Pan prezes Kaczyński swoim wywiadem dla tygodnika „Sieci” rozpętał nie tylko prasową burzę i naraził swoich współpracowników z partii i rządu na śmieszność, pokazując ich żenujące usiłowania zakłamania oczywistej prawdy, ale jednocześnie odsłonił mechanizm manipulacji dominującej coraz bardziej w oficjalnych przekazach. To już nie tylko pandemia z publikowanymi cyframi zgonów, ilości zakażonych, chorób towarzyszących, dostępnych i niedostępnych łóżek szpitalnych do których mało kto przywiązuje już większą wagę czy Po Prostu w nie wierzy, lecz szpiegowski skandal, którego zasięg trudno określić. Afera uderzająca w podstawy suwerennego i demokratycznego państwa. Bo przecież to już druga sprawa, w której zamieszane są, lub mogą być, służby wrogich nam państw.
Stało się już od wczoraj obowiązującą prawdą, że prezes PiS-u, stojący od lat na czele rankingu polityków cieszących się najmniejszym zaufaniem społeczeństwa, przyznaje się nie tylko do używania przez ostatnie 3 lata szpiegowskiego oprogramowania, lecz również pośrednio do jego używania przeciwko politykowi opozycji. Podsłuchiwanie pana Brejzy stało się faktem. Oczywiście w celach niepolitycznych, gdyż jak wyjaśnia Kaczyński:
„…żadne jakieś tajnie pozyskane informacje nie odgrywały w kampanii wyborczej w roku 2019 jakiejkolwiek roli. Przegrali, bo przegrali, nie powinni dziś szukać takich usprawiedliwień..”
Podsłuchiwanie? TAK, lecz informacje uzyskane z telefonu Brejzy, będącego wówczas szefem sztabu wyborczego Platformy, dotyczące taktyki i posunięć opozycyjnej partii nie były używane przez PiS kontrolującym służby specjalne? Hmmm….
Ciekawe jak to robiono? Kto i jak decydował o przydatności podsłuchów? Jedne informacje dotyczyły „przestępstw” Brejzy były przydatne a te dotyczące wyborów były odrzucane i lądowały w niebycie??
Faktem jest, że nie tylko Brejza do dzisiaj nie jest o nic oskarżony lecz jest też frapujące, iż rządowa telewizja TVP-Info i Wiadomości TVP publikowały latem 2019 w czasie kampanii wyborczej SMS-y Brejzy pochodzące z jego telefonu. Jak je zdobyły??
Oświadczenie prezesa Kaczyńskiego jest, być może, ucieczką do przodu i próbą rozbrojenia potencjalnej bomby dewastującej image Prawa i Sprawiedliwości. Podsłuchy polityków i przeciwników rządów dpbrejzmiany, według oficjalnej propagandy tzw. wrogów Polski, to niezbyt atrakcyjny obraz metod walki z opozycją. Jako wieloletni polityk, prezes PiS-u zdał sobie sprawę, że nie można kłamać negując oczywiste fakty, ale można próbować ratować co się da i ukazać tylko część prawdy. A więc podsłuchy TAK, ale oczywiście w „dobrej” sprawie. A czy ona jest „dobra i dla kogo o tym decyduje partia i CBA. Tak jak w czasach kiedy agent Tomek „uwodził” przed wyborami w 2007 roku posłankę PO Beatę Sawicką nakłaniając ją do przyjęcia 50.000-tysięcznej łapówki.
Rozmowa kontrolowana – pojęcie z czasów mrocznego PRL-u, powraca w nowoczesnej formie na łamy krajowej polityki. Jeżeli ono zaczyna dominować jako model wyborczej walki to z pewnością można się obawiać na ile dojrzała jest obecna, polska demokracja. Bo przecież podsłuchy, to oręż używany przecież nie tylko przeciwko jednemu politykowi. I być może odkrycia tej prawdy właśnie, obawia się Jarosław Kaczyński.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS