A A+ A++

Mauro Morandi na środziemnomorską wyspę, położoną nieopodal Sardynii, trafił przypadkiem. Był w drodze na południowy Pacyfik, kiedy zatrzymał się na Budelli, aby naprawić katamaran, którym podróżował.

ZOBACZ: Pilot przetrwał 36 dni w amazońskiej dżungli. Opowiedział, jak mu się to udało

– Miałem dość wielu rzeczy dotyczących naszego społeczeństwa: konsumpcjonizmu i sytuacji politycznej we Włoszech. Zdecydowałem się przenieść na bezludną wyspę w Polinezji, z dala od wszelkiej cywilizacji. Chciałem rozpocząć nowe życie blisko natury – tłumaczył w rozmowie z “BBC”.

Strażnik wyspy

Podczas pobytu dowiedział się, że strażnik Budelli odchodzi na emeryturę, więc postanowił zostać na wyspie. Porzucił plany przeprowadzki na Polinezję, sprzedał łódź i przejął stanowisko.

Zamieszkał w dawnym schronie z czasów II wojny światowej, skąd miał widok na zatokę i okoliczną przyrodę. 

Spędził w nim 32 lata, został zatrudniony do oprowadzania turystów po tym niewielkim terytorium, bo dobrze poznał zwierzęta, drzewa oraz występujące na wyspie skały. Ponadto pilnował plaż i dbał o czystość środowiska.

Problemy po bankructwie

Problemy zaczęły się, kiedy w 2013 roku zbankrutowała prywatna firma, do której należało Budelli. Teren chciał kupić biznesmen z Nowej Zelandii, który obiecywał pozostawić Morandi’ego na stanowisku, ale plan sprzedaży spotkał się ze sprzeciwem włoskiego rządu i lokalnych władz.

ZOBACZ: Turysta czekał 7 miesięcy, by zwiedzić Machu Picchu. Pomógł mu minister

W 2016 roku sardyński sąd przywrócił wyspę w ręce publiczne. Stała się ona częścią parku narodowego La Maddalena. Obecni właściciele chcą przekształcić teren w centrum edukacji ekologicznej. Turystom zakazano chodzenia po “różowych plażach”, z których słyną sardyńskie wyspy, mogą spacerować tylko po oddalonych od nich ścieżkach.

Urzędnicy zdecydowali także, że Morandi musi się wyprowadzić. Spotkało się to ze sprzeciwem miłośników Budelli, utworzono petycję, w której proszono o pozostawienie 81-latka na stanowisku. W krótkim czasie pod apelem podpisało się tysiące osób, ale władze nie zmieniły decyzji i mężczyźnie nakazano opuszczenie miejsca.

“Nadal będę widział morze”

  

Zamieszka na pobliskiej wyspie La Maddalena, największej w archipelagu koło Sardynii. – Będę mieszkał na obrzeżach głównego miasta, chcę jeździć tam tylko na zakupy, a resztę czasu mieć dla siebie. Moje życie nie zmieni się zbytnio, nadal będę widział morze – powiedział “The Guardian” Morandi.

– Zrezygnowałem z walki – stwierdził. – Po 32 latach tutaj jest mi bardzo smutno, że wyjeżdżam. Powiedzieli mi, że muszą popracować nad moją wyspą i tym razem wydaje się, że to prawda – dodał.

Fani Budelli są źli i rozczarowani. Wzywają mieszkańców innych wysp archipelagu La Maddalena do “buntu przeciwko niesprawiedliwości”. “Nie ma słów. Teraz zacznie się niszczenie raju” – napisali w mediach społecznościowych.

rsr/jo/The Guardian/Polsatnews.pl

Czytaj więcej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWzrosła liczba niewypłacalnych firm
Następny artykułW gminie Opatowiec powstanie pierwszy klub seniora