Warunki, w jakich w lokalu nr 9 przy ulicy Słowackiego 7A w Przemyślu „mieszka” pani Beata Baryłkiewicz, uwłaczają godności człowieka. Żyje na ponad 35 metrach kwadratowych, bez ogrzewania, ciepłej wody, z wszechobecnym grzybem na ścianach. Jak w jaskini. Za te „rarytasy” sumiennie płaci co miesiąc prawie 500 złotych czynszu. Już w 2017 r. powiatowy inspektor nadzoru budowlanego nakazał gminie miejskiej Przemyśl remont budynku. Do tej pory nikt nie kiwnął nawet palcem!
Pani Beata z niepełnosprawnym synem zamieszkała w tym lokalu w 2000 r. Dostała je z przydziału, z zasobów komunalnych miasta. Już wówczas wyglądało fatalnie, ale lokum miało być tymczasowe. Miała otrzymać bardziej „komfortowe” przy ul. Poniatowskiego. Nie dostała, bo na przeszkodzie stanęły względy formalne. Jeszcze wówczas była mężatką. Ma 53 lata. Z wykształcenia jest fryzjerką, ale podejmowała się różnych prac, aby zapewnić odpowiedni byt przede wszystkim dorosłemu już dzisiaj synowi. Jest chora. Przeszła pięć operacji. Jest po dwóch udarach. Od wielu lat walczy o godne warunki do życia. Bezskutecznie.
Grzyb. Wszędzie grzyb
Już wchodząc do tej kamienicy, można się domyślić, co się za moment zobaczy. Klatka schodowa jak ze slumsów, skrzypiące schody, potem balkon z gdzieniegdzie spróchniałymi już deskami. Drzwi wejściowe wyglądają niczego sobie. Tyle, że wraz z wstawionymi w 2017 r. oknami to jedyne elementy, które przypominają normalne mieszkanie. Przedpokój, malutka kuchnia, podobnych rozmiarów pokoik i łazienka. Wszystko tylko z nazwy. W kuchni płoną cztery palniki na kuchence gazowej. Tak od lat pani Beata „ogrzewa” tę klitkę. Ciepło do pokoiku nie dociera. Tam jest grzejnik. W ciągu dnia wyłączony, bo energia elektryczna sporo kosztuje. Podobnie zresztą jak gaz, ale nie ma wyjścia. Jakoś ogrzać się trzeba. O łazience nawet nie ma co wspominać. Tego pomieszczenia – aby z niego normalnie korzystać – ogrzać się już w żaden sposób nie da. Jedna ze ścian kuchni wygląda jakby ktoś… uczył się na niej malować. I część prawdy w tym jest. Ściana wielokrotnie była malowana, ale grzyb nie dawał i nie daje za wygraną. Jest wszędzie. Wygląda to okropnie. W pokoiku i łazience nie jest lepiej. Przebywanie tam z całą pewnością może się odbić na zdrowiu. Pani Beata i jej syn, niestety, muszą tam wracać codziennie…
Płatny dostęp do treści
Przeczytałeś tylko fragment tekstu.
Chcesz przeczytać całość i inne artykuły premium?
Nieograniczony dostęp do pełnych tekstów od 19 groszy dziennie!
Masz już wykupiony dostęp? Zaloguj się
Pozostało 76% tekstu do przeczytania.
Wykup dostęp
Autor: Mariusz Godos
/ Życie Podkarpackie
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS