Podkreśla, że system urealni stawki i uszczelni polski rynek przed ukraińską konkurencją.
Czytaj więcej
Pomysłodawcy uważają, że liczba pośredników powinna być ograniczona do co najwyżej dwóch i ewentualne w ramach wyjątku do podnajęcia drugiego przewoźnika. Dodatkowo do jednej trasy powinna być przypisana jedna faktura. – Klient powinien wiedzieć, ile kosztuje sama usługa transportowa, bez spedycji i pośrednictwa – zaznacza Matulewicz.
Za i przeciw regulacji
Pomysł spotkał się w większości z przychylnym przyjęciem branży, której przedstawiciele zgłaszają kilka uwag. – 18 lat temu uzgodniliśmy tabele przewozów kontenerowych. Dwa lata funkcjonowała, ale napływ nowych firm transportowych stosujących rabaty spowodował upadek stosowania tabeli – przypomina prezes Pomorskiego Stowarzyszenia Przewoźników Drogowych Tomasz Rejek.
Prezes Polskiej Izby Gospodarczej Transportu Samochodowego i Spedycji Zdzisław Szczerbaciuk wspomina, że już na początku wieku przy uchwalaniu ustawy o transporcie drogowym pojawił się pomysł ceny minimalnej, jednak środowisko było przeciwne. – W ustawie o cenach był zapis o cenie minimalnej, ale został wykreślony, choć sama idea jest słuszna. Problem jest w egzekwowaniu, a na dodatek niezbędna jest procedura odwoławcza od nałożonej kary – wskazuje Szczerbaciuk.
Podczas obrad Forum Transportu Drogowego pojawiły się głosy, że państwowa kontrola cen (cen minimalnych) za usługi transportowe, realizowane na podstawie dobrowolnie zawieranych umów, jest ingerencją w wolny rynek i zasadę swobody umów. Ceny za usługę kształtują się w wyniku wzajemnego oddziaływania popytu i podaży, dlatego też ich określenie pozostawia się zasadniczo siłom rynku, a nie prawnym regulacjom.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS