Odciął się ode mnie, nie obchodzi go, czy żyję, więc moja śmierć też go nie obejdzie. Żeby nie musiał organizować mojego pogrzebu, zapisałam swoje zwłoki uczelni.
– Kiedyś byłam fajną matką, przynajmniej tak mówił. Później stałam się potrzebną babcią. W każdym razie tak mi się wydawało. To ja byłam tą, do której podrzuca się wnuka, gdy zachoruje i nie może pójść do przedszkola. Przydawałam się też w wakacje, gdy przedszkole było zamknięte. Chętnie zajmowałam się wnukiem w weekendy, gdy syn z synową chcieli gdzieś wyskoczyć. Przydawałam się, dopóki wnuk był mały i mieszkali niedaleko. Gdy wyprowadzili się 400 km dalej, bo syn tam dostał lepszą pracę, moja przydatność się skończyła – mówi Barbara.
Ma 65 lat, za sobą rozwód i udar. Żyje w pojedynkę, ciężko jej, ale syna to nie interesuje.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS