W miniony weekend Turcja doświadczyła szoku gospodarczego i politycznego. W jeden weekend zmieniony został szef banku centralnego oraz nadminister gospodarki i finansów. Tak duży wstrząs odbił się na notowaniach liry, która w poniedziałek… umocniła się do dolara o 6%.
Zacznijmy od tego, że zmiana na fotelu banku centralnego to w ostatnim czasie w Turcji nie jest nic nadzwyczajnego. Powołany na to stanowisko w sobotę Naci Ağbal będzie trzecim przewodniczącym w ciągu ostatnich trzech lat. Okazuje się, że jednoczesne spełnianie warunku zapewniania niezależności banku centralnego i wierności Prezydentowi to trudne do pogodzenia zadania. Szczególnie w okresie zawirowań gospodarczych.
A zawirowania za kadencji odwołanego właśnie Murata Uysala były duże. Lira generalnie w ostatnim czasie przezywa trudne chwile. Przez “ostatni czas” rozumiem tutaj poprzednie mniej więcej 6 lat, kiedy to wartość waluty leci na łeb na szyję. Kryzys CoviD-owy tutaj bynajmniej nie pomógł.
Normalne kraje w sytuacji osłabiania waluty i rosnącej inflacji podnoszą stopy procentowe. Turcja unika tego jak ognia, bo mnóstwo ludzi ma długi na kartach kredytowych i kredyty hipoteczne, więc ta decyzja nie byłaby popularna. Pan Uysala zatem walczył z osłabieniem w inny sposób – palił rezerwy walutowe. No i spalił tak z połowę, co bynajmniej nie zapewniło mu względów Prezydenta.
Najciekawsze nastąpiło jednak w niedzielę, kiedy w dość dziwnych okolicznościach, poprzez post na Instagramie, swoją dymisję ogłosił nadminister finansów i gospodarki Berat Albayrak.
Kim jest pan Albayrak i dlaczego jego dymisja jest taka ważna (i tak radośnie przyjęta przez rynki finansowe)? Przede wszystkim jest to człowiek dobrze wykształcony ekonomicznie, który dowiódł swojej wartości w biznesie jako CEO jednego z większych holdingów w kraju, więc z choinki się nie urwał. Przez ostatnie dwa lata miał w rękach wszystkie resorty gospodarcze, a więc ogromną władzę. Za jego człowieka uchodził nawet Murat Uysal, czyli odwołany w sobotę szef banku centralnego.
Jednocześnie w rządzącej partii AKP nie cieszy się dużą estymą. Działacze budujący partię od początku jej istnienia traktowali go jako ciało obce. Wielokrotnie zarzucano mu, że swoją wyjątkową pozycję zawdzięcza wyłącznie teściowi, którym jest… sam prezydent Recep Tayyip Erdoğan. Zresztą wiele się mówi o tym, że “sułtan” właśnie swojego zięcia przygotowuje do roli własnego następcy.
Teraz ten człowiek wypadł z rządu, co oznacza duże przewartościowanie sił w obozie rządzącym, prawdopodobnie nawet osłabienie lidera, który stracił prawą rękę – tę samą, która sterowała gospodarką, wedle uznania Erdoğana (ku zgrozie gospodarki).
W polityce tureckiej najbliższe tygodnie mogą być bardzo ciekawe. W gospodarce natomiast, możemy mieć nadzieję, że kiedy wszystko inne zawiodło, Turcy w końcu zrobią, co trzeba. Dwa lata zarządzania gospodarką przez Albayraka to okres potężnego kryzysu walutowego, inflacji, bezrobocia i generalnie nieprzyjemnych rzeczy. Oczywiście problemy, z którymi przyszło mu się mierzyć wynikały z lat zaniedbań ale też ich nie rozwiązał. Trudno zresztą się dziwić, skoro wyraźnie ważniejsze od gospodarki było dla niego realizowanie polityki zięcia.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS