać sobie w trudnych chwilach, czasem wspierałyśmy się finansowo – mówi Marta Rodzik. – W przeciwieństwie do przyjaciółki, byłam wtedy w związku, ale mimo to nasze kontakty były dość intensywne. Razem z moim chłopakiem przychodziłam do niej do domu, albo też ona wpadała z odwiedzinami do nas. Zdarzało się, że wychodziliśmy do centrum miasta większą grupą znajomych i też miło wspominam te chwile – opowiada mieszkanka Piaseczna.

Katarzyna była jedyną singielką w towarzystwie. W głębi serca też pragnęła stabilizacji i była bardzo zmotywowana, żeby znaleźć w końcu prawdziwą miłość. Rozpoczęła więc intensywne poszukiwania. Niestety ciągle trafiała niczym kulą w płot.

– Bardzo chciała mieć dziecko, ale nie miała z kim – mówi przyjaciółka Kasi. – Była w różnych sytuacjach damsko-męskich i związkach, ale zawsze kończyły się tak, że później chodziła zdołowana. Zawsze próbowałam ją jakoś pocieszać. Kiedyś poznała jakiegoś chłopaka przez Internet. Spotkała się z nim na randce i chyba coś poszło nie tak, bo przysłał jej potem numer konta, żeby wpłaciła pieniądze za to, co zjadła i wypiła w czasie tej kolacji. Okazało się, że nie miała wtedy przy sobie portfela i on po prostu chciał zwrotu pieniędzy. To była niezręczna sytuacja. Już nawet nie wyobrażam sobie, co wtedy czuła… – relacjonuje Marta.

Sprawdź: Kobiety ze Srebrenicy przeszły przez piekło. “Nikt nie stawia pomników tym, którzy przeżyli”

Dziewczyna miała wyjątkowego pecha trafiając na niewłaściwych facetów, dopóki nie poznała obecnego męża, dla którego totalnie straciła głowę. Wkrótce zamieszkali razem i zaczęli układać sobie życie. Tymczasem kontakt Kasi z przyjaciółkami szybko zaczął słabnąć.

– Przestała mieć czas na ploteczki, kawę i winko, a jeśli proponowałam wspólne wyjście gdzieś do miasta, to mówiła, że musi zapytać faceta, czy nie ma nic przeciwko. Mówiła też, że ma problem z dojazdem, zresztą ciągle były jakieś wymówki. Jej trasa z pracy do domu przebiegała przez Piaseczno, gdzie mieszkam, ale ani razu mnie nie odwiedziła. Nie zaproponowała wspólnych zakupów, czy napicia się kawy. Jej zachowanie było naprawdę dla mnie niezrozumiałe… – opowiada Marta.

Po jakimś czasie ucichły również kontakty telefoniczne. Marta czuła, że Kasia w ogóle nie ma na nie ochoty. Jej wszystkie próby wychodzenia z inicjatywą i propozycjami spotkania, czy choćby rozmowami przez Messengera, kończyły się porażką. Kasia kompletnie nie była zainteresowana tym, co słychać u przyjaciółki, a przecież kiedyś zawsze o to pytała.

– Myślę, że zerwała kontakt ze mną nie tylko dlatego, że sama tego chciała, ale to też wpływ jej chłopaka. Od momentu, kiedy go poznała, zapomniała nie tylko o mnie, ale też o reszcie znajomych – mówi Marta. – Na pewno była nim zauroczona, ale też czuła presję uciekającego czasu i bardzo chciała wyjść za mąż. Zresztą rok później została mężatką i mamą. Wszystko w tej relacji działo się naprawdę szybko – opowiada influencerka.

Marta ma żal do przyjaciółki, że kontakt między nimi się urwał i zapomniała o życzliwych jej osobach. Z drugiej strony, stara się ją zrozumieć i wytłumaczyć to oziębłe zachowanie.

– Rozumiem, że przeprowadzka do innego miasta i do domu teściów była dla niej trudną decyzją. Z pewnością męczyły ją też codzienne dojazdy. Jednak uważam, że raz na jakiś czas mogłyśmy się spotkać, czy nawet we czwórkę, razem z naszymi partnerami. Ani razu jednak nie padła z jej strony taka propozycja – żali się przyjaciółka. – Ja się nie odcięłam od dobrych znajomych, mimo że w związku jestem już 10 lat. To kwestia naszych wyborów. Mamy tyle wspólnych wspomnień, więc szkoda, że tak to się wszystko potoczyło i oczywiście życzę jej jak najlepiej – dodaje Marta.

Przeczytaj: Jak przedszkola i żłobki funkcjonują w pandemii? Niektórzy rodzice nadal kombinują 

Tymczasem Joanna Godecka, psychoterapeutka zauważa, że pojawienie się między przyjaciółkami trzeciej osoby, w postaci partnera jednej z nich, niekiedy zaburza i kończy relację kobiet. Ma to swoje źródło w obniżonym poczuciu własnej wartości.

– Są kobiety, które nie czują się całkowicie szczęśliwe i spełnione bez partnera. Partnerstwo znaczy dla nich prawie wszystko. Kiedy więc poznają kogoś nowego, to wszystkie swoje siły, energię oraz czas koncentrują i inwestują w ten związek. Zaniedbują swoje pasje, spotkania towarzyskie i aktywności, które poprzednio dawały im przyjemność. To wynika z lęku, że jeżeli nie poświęcą wszystkich sił i energii partnerowi, to może nie uda im się tego związku stworzyć – mówi Godecka. – Z drugiej strony, jest to pewnego rodzaju zdrada. Ktoś dla kogo było się bliską osobą, nagle pokazuje ci miejsce w ostatnim rzędzie, tak jakby mówił: “od dzisiaj ty się już nie liczysz” – wyjaśnia life coach.

Zdaniem ekspertki, życie pokazuje, że partner nie powinien być osią całego świata i życia. Zawsze dobrze jest mieć swoich przyjaciół i aktywności, bo dzięki temu stajemy się dla naszego partnera ciekawszą osobą, a to tylko z korzyścią dla związku. Wnosimy do tej relacji nowe wartości. Nie jesteśmy tylko przysłowiową drugą połówką i nikim poza tym.

Natomiast czasem bywa też tak, że oddalenie się od przyjaciółki jest wynikiem zazdrości.

– W takich przyjaźniach, nie do końca szczerych, wkrada się nutka rywalizacji i porównywania się do przyjaciółki. Myślimy wtedy, że ona bardziej się podoba mężczyznom, że jest fajniejsza, zgrabniejsza – mówi Joanna Godecka. – W momencie, kiedy spotykamy partnera, to go zazdrośnie chronimy, żeby się nie okazało, że przyjaciółka będzie z nami konkurować. To rzuca cień na przyjaźń i świadczy o tym, że nie jest to w 100 proc. Uczciwa relacja, bo prawdziwa przyjaźń nie zawiera takiego wykalkulowanego podtekstu – zauważa psychoterapeutka.

Czy warto dać szansę tej przyjaźni? Zdaniem ekspertki, jeśli przyjaciółka rozluźniła z nami kontakt ze względu na taką ukrytą zazdrość, to nie mamy tu wielkiego pola do popisu.

– Mamy tu do czynienia z komunikatem z jej strony: “nie chcę cię tutaj, bo dla mojego partnera możesz się okazać atrakcyjniejsza” – wyjaśnia Godecka. – Jeśli natomiast to oddalenie się przyjaciółek od siebie wynikło z takiego skoncentrowania uwagi na nowym partnerze, to proponuję przeczekać. Być może, jeśli ta znajomość troszkę okrzepnie, jeszcze uda nam się zawalczyć o powrót do poprzedniej relacji – podpowiada life coach.

Marta w przeciwieństwie do Katarzyny, nie zerwała kontaktu z przyjaciółmi po tym, jak poznała swojego obecnego partnera. Wręcz przeciwnie, twierdzi, że grono ich bliskich znajomych poszerzyło się. Nie należy przy tym do kobiet, które każde zdjęcie z inną koleżanką podpisują hasztagami: #friendsforever czy #friendshipgoals. Przyjaźnie te nie są chwilowe. Z czego wynika tak liczne grono przyjaciół?

– Jeśli jesteśmy typem osoby, która potrafi żonglować relacjami, w pozytywnym sensie oczywiście, to jest to możliwe, żeby mieć spore grono przyjaciół – wyjaśnia Godecka. – Natomiast są osoby, które nie odnajdują się w dużej grupie przyjaciół i wiążą się w relacji z jedną czy dwiema osobami. Osoby bardziej introwertyczne będą wolały jedną przyjaciółkę, a ekstrawertyczne spełnią się w przyjaźni w szerszym gronie – zauważa psychoterapeutka.

Jej zdaniem, najważniejsze jest, żeby przyjaźń ta była szczera, bez stosowania uników i bez zazdrości o przyjaciółkę, co jest zaprzeczeniem przyjaźni.

– Drugą rzeczą jest otwartość. Co to oznacza? Jeśli teraz żyję tylko tym, że mam związek i partnera, a przyjaciółka dla mnie wiele znaczy, to mówię jej: “wybacz mi, ja teraz świata nie widzę poza tym facetem” – mówi life coach. – Jestem też otwarta na informację zwrotną, kiedy przyjaciółka mówi: “słuchaj, ochłoń za jakiś czas i pomyśl, czy tak chcesz żyć”. Staramy się nie ranić tej drugiej strony niezrozumiałym postępowaniem, tylko pamiętamy, że to jest bliska nam osoba. Jeśli przyjaźń jest prawdziwa, to powinna przetrwać nawet w takich niesprzyjających okolicznościach, bo z obu stron jest potrzeba, żeby kontakt uszanować. Wtedy łatwiej jest wrócić kiedyś do bardziej intensywnej relacji – wyjaśnia Joanna Godecka w rozmowie z WP kobieta.

Zobacz też: Sprzedaje tulipany na ulicy. “Przy życiu trzymają mnie ludzie i praca” 

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułHonda wjechała na kolejową rogatkę przy czerwonym świetle
Następny artykułRACHANIE Gminny konkurs plastyczny „Zima jak z bajki”