A A+ A++

Sezon w pełni, plaże pełne turystów. To powinien być czas żniw dla amatorskich “poszukiwaczy skarbów”. Na jeden poranek stałem się jednym z nich. Liczyłem, że znajdę zgubione przez Polaków złotówki lub zgubione przez Niemców euro. “Skarbów” na naszych plażach jest jednak coraz mniej.

d3gtnzk

Jest chwilę po ósmej, parkuje w pobliżu jednej z kołobrzeskich plaż. Mijam pierwszych turystów, którzy idą w tym samym kierunku co ja z parawanami czy parasolami pod ręką. Ja jednak zamiast tego mam wykrywacz metali.

Chcę zobaczyć, co ludzie gubią na plażach. Pieniądze? Biżuterię? A może jeszcze coś innego, czego zupełnie się nie spodziewam?

Miejsca nie wybrałem przypadkowo – Kołobrzeg to ulubione miejsce Niemców nad Bałtykiem. Liczyłem, że mogę znaleźć nieco zgubionych przez nich euro.

d3gtnzk

Strach przed koronawirusem. Na hiszpańskiej plaży restrykcyjnie przestrzegają dystansu społecznego. Obejrzyj wideo:

Przed dziewiątą plaża jest jeszcze stosunkowo pusta, choć pojawiają się już piersi wczasowicze. Zwłaszcza, że pogoda zachęca do opalania i kąpieli.

Widzę, że chodząc po plaży z wykrywaczem, wzbudzam całkiem spore zainteresowanie. “A co ten pan robi?” – pytają się dzieci. Słyszę, jak z oddali szepczą i dorośli. “Czy to w ogóle legalne?” – daje się usłyszeć.

d3gtnzk

Staram się skupiać na poszukiwaniach. Początek miałem świetny. Gdy tylko wypożyczyłem wykrywacz, zrobiłem mały test w pobliskiej piaskownicy. I właściwie po kilkunastu sekundach znalazłem swoją pierwszą zdobycz – starą jednogroszówkę.

Poszukiwania na plaży idą jednak gorzej. Przez pewien czas czujnik w ogóle nic nie sygnalizuje. W końcu daje jednak znać – gdzieś w pobliżu jest metal. Zaczynam kopać, ale dwie pierwsze próby nie okazują się sukcesem – po prostu nic nie znajduję.

WP

Sprzęt można wynająć za ok. 40 zł za dobę

d3gtnzk

Idę bliżej morza. Wskaźnik pokazuje wysokie wartości – a to sygnał, że pode mną może się znajdować jakiś “skarb”. Może dwuzłotówka, może jedno euro. Przeczesuję stopą piasek – i znajduję metal. Niestety, okazuje się nim kapsel od piwa.

Szukam dalej. Podchodzą do mnie dzieci. Jeden chłopiec sugeruje, bym wszedł z nim z wykrywaczem do wody i pomógł szukać meduz. Potem zagaduje mnie mężczyzna, na oko po trzydziestce. – Sam tak chodziłem, co najmniej ładnych kilka lat – opowiada.

Mówi, że można znaleźć coś cennego, ale raczej w lasach niż na plażach. Jednak chodzenie po lesie teraz może być uznawane za przestępstwo. – Więc już do lasów nie chodzę, za duże ryzyko. No ale powodzenia! – rzuca mężczyzna. Dodaje, że swojego czasu w lasach znajdował całkiem cenne rzeczy – na przykład odznaczenia wojskowe.

Zobacz też: Tłumy na plaży we Władysławowie. “Nie może być takich sytuacji”

Jakieś piętnaście minut i kilka znalezionych kapsli później, trafiam wreszcie na jakąś monetę – to dwuzłotówka. Potem znajduję jeszcze dziesięć eurocentów. I kolejne kapsle.

d3gtnzk

Przed godz. 10 plaża się zapełnia, a niemal w każdym zakątku staje ktoś z parawanem. Czuję, że moja przygoda z wykrywaczem dobiega końca. Tym bardziej że zaczynam powoli irytować co poniektórych wczasowiczów. – Co mi pan tu pika, chcę się zrelaksować – mówi kobieta w średnim wieku.

Przeszukałem jednak cały kawałek solidnej plaży. Bilans? 2 złote i 10 centów, a więc wychodzi ok. 2,44 zł. No i do tego mnóstwo kapsli. Tymczasem samo wynajęcie sprzętu kosztowało mnie 40 zł. Parking w Kołobrzegu – kilkanaście. Trudno więc uznać, że przygoda mi się opłaciła.

 WP

“Ciężkie czasy, ludzie odchodzą od gotówki”

To mój pierwszy raz z wykrywaczem. Pewnie jeszcze nie do końca czułem sprzęt, nie do końca potrafiłem precyzyjnie znaleźć miejsce, w którym powinienem kopać. Czy więc gdybym spróbował jeszcze parę razy, mógłbym znaleźć więcej pieniędzy?

d3gtnzk

– Ja znalazłem niedawno na plaży monety o łącznej wartości 20 zł. A kiedyś srebrny pierścionek – opowiada mi doświadczony poszukiwacz. Jednak dodaje, że jest coraz gorzej. Ludzie coraz rzadziej korzystają z gotówki, zwłaszcza w okresie pandemii. I już nawet plażowi sprzedawcy popcornu czy lodów mają terminale płatnicze. Co za tym idzie – ludzie coraz rzadziej gubią pieniądze.

Ciągle więc można coś znaleźć, czasem trafia się zgubiona biżuteria. Jednak trzeba się przygotować na dłuższe poszukiwania niż kiedyś.

 WP

“Skarbem” może okazać się na przykład kapsel z butelki po piwie

d3gtnzk

Wszyscy poszukiwacze, z którymi rozmawiam, mówią jednak, że dobre czasy w “branży” skończyły się w styczniu 2018 roku. Wtedy to weszło w życie prawo, które może oznaczać nawet dwuletnie więzienie dla tego, kto bez zezwolenia “poszukuje ukrytych lub porzuconych zabytków” przy użyciu urządzeń elektronicznych.

Trudno uznać poszukiwanie dwuzłotówek na plaży za szukanie zabytków – więc plażowych poszukiwaczy nowe przepisy raczej nie dotyczą. Jednak chodzenie po lasach w poszukiwaniu na przykład wojennych pamiątek to już co innego. Oczywiście można się starać o odpowiednie pozwolenia, ale cała procedura często odstrasza poszukiwaczy.

Czytaj też: “Polski sklep był jak biały kruk”. Zofia Hołub opowiada o tym, jak się żyło przed wojną

 WP

Gdy plaża się zapełnia, poszukiwanie “skarbów” staje się właściwie niemożliwe

– Nikomu się nie chce bawić w pozwolenia. A bez tego chodzenie po lasach to jednak ryzyko. Zostają więc plaże, a tam trudno jednak coś ciekawego znaleźć – opowiada mi jeden z nich.

Efekt? Poszukiwaczy jest coraz mniej, podobnie jak “skarbów” na plażach. Z drugiej strony, skoro konkurencja mniejsza, to może mimo wszystko warto kontynuować plażowe poszukiwania?

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.

Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMłody bielik uratowany przez leśników trafił do ośrodka w Wielgowie
Następny artykułCzęstochowskie24: Siedzący tryb życia zmorą naszych czasów