Damian Cygan: Ukraina zniosła obowiązujący od prawie 20 lat zakaz handlu gruntami rolnymi. O co chodzi w tej reformie?
Sławomir Matuszak: Zakaz handlu gruntami rolnymi obowiązywał na Ukrainie tak naprawdę od zawsze. Dopiero w 2001 r. zakończono proces wydzielania ziemi z kołchozów, która przeszła w ręce byłych pracowników. Wydzielono im tzw. paje, różniące się wielkością od 1 ha do 8 ha w zależności od regionu. I wprowadzono moratorium zakazujące właścicielom sprzedaż tej ziemi. Mogli ją tylko dzierżawić. Starania o zniesienie tego moratorium trwały od 19 lat. Główną przeszkodą był fakt, że wprowadzenie wolnego handlu ziemią cieszy się bardzo niskim poparciem społecznym. Sondaże pokazują, że gdyby odbyło się referendum w tej sprawie, to 70 proc. Ukraińców zagłosowałoby przeciw. To podejście jest skutkiem prywatyzacji z lat 90., kiedy większość zakładów przemysłowych za symboliczną sumę znalazło się w rękach oligarchów. Nie tylko zwykli obywatele, ale i część polityków ma obawy, że uwolnienie rynku ziemi doprowadzi do sytuacji, w której te grunty przejdą w posiadanie kilku bogatych osób. Tak jest np. z hutami czy innymi zakładami przemysłowymi.
Dlaczego akurat teraz zniesiono zakaz handlu ziemią?
Ukraina jest w trudnej sytuacji, a dopuszczenie do obrotu gruntami rolnymi było jednym z dwóch głównych warunków, jakie Międzynarodowy Funduszu Walutowy (MFW) postawił rządowi w Kijowie do wznowienia współpracy. Ta współpraca ma dla Ukrainy kluczowe znaczenie, zwłaszcza w obliczu epidemii koronawirusa, którą ukraińska gospodarka już zaczyna boleśnie odczuwać. Warto przy tym zaznaczyć, że nie ma informacji na temat tego, by MFW w jakikolwiek sposób nalegał na konkretny kształt tej reformy.
Zmiany są rozłożone na lata, a cała reforma ma kilka etapów. Jakie są jej najważniejsze punkty?
Reforma startuje 1 lipca 2021 r. Od tego momentu będzie możliwość kupna ziemi do 100 ha wyłącznie przez osoby fizycznie. Natomiast w 2023 r., kiedy minie okres przejściowy, grunty będą mogły nabywać także przedsiębiorstwa. Górny limit koncentracji ziemi w jednych rękach to 10 tys. ha. Jednocześnie do czasu przeprowadzenia referendum będzie obowiązywał zakaz sprzedaży gruntów obcokrajowcom, również spółkom zarejestrowanym na Ukrainie, których właścicielami są cudzoziemcy. Ze względu na panującą epidemię trudno powiedzieć, kiedy to referendum się odbędzie. Natomiast biorąc pod uwagę nastroje społeczne, jego wynik wydaje się przesądzony – zakaz dla obcokrajowców pozostanie w mocy.
Jakie jeszcze podmioty wyłączono z tej ustawy i dlaczego?
Na to pytanie będzie można odpowiedzieć w 100 proc. dopiero po opublikowaniu tekstu przyjętej ustawy. Z tego, co zawarto w drugim czytaniu wynika, że nawet gdyby Ukraińcy wyrazili w referendum zgodę na sprzedaż ziemi obcokrajowcom, to i tak spółki, których właścicielami są obywatele Rosji, podmioty zarejestrowane w rajach podatkowych czy państwa, nie będę mogły kupować tej ziemi. Jeśli chodzi o Rosję, to powód jest oczywisty. Natomiast w przypadku państw, obawy Ukraińców dotyczą głównie krajów arabskich i Chin.
Gdzie w tej całej układance są ukraińscy oligarchowie?
To się dopiero okaże. W tej chwili działa przynajmniej dziewięć agroholdingów, które dzierżawią ponad 100 tys. ha. Jak to będzie wyglądało w praktyce, zobaczymy. Formalnie obowiązuje zakaz koncentracji ziemi w jednych rękach do 10 tys. ha, ale powstaje pytanie, na ile ten przepis będzie kontrolowany i egzekwowany przez państwo.
Co te zmiany dotyczące handlu ziemią oznaczają dla Polski? Czy wyrasta nam poważny konkurent w sektorze rolno-spożywczym?
Ukraina to jest konkurent, który wyrósł nam już dawno. Pod względem eksportu zbóż czy roślin oleistych znajduje się w ścisłej światowej czołówce. Natomiast całkiem prawdopodobne jest to, że po uwolnieniu rynku ziemi zaczną rozwijać się inne sektory, np. sadownictwo czy uprawa warzyw, które dziś są na stosunkowo niskim poziomie. Wówczas konkurencja wobec Polski może być jeszcze większa.
W swojej analizie dla OSW napisał pan, że przyjęcie tej ustawy to sukces prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Na czym ten sukces polega?
Po pierwsze, prezydent Zełenski już dawno obiecał przeprowadzenie tej reformy. Po drugie, udało mu się przeforsować decyzję, która jest niepopularna społecznie, ale jednocześnie konieczna. Wszyscy eksperci alarmowali, że moratorium na handel gruntami rolnymi stanowi hamulec dla rozwoju rolnictwa na Ukrainie. Po trzecie, Zełenski pokazał, że jest w stanie kontrolować coraz bardziej kruchą, ale jednak większość w parlamencie.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS