Przetarg na drogę S10 między Bydgoszczą a Toruniem znowu się oddalił

Sprawą zajmuje się teraz Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. Powinna już ją zakończyć, ale w styczniu poinformowała, że nie uda się ogłosić werdyktu o czasie. Nowy termin został wyznaczono na 31 marca. I jego nie udało się dotrzymać. “Przyczyną zwłoki jest skomplikowany charakter sprawy oraz obowiązek zapewnienia stronom czynnego udziału w prowadzonym postępowaniu” – napisała w zawiadomieniu dyrektor Departamentu Ocen Oddziaływania na Środowisko Anna Jasińska.

Drogowcy gotowi ogłaszać przetarg na drogę S10

Postępowanie zostało przedłużone do 17 maja. 1 kwietnia GDOŚ wystosował kolejne zawiadomienie, w którym poinformował, że strony “mogą zapoznać się z aktami sprawy oraz wypowiedzieć się co do zebranych dowodów i materiałów oraz zgłoszonych żądań”.

Na finał niecierpliwie czekają tak drogowcy, jak i politycy. Wszak minister infrastruktury Andrzej Adamczyk zapowiadał ogłoszenie przetargu na odcinek S10 między Bydgoszczą a Toruniem na pierwszy kwartał tego roku.

– Jesteśmy gotowi, by go ogłosić. Czekamy tylko na zielone światło od GDOŚ – zapewnia Julian Drob, rzecznik bydgoskiego oddziału GDDKiA.

– A może ta zwłoka jest wam na rękę? Może brakuje pieniędzy na S10? – dopytuję.

– Pierwszy raz słyszę taką teorię. Powtarzam: Ogłosimy przetarg, gdy tylko po naszej myśli zakończy się postępowanie odwoławcze w sprawie decyzji środowiskowej – zapewnia Drob.