Ostatni raz Ri Sol-Ju widziana była w styczniu ubiegłego roku, podczas koncertu zorganizowanego na cześć nieżyjącego przywódcy Korei Północnej, Kim Dzong Ila. Wcześniej wielokrotnie towarzyszyła mężowi podczas różnych wydarzeń, dlatego jej zniknięcie potraktowano jako coś niezwykłego. Wywiad Korei Południowej we wtorek 16 lutego przekazał w raporcie, że małżonka Kin Dzong Una najprawdopodobniej unikała zgromadzeń w związku z zagrożeniami wynikającymi z pandemii COVID-19. Przez ostatni rok kobieta miała głównie opiekować się dziećmi. Warto przy tym podkreślić, że według oficjalnych informacji przedstawianych przez Pjongjang, w Korei Północnej nie odnotowano ani jednego przypadku zakażenia wirusem SARS-COV-2.
BBC przypomina, że Ri Sol-Ju to przedstawicielka północnokoreańskiej klasy wyższej. Jej matka jest położną, a ojciec profesorem. Ona sama jako nastolatka była cheerleaderką w narodowym zespole. Według informacji wywiadu, Ri Sol-Ju jest żoną Kim Dzong Una od 2009 roku, ma z nim trójkę dzieci, a jej wiek szacowany jest na 32 lata.
Już nie „przywódca”, a „prezydent”
Przy okazji ponownego pokazania się żony dyktatora, światowe media zwracają uwagę na drobną zmianę w sposobie przedstawiania przywódcy Korei Północnej w krajowych mediach anglojęzycznych. Do tej pory był on tytułowany mianem „przewodniczącego”, od niedawna jest natomiast nazywany „prezydentem”, a dokładniej „prezydentem spraw państwowych” KRLD. Zdaniem ekspertów, miałby to być wyraz chęci poprawienia wizerunku kraju na arenie międzynarodowej.
Czytaj też:
Korea Północna oskarżana o atak hakerski na Pfizera
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS