A A+ A++

Wczoraj, do mety kolejnego etapu, znów dotarła z zaciśniętymi zębami. Była 3 godziny i 38 minut za zwycięzcą etapu w kategorii motocykli. Po przejechaniu finiszu usiadła na chwilę, aby napić się wody i coś zjeść. Lekarz wymasował jej dłonie i sprawdził ogólny stan zdrowia.

Po ponad ośmiu godzinach trzymania kierownicy swojego KTM’a przyznaje, że cierpi bardziej, niż się tego spodziewała.

– Powiedziano mi, że będzie łatwo i dałam się oszukać… – zażartowała. – Rajd jest długi i trudny techniczne. Na początku etapów jedzie mi się dobrze, wyprzedzam nawet innych motocyklistów, zwłaszcza na piasku, kiedy ból nie jest tak natarczywy. Natomiast w kamienistym terenie, wraz z każdym kilometrem, ciężko mi utrzymać motocykl i przyśpieszać. Kiedy muszę go podnosić z ziemi, jest mi bardzo ciężko.

Jazda w terenie jednak nie jest jej obca. Policjantka z zawodu, ma na koncie kilka tytułów mistrza Francji i Europy w enduro, a także zdobyła drużynowe mistrzostwo świata.

– W enduro, nawet w sześciodniowych zawodach, nie jeździmy tak dużo – podkreśliła. – Tu, podczas piątego etapu, spędziłam na motocyklu piętnaście godzin. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyłam. Trzeba być szalonym, aby brać udział w tym rajdzie.

Mimo cierpienia, nie rezygnuje: – Nie odpuszczę, ze względu na wszystkich ludzi, którzy mnie wspierają, bowiem bardzo się starałam, aby tu być. Sama jazda i podziwianie krajobrazów już mi się nie podobają. Teraz chodzi tylko o przekraczanie granicy bólu. Podchodzę do tego czysto osobiście.

Taką postawę, jak Francuzka, prezentuje wielu uczestników Rajdu Dakar.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułAmbasador USA zostanie uhonorowana przez prezydenta
Następny artykułPUNKTY SZCZEPIEŃ W POWIECIE RYCKIM