A A+ A++

Jej ocena kobiecej sprawności spowodowała, że poprosiłem o rozmowę. Kierunek specjalizacji w fizjoterapii, którą wybrała — osteopatia ginekologiczna — skupia się na terapii manualnej związanej z bólami w obrębie układu mięśniowo-szkieletowego kobiet. To spotkanie dla mnie było wartością poznawczą.

— Wzorzec sportu kobiecego postrzeganego przez męski pryzmat obciążeń powinien być oddzielony grubą kreską — mówi Justyna. I kontynuuje:
— Anatomia wykładana na poziomie neutralnym nie określa sportowej aktywności płci. Tak się składa, że domyślny model człowieka jest mężczyzną. Ciało kobiety jest jednak oddzielnym bytem z emocjami, potrzebami i fizjologią warunkującą sportowe zaangażowanie.

Bieganie w ciąży, to złożony indywidualnie temat. Zdecydowanie zalecam redukcję obciążeń. Wchodzenie w beztlenowe reakcje, to groźba niedotlenienia płodu. Zachęcam do aktywności ogólnosprawnościowej tak długo, jak to jest możliwe i bezpieczne dla dziecka.
Po porodzie sprawa wygląda inaczej. Wszystko trzeba podporządkować nowej sytuacji. W całodobowym młynie powinniśmy znaleźć chociaż krótką chwilę dla siebie przywracając funkcje mięśniowej poprawności działania. Nie widzę przeciwwskazań, aby jak najszybciej wrócić do biegania, jeżeli cała mięśniówka nie ucierpiała podczas przejściowego stanu. Wystarczy czasami jedna wizyta, aby ocenić, czy wszystko działa w kinematycznym ładzie. Zanim z powrotem założymy biegowe ciuchy, usprawniające ćwiczenia ze szczególnym zwróceniem uwagi na napięcia w obrębie mięśni dna miednicy, uporządkują nadmiernie rozciągnięte tkanki i pozwolą szybciej wrócić do pełnego sportu.

W gabinecie pracuję głównie z kobietami. Wiele ich dolegliwości związanych z fizjologią ciąży jest możliwa do redukcji poprzez profilaktykę zrozumienia działania własnego ciała. Zaburzenie równowagi pomiędzy bodźcami podkorowymi i korowymi tarmoszą dziewczynami. Zachęcam, przekonuję do ćwiczeń, także tych oddechowych w zaciszu domowego SPA. Sama potrzebowałam wsparcia w tym czasie. Trudno było je znaleźć.

Kobiety w ciąży potrzebują szczególnej opieki. Ciało się zmienia. Psychiczny rollercoaster w oczekiwaniu powrotu do formy w połogu nie tylko dołuje. Woła o pomoc. Każda z nas powinna uczyć się wcześniej nawyków, które zaprocentują na przyszłość.

Zaniepokojona patrzę na młode dziewczyny w ich podejściu do zwykłej codziennej aktywności. Ze skutkami jej zaniedbania zmagam się codziennie. Sprawna dziewczyna, która staje się kobietą, ma łatwiej, kiedy przechodzi etap bycia mamą.

Dzieci uczą się przez naśladownictwo. Aktywni rodzice, to aktywne dzieci. Tylko kilka procent przestrzega tej strony wychowania do sportu i w sporcie. Króluje przekonanie o sprawności bez wysiłku, maskowanie niedoskonałości własnego ciała i ukrywana wstydliwość z zaniedbanej fizyczności. Dwa auta w rodzinie, wygoda życia, luksus na wyciągnięcie ręki. Rower rdzewiejący w piwnicy. Winda zamiast schodów i ciągły pośpiech, który nie jest treningiem. To kortyzolowy niepokój, który zneutralizować może tylko sportowy endorfinowy równoważnik.

Trzeba słyszeć własne ciało, nie przesuwać czucia bólu tabletkami. Człowiek jest żywą maszyną, aby działać w zakresie funkcji nie może siedzieć całymi dniami przy komputerze. Bez kompensacji zaniedbań nie przetrwamy w fizycznej symbiozie ciała.

Trudno to odwrócić. Psychologia sportu szkolnego nie istnieje w szkolnym grafiku potrzeb. Sami rodzice hasłem „ogarnij się” nie zachęcą do zmian. Dziecko gdyby wiedziało jak, ogarnęłoby temat. W kontrreakcji chowa się jeszcze głębiej w kokon braku fizyczności i przynosi zwolnienie z w-fu. Kwadrans solidnej sprawności 3-4 razy w tygodniu z dziećmi pomoże i im, i nam. Otworzy płaszczyznę wzajemnego zrozumienia jej braku. Stworzy nawyki zależności na późniejsze lata. Nie trzeba od razu przebiec maratonu i przepłynąć 100 długości basenu. Na początku wystarczy kilka prostych ćwiczeń.

Mieszkam w pięknym miejscu. Kocham ten wiejski zielony klimat, w którym mogą mnie znaleźć pacjenci. Spokój otoczenia pozwala na inną formę przekazu. Czas tutaj jest plastyczny. Bliżej natury, to bliżej człowieka.

Świadomość zaangażowania zawsze dobrze rokuje. Tym, którzy oczekują uzdrowienia dotykiem trudno jest pomóc. Fizjoterapia, to wspólna odpowiedzialność za ciało pacjenta. Tylko obie strony mogą zmienić status fizyczności. Jestem młoda, ale już trochę na minusie. Nie poddaję się. Z mężem walczymy o każdą komórkę ciała, aby procesy mięśniowych ubytków nie następowały w galopie przemian.

Wcześniej dużo biegałam. Po ciążach zmieniłam rodzaj aktywności. Więcej jogi, pilates, trening oddechowy pozwalają zachować balans w moim wnętrzu. Wymagam od siebie, aby motywować innych. Dzieci widząc nasze zaangażowanie w naturalny sposób wchodzą w sport. Chcą pochwalić się medalem dziadkom mieszkającym setki kilometrów od nas. Nie jestem zwolenniczką przesadnych diet. Wszystko i z umiarem, to wg mnie dobry sposób, aby nie zamykać żywieniowych drzwi.

Zwracam uwagę na nawodnienie. To przez jego niedostatki wiele się sypie w naszym wnętrzu. Zaskakuję tym pacjentów. Homeostaza, to równowaga procesów życiowych. Wiem, jak to działa. Przeszłam ten etap niedoboru.

Codziennie spotykam w przychodni „Zdrowie” w Iławie pacjentów, którzy muszą mieć wskazany kierunek, aby odzyskać sprawność. Wkładam całą wiedzę szukając sposobów, aby wspólnie go znaleźć. Wierzę, że dzieląc się nią pomagam nie tylko na moment wizyty. Staram się tworzyć atmosferę kontynuacji. Tylko tak możemy wspólnie poodmykać pootwierane zagrożenia fizyczności.

Często widzę wady postawy u mijanych osób. Niepokoi mnie bardzo zwykły chód. Deficyt koordynacji, zamiatanie stopami, zgarbione plecy. To wszystko jest skutkiem braku stabilizacji centralnej sylwetki, osłabienia mięśni posturalnych. Widzę problemy wcześniej niż dostrzegą je przechodnie. Pewnie wiele moich koleżanek i kolegów w tym zawodzie przeżywa to podobnie.

Osteopatia ginekologiczna ukierunkowała mnie zdecydowanie bardziej holistycznie. Pokazała zawodowy kierunek, w którym chcę iść. Terapia manualnej fizyczności, to proces zmian. Aby to się stało musimy ich pragnąć. To nie może być zachcianka. To ma być pewność, że to droga bez obwiniania innych. Świadomość, że ktoś może pokazać jak można sobie pomóc, jest tylko jej częścią. Reszta zawsze zależy od pacjenta.

Justyna Florczak

Trening 3-9 października. Sport jest dla ludzi, a nie ludzie dla sportu.

poniedziałek: rozbieganie z akcentem sprawności. Skipy A, B, C – 3×20 powtórzeń + 5×100 m na delikatnym zbiegu, w powrocie w truchcie i marszu, 6-10 km
wtorek: wolne
środa: rozbieganie 30 min (t-130/min). Ostatnie 5-8 min na tętnie wyższym o 15 ud/min od rozbiegania + rower wg uznania
czwartek: siła z gumami
piątek: wolne
sobota: rozbieganie + 4-8×1 min (t- lekko poza progiem tlenowym), p. 3 min w truchcie, 10-12 km
niedziela: inna forma aktywności: basen, spacer, sprawność ogólna — do wyboru

Paweł Hofman, trener lekkiej atletyki

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułJak ułatwić sen seniorowi z bólami kręgosłupa?
Następny artykułLinux 6.0 ujrzał światło dzienne