Żaden basen nie może się obejść bez ratownika wodnego. Jego zadaniem jest uważne obserwowanie, czy osoby pływające są bezpieczne, a w razie zagrożenia podjęcie działań ratunkowych. Nie może zostawić tafli wody bez nadzoru, licząc, że w tym czasie nic się nie stanie. Jak w takim razie rozwiązuje kwestię przerw w pracy?
Zdaniem jednego z ratowników, ta sprawa na jarosławskim basenie wyraźnie kuleje. Czy to oznacza, że ratownicy nie mają przerw w trakcie dyżuru? – jak twierdzi. Czy korzystają z nich, pozostawiając użytkowników bez wymaganego przepisami dwuosobowego nadzoru?
Powyższym problemem postanowił zainteresować Okręgowy Inspektorat Pracy w Rzeszowie, jak również redakcję ŻP ratownik z ponad 30-letnim stażem Artur Kaczor, zatrudniony w MOSiR w Jarosławiu.
– Jestem ratownikiem od 1987 roku i niestety spotykam się z działaniami zarządzających obiektami wodnymi, odbywającymi się kosztem bezpieczeństwa kąpiących się – mówi i jako przykład podaje sytuację dotyczącą pływalni w Jarosławiu.
– W trakcie dyżuru ratownicy pracujący na basenie nie mają przerw w pracy. Powierzchnia basenu zgodnie z ustawą wymaga, aby dwóch ratowników w czasie ciągłym nadzorowało lustro wody. Brak przerwy w funkcjonowaniu basenu oraz zatrudnionych na jednym dyżurze tylko dwóch ratowników uniemożliwia nam zwyczajnie korzystanie z przysługujących nam przerw w pracy – wyjaśnia.
– Zgodnie z kodeksem pracy powinniśmy mieć 15 minut przerwy po przepracowaniu 6 godzin i dodatkowe 15 minut po przepracowaniu 9 godzin. Ale nie możemy…
Płatny dostęp do treści
Przeczytałeś tylko fragment tekstu.
Chcesz przeczytać całość i inne artykuły premium?
Nieograniczony dostęp do pełnych tekstów od 19 groszy dziennie!
Masz już wykupiony dostęp? Zaloguj się
Pozostało 80% tekstu do przeczytania.
Wykup dostęp
Autor: Urszula Gielo
/ Życie Podkarpackie
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS