Pracodawcy, którzy świadomie łamią prawo pracy, mogą teraz czuć się jeszcze bardziej bezkarni. Wiedzą, że pracownicy boją się zgłaszać nieprawidłowości, a nawet jeśli ktoś się odważy, to nie będzie chroniony przez ustawę. To otwiera drzwi do dalszych nadużyć, takich jak mobbing, dyskryminacja, zaniżanie wynagrodzeń czy nieprzestrzeganie przepisów BHP. Pracownicy stają się zakładnikami systemu, w którym ich głos nie ma znaczenia, a ich prawa są systematycznie naruszane.
Paradoks legislacyjny i jego konsekwencje
Paradoksalnie wyłączenie prawa pracy z ustawy o sygnalistach może sprawić, że stanie się ona bezzębna i nieskuteczna. Sygnaliści, którzy zdecydują się na ujawnienie nieprawidłowości, mogą nie otrzymać wystarczającej ochrony, co zniechęci innych do podobnych działań. W efekcie, zamiast budować kulturę transparentności i odpowiedzialności, ustawa może przyczynić się do utrwalenia patologii w miejscu pracy.
Zamiast stanowić realne wsparcie dla pracowników, ustawa może stać się jedynie pustym gestem, który nie przyniesie realnej zmiany. Zamiast zachęcać do zgłaszania nieprawidłowości, może wręcz zniechęcać do tego, utrwalając przekonanie, że walka o swoje prawa jest bezcelowa. To nie tylko zmarnowana szansa na poprawę warunków pracy w Polsce, ale także sygnał dla pracodawców, że mogą nadal działać bezkarnie, ignorując prawa swoich pracowników.
Co dalej?
Konieczne jest pilne zrewidowanie ustawy i włączenie do niej przepisów chroniących sygnalistów zgłaszających naruszenia prawa pracy. Tylko wtedy ustawa o ochronie sygnalistów będzie mogła spełnić swoją rolę i przyczynić się do poprawy warunków pracy w Polsce. W przeciwnym razie pozostanie ona jedynie pustym gestem, który nie przyniesie realnej zmiany.
Autor jest prezesem bra … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS