12 lat temu w Ameryce Andrzej Witkowski z Łomży miał rozległy zawał serca z objawami śmierci klinicznej. Szczęściarz – przeżył. 7. września 2024 r. w rodzinnym mieście poczuł, jak drętwieją mu lewa ręka i lewa noga. Myślał, że to udar… W łomżyńskim szpitalu dr Grzegorz Sęk ze Szpitalnego Oddziału Ratunkowego po badaniu tomografem podejrzewa, że pacjent ma guza mózgu. Ordynator Oddziału Neurologicznego dr Katarzyna Strzalińska po kolejnym przebadaniu ocenia: – My pana do domu nie puścimy. Zostaje pan na oddziale… 2. października 71-latek przebył operację guza mózgu w Klinice Neurochirurgii w Białymstoku – nie przez cięcie skóry i kości czaszki, ale przez oczodół!
– Miałem duże szczęście, że na dyżurze był dr Grzegorz Sęk, który szybko zlecił wykonanie badań tomografem – opowiada Andrzej Witkowski. Przez 4 dni był w Oddziale Neurologicznym Szpitala Wojewódzkiego w Łomży, gdzie prowadzono następne badania. Dr Katarzyna Strzalińska wszystko zanalizowała i podjęła decyzję o przekazaniu pacjenta do kontynuacji leczenia w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Białymstoku. Klinika Neurochirurgii USK jest jedynym w województwie podlaskim ośrodkiem, gdzie przeprowadza się operacje mózgu i kręgosłupa. – Guz znajdował się na dolnej powierzchni mózgu, przylegającej do podstawy czaszki – wyjaśnia doktor habilitowany nauk medycznych Tomasz Łysoń, kierownik Kliniki Neurochirurgii USK. Podstawa czaszki to kości, na których spoczywa mózg. Dostęp chirurgiczny do głęboko ukrytej okolicy ciała jest skomplikowany, czasochłonny i ryzykowny, gdyż przez otwory w swoistej platformie przebiegają naczynia i nerwy. Guz w prawej części mózgu Pana Andrzeja leżał nazbyt daleko od możliwości dostępu endoskopem przez jamę nosową, zaś od strony bocznej zasłaniały go ważne naczynia, nerwy, struktury oczodołu.
Od tradycyjnej do nowatorskiej metody
– Lekarze w Białymstoku opisywali mi, że trzeba będzie rozciąć skórę półkolem od lewego ucha do prawego ucha, zdjąć mi skalp z czoła, rozsunąć kości czaszki. Pomyślałem, że będę wyglądać po tej operacji jak Frankenstein, jednak zgodziłem się, bo przecież życie jest najważniejsze – wspomina Pan Andrzej. Jeszcze w przeddzień przerażającej operacji wieczorem, 1. X 2024, był przekonany, że neurochirurdzy zechcą zoperować oponiaka, dostając się do mózgu przez czaszkę. Tymczasem rano zaproponowali mu wniknięcie z instrumentarium do usunięcia guza przez oczodół. Uprzedzono, że to metoda dająca 50 % szans na powodzenie operacji, jakiej w Polsce dotychczas nikt nie wykonał, ale metoda miała opisane w światowej literaturze teoretyczne uzasadnienie pomysłu. Docent Łysoń zachęcił do wykonania nowatorskiej operacji młodszych kolegów i czuwał nad przebiegiem całości.
Mózg o „kradzieży” guza się nie dowiedział
Pan Andrzej opowiada w piątek, 18. X 2024, że został zabrany na salę operacyjną po godzinie 8. 20 z rana i wrócił o godzinie 15. choć obudził się dopiero o godz. 18., gdyż neurochirurdzy pracowali z nim w narkozie. Jednocześnie czuwał drugi zespół lekarzy i pielęgniarek operacyjnych, na wypadek nieprzewidzianych komplikacji lub spodziewanego niepowodzenia operowania metodą nowatorską. Guz w mózgu za prawym oczodołem 71-letniego łomżyniaka był wielkości dużej, dojrzałej wiśni, ok. 2 centymetrów. Dr Robert Chrzanowski, który wykonał operację z dr. Robertem Rutkowskim, tak opisywał w komunikacie prowadzone czynności: – Wykonaliśmy niewielkie nacięcie powieki i wzdłuż zbiegu górnej i bocznej ściany oczodołu wytworzyliśmy wąski korytarz do środkowego dołu czaszki, gdzie jest płat skroniowy. Atak na guz nastąpił od strony przyczepu do opony twardej i kości, przez który prowadzi ukrwienie oponiaka. Potem guz jest jakby martwy, prawie nie krwawi i daje się łatwo usunąć, i to bez naruszenia ciągłości opony pajęczej, ochraniającej wrażliwy mózg.
Klinika Neurochirurgii USK to nie sanatorium
Andrzej Witkowski z uśmiechem opowiada, z jaką ulgą witał następny dzień po operacji. Lekarze go operujący żartowali, że nie przyjechał do sanatorium, więc powinien wstawać, a jeśli da radę, to nawet tańczyć. Z pomocą dwóch pielęgniarek postawił pierwsze kroki, wielce zdziwiony, że dobrze się czuje, a po drętwieniu ręki i nogi nie ma śladu. Oponiak potrafi być dokuczliwy: w Klinice sam widział, jak leżeli po 3 tygodnie pacjenci sparaliżowani po trepanacji czaszki, żeby usunąć z mózgu guza wielkości jajka i piłki tenisowej. – Ktoś nade mną czuwa tam w górze – odpowiada na pytanie, czy modlił się przed operacją o cudowne wsparcie ze strony Boga lub swojego patrona. – Proszę, by w portalu 4lomza.pl podziękować ode mnie: Pani ordynator Oddziału Neurologicznego Katarzynie Strzalińskiej, Panu doktorowi Grzegorzowi Sękowi, Pani doktor Barbarze Mickiewicz oraz Paniom Pielęgniarkom Szpitala Wojewódzkiego w Łomży, które dbały o moje dobre samopoczucie. Dzięki szybkiej reakcji łomżyńskich lekarzy został wykryty guz, który usunęli specjaliści z Białegostoku… Andrzej Witkowski ma pamiątkę po operacji – bliznę po nacięciu powieki i kontrolę za 3 miesiące.
Mirosław R. Derewońko
tel. red. 696 145 146
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS