Klienci firmowi zaczęli się do nas odzywać z prośbami o konsultacje i doradztwo przy rozwoju nowych, dobrze zaprojektowanych produktów, samorządy zamawiały organizację wydarzeń angażujących tysiące ludzi, a młodzi zdolni szukali dla siebie mentorów. My jedynie połączyliśmy kropki i stworzyliśmy studio, w którym robimy to, co umiemy najlepiej, a wszystkie zainteresowane strony na tym korzystają. Do tego oddychamy jodem. Ja widzę same plusy, w biznesowym żargonie nazwalibyśmy to zasadą win-win.
Kiedy weszłam do studia, moją uwagę przykuło ogromne pudło. Wygląda jak mała przenośna galeria designu. Co kryje się za pomysłem na tak nietypową formę prezentacji?
Nasze pudło, do którego może wejść kilkanaście osób, to minigaleria zabierająca odwiedzających do innego świata. Pokazuje, że design to coś więcej niż estetyka. To sposób na opowiadanie historii o życiu i wartościach, którym na co dzień hołdujemy. Te wystawy pokazują, że nasze wybory dobrego designu wynikają z osobistych przekonań i upodobań, a nie tylko z zasobności portfela. W tym przypadku kuratorka wystawy „RóżniMY” oddała głos zaprojektowanym przedmiotom, które mimo różnic w stylach i epokach pokazują, jak polski design odzwierciedla nasze wartości i emocje. Każdy przedmiot prowadzi z nami swoisty dialog, tworząc opowieść o nas samych i naszym materialnym dziedzictwie.
Jaką historię opowiadają przedmioty w tym pudle?
Że wszyscy różnimy się między sobą i że odmienność to jest wartość, a nie problem. Myślę, że takie opowiadanie o designie jako nośniku emocji ma duży sens. Przedmioty wywołują w nas różne emocje i stają się dzięki temu „naszymi przyjaciółmi”, a tych się przecież nie wyrzuca. Naszymi wystawami dobrego polskiego designu staramy się też odnieść do problemu hiperkonsumpcji. Przedmiot, który lubisz, powinien zostać z tobą na dłużej, nie ma sensu go wymieniać. Mamy trzy wystawy pudełkowe. Każda instytucja czy firma może je od nas wypożyczyć z gotową wystawą, pokrywając tylko koszty dowozu, montażu i ubezpieczenia.
Nie ma tu przypadkowych obiektów, a każdy przedmiot zdaje się opowiadać swoją historię. Również ta delikatna, a jednocześnie wyrazista misa. Jaka jest jej historia?
Tak, to misa Cesarska projektu Katarzyny Hałas. Powstała w nieistniejącej już Hucie Szkła Irena, kiedy ta wchodziła na giełdę tuż po zmianie systemowej w Polsce. Łączy ona delikatność kryształu, który błyszczy, wspaniale rozszczepia światło i jest bardzo kruchy, z prostotą formy nowoczesnych szlifów. Przypomina w ten sposób o ponadczasowym charakterze sztuki użytkowej. To nie tylko estetyczny przedmiot, ale też element naszej historii, który można interpretować na różne sposoby i wprowadzać do codziennego życia. Przy okazji dobrze podświetlony czaruje cieniem. Dzisiaj to już obiekt muzealny, który pokazywany był w kilku miastach w Muzeach Narodowych. Sprzedawany był w Nowym Jorku i Tokio w najlepszych sieciach handlowych, w Polsce niestety był bardzo mało dostępny.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS