Rośnie moda na elektryczne hulajnogi, rośnie także liczba poważnych wypadków z ich udziałem, które kończą się nie tylko na urazówce, ale i u dentysty.
– Jeszcze nigdy nie obserwowaliśmy tak dużej fali urazów powypadkowych, jak w ostatnich 3-4 miesiącach. Praktycznie nie ma dnia, żeby w fotelu dentystycznym nie siadała osoba z jakimś urazem, który byłby skutkiem upadku z hulajnogi, zderzenia się z przechodniem lub uderzenia np. w stojący na parkingu samochód, wysoki krawężnik czy budynek – powiedział lek. dent. Piotr Gutowski, chirurg z Medicover Stomatologia w Warszawie.
– W grupie tej niestety dominują nastolatkowie i dwudziesto-, trzydziestolatkowie, a więc osoby, które na co dzień korzystają z tych środków komunikacji rekreacyjnie lub przemieszczając się po mieście. Szacujemy, że w tych grupach wiekowych jest to dziś ponad połowa wszystkich przypadków wymagających pilnej pomocy dentysty lub – w skrajnych sytuacjach – nawet chirurga szczękowo-twarzowego – wyjaśnił.
Ale do dentysty trafiają nie tylko osoby, dla których jednoślad stał się codziennością, również “jednorazowi” hulajnogowicze nie stroniący od emocji. – Tegoroczne wakacje przyniosły prawdziwy wysyp urazów wśród 40-50-latków, którzy postanowili po raz pierwszy spróbować swoich sił w jeździe na jednośladzie, nieraz po alkoholu. Pod tym względem mamy najgorszy rok od czasu, kiedy elektryczne hulajnogi wyjechały na polskie drogi – dodał Gutowski.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS