Tak, szczególnie w krajach, które mogą być bezpośrednimi konkurentami Ukrainy. Choćby w rolnictwie, co już odczuwają polscy rolnicy.
Rozumiem te obawy dotyczące rolnictwa, gdzie faktycznie może pojawić się pewne zagrożenie konkurencyjne, ale z kolei inne sektory gospodarki mogą bardzo skorzystać na członkostwie Ukrainy w Unii. Przyznaję, że również w grupie pracodawców perspektywa przystąpienia Ukrainy do Unii budzi trochę niepokoju, ale obawy pojawiały się także wtedy, gdy do Unii przystępowały Polska, Rumunia czy Chorwacja. Sądzę więc, że powinniśmy być realistami i zacząć analizować realne dane. Mamy już pewne badania dotyczące tego wpływu, jeśli chodzi o unijne fundusze, i wyniki nie są dramatyczne. Z kolei korzyści geopolityczne i gospodarcze wynikające z obecności Ukrainy w Unii Europejskiej będą – jak sądzę – dużo większe. Bardzo ważne są kwestie geopolityczne, ale ważna jest też gospodarka. Biorąc pod uwagę obecną skalę konfliktu i skalę zniszczenia ukraińskiej gospodarki przez Rosjan, sądzę, że gdy sytuacja się ustabilizuje, to będziemy mieli ogromny napływ inwestycji do Ukrainy. Jeśli zaś te pieniądze będą dobrze wykorzystane, Ukraina może się stać jedną z najbardziej nowoczesnych gospodarek, którą lepiej jest mieć w Unii niż poza nią. Dlatego też jako Europejski Komitet Ekonomiczno-Społeczny byliśmy pierwszą instytucją, która stwierdziła, że Ukraina powinna zostać uznana za kraj kandydujący. Jako przewodniczący grupy pracodawców już w pierwszych tygodniach po wybuchu wojny zaprosiłem niektóre organizacje ukraińskich pracodawców do Brukseli na spotkanie z naszymi członkami. Teraz ściągnęliśmy już sześć organizacji pracodawców z Ukrainy i pomagamy im w organizowaniu technicznych spotkań z Komisją Europejską. Zaproponowałem też, że jako grupa pracodawców będziemy w procesie akcesyjnym ich głosem w instytucjach europejskich.
Obok członkostwa Ukrainy w Unii kwestią, która budzi chyba jeszcze więcej emocji, jest Zielony Ład. W ostatnich latach organizacje biznesowe niejednokrotnie narzekały, że Komisja Europejska próbuje skierować unijną gospodarkę na bardziej zrównoważone tory kosztem konkurencyjności Unii. Czy teraz, gdy niedawne wybory zwiększyły siłę prawicy, europejski biznes liczy na zmiany w Zielonym Ładzie?
Jeśli ktoś uważa, że podążanie w kierunku Zielonego Ładu czy ogólnie w kierunku, nazwijmy to, zielonym –jest błędne, to powinien spojrzeć na to, co robią teraz Chiny i USA. Oba te kraje inwestują miliardy w zielone technologie, co – jak sądzę – można uznać za dobry wskaźnik potwierdzający słuszność tego kierunku. Drugą kwestią, którą też podkreślałem podczas moich spotkań w Warszawie, jest odpowiedni przekaz, o który powinniśmy zadbać jako pracodawcy.
Jaki przekaz?
Zaraz to wyjaśnię. Słyszałem wiele bardzo różnych głosów ze strony różnych organizacji pracodawców, w tym z mojej własnej organizacji. Niektórzy twierdzą, że powinniśmy ponownie przemyśleć Zielony Ład, inni mówią, że powinniśmy go opóźnić. Takie komunikaty wywołują niepewność, która nie sprzyja inwestycjom, a wiemy, że zielona transformacja wymaga wielomilionowych inwestycji. Musimy więc, po pierwsze, zadbać o ujednolicony przekaz. Po drugie, uważam – i powtarzam to od roku, że powinniśmy ponownie przyjrzeć się celom, jakie sobie wyznaczyliśmy w ramach Zielonego Ładu. Powinniśmy ocenić obecny etap ich realizacji, a także obecne technologie i ramy prawne. Jeśli uznamy, że przy dzisiejszych technologiach i warunkach prawnych te cele będą trudne do osiągnięcia w wyznaczonym terminie, to musimy ponownie przemyśleć harmonogram albo wręcz stworzyć nowe instrumenty finansowania i wsparcia zielonej transformacji. Najgorsze, co moglibyśmy teraz zrobić, to stwierdzić w przededniu planowanej realizacji celów Zielonego Ładu, że nie uda się ich osiągnąć, więc trzeba to przełożyć o kolejne dziesięć lat. Oznaczałoby to całkowitą utratę wiarygodności, tak jak to było w 2010 roku w przypadku strategii lizbońskiej.
Pamiętam, że przyjęta w 2000 r. miała w ciągu dekady przekształcić Europę w najbardziej konkurencyjny, innowacyjny region świata, a zakończyła się totalną porażką.
Dlatego uważam, że powinniśmy wyciągnąć wnioski i nie powtarzać tamtych błędów. Jeśli to oznacza, że potrzebujemy więcej czasu, to wyznaczmy dłuższe ramy czasowe dla Zielonego Ładu. Jeśli z kolei musimy na początek nieco obniżyć cele, by zrobić kolejny krok, to faktycznie tak zróbmy. Myślę jednak, że przede wszystkim potrzebujemy kompleksowej oceny tego, gdzie jesteśmy. Czy zwrot w kierunku Zielonego Ładu został wykonany we właściwy sposób? Powiedziałbym, że nie, ponieważ nie opierano się na ocenie naszych możliwości. Ustawodawcy wyznaczyli cele, a następnie pozostawili nam, sektorowi prywatnemu, znalezienie sposobu, jak je osiągnąć. Moim zdaniem to całkowicie błędne podejście. Jednak zmierzanie w kierunku zielonej transformacji z całą pewnością jest słuszną decyzją.
Czy sądzi pan, że wasze apele, by podczas zielonej transformacji nie zapominać o konkurencyjności unijnego biznesu, mogą liczyć na większe zrozumienie nowej KE?
Tak, tym bardziej że już od pewnego czasu w wypowiedziach wielu komisarzy, a także samej Ursuli von der Leyen często przewija się temat konkurencyjności. Oczywiście, musimy teraz przejść od słów do czynów. Dlatego … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS