Przez mój wrześniowy urlop sierpień wydaje się już baaardzo odległym wspomnieniem. A przecież to było zaledwie 3 tygodnie temu. Jeszcze 3 tygodnie temu cieszyliśmy się w Warszawie ciepłymi wieczorami i upałami… Cóż, wszystko co dobre, szybko się kończy 😉 ale i to na nich staram się teraz skupić.
Zacznę od 1 sierpnia. Byłam tego dnia na mieście, więc godzinę “W” spędziłam na Starówce. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że ludzie ustawiający się w znak powstańczej kotwicy zaczęli się ze sobą kłócić o miejsce w pierwszym rzędzie. Wypisałam się z tego. Wieczór spędziłam na koncercie (nie)zakazanych piosenek, bardzo lubię atmosferę tego wydarzenia.
A propos piosenek – kilka dni później byłam na weselu (pamięta ktoś aferę sukienkową z mojego Instagrama? :D). Zostałam tam wrobiona w konkurs, w którym trzeba było śpiewać… I nie liczył się talent wokalny, tylko znajomość jak największej ilości utworów muzycznych (a raczej umiejętność wyciągania ich na poczekaniu z różnych zakurzonych szufladek w głowie). Dacie wiarę, że wygrałam? To dzięki mojej starej duszy i zamiłowaniu do Anny Jantar, Czerwonych Gitar itp. Starsze pokolenie później gratulowało mi doboru repertuaru :).
W sierpniu nadal towarzyszył mi kryzys kulinarny, ale na szczęście z pomocą przyszła mi współpraca barterowa z serwisem , czyli porównywarką cateringów dietetycznych. Cały czas dostaję propozycje testowania różnych cateringów, ale ze względów ekologicznych postanowiłam już nigdy nie godzić się na żaden w plastiku. Chciałam przetestować te, które są dostępne w opakowaniach biodegradowalnych. Znalezienie takich cateringów na Dietly zajęło mi dosłownie 3 sekundy i oboje z Wojtkiem na tydzień zamówiliśmy jedzenie w dwóch różnych miejscach. Ja wybrałam MRM Food, a Wojtek Dietostrefę. I cóż, ja miałam więcej szczęścia 😉 mój catering był naprawdę bardzo smaczny i różnorodny. Wojtka natomiast nie wyglądał zbyt apetycznie i kilka razy trafiły mu się rzeczy niepierwszej świeżości. Pomijam już takie atrakcje, jak galaretka z żelatyną na diecie wegetariańskiej. Co do opakowań biodegradowalnych – MRM Food deklaruje, że ich opakowania w całości wykonane są z celulozy, więc rozkładają się podobnie jak papier. Niektóre rzeczy były dostarczane w słoikach. Dodatkowo jest to catering dostępny wyłącznie z takimi opakowaniami, więc teoretycznie jest bardziej ekologiczny od innych. Co do opakowań z Dietostrefy – tutaj firma nie mówi zbyt wiele na ich temat, nie chwali się też żadnymi certyfikatami. Ja cały czas jestem w trakcie eksperymentu – odcięłam po kawałku opakowań z jednej i z drugiej firmy i trzymam je w donicy na balkonie, gdzie cały czas są wystawione na działanie różnych warunków atmosferycznych i żyjątek. Zobaczę, jak długo przetrwają. Wracając do Dietly.pl – w serwisie podobała mi się nie tylko wyszukiwarka, ale i podgląd w menu na cały tydzień oraz możliwość łatwej zamiany dat dostawy.
A czy skorzystałabym z któregoś z tych cateringów ponownie? Nie, bo to jednak wciąż generowanie śmieci i jeszcze nie mam pewności, czy te opakowania to nie jest greenwashing. Teraz celowałabym raczej w catering dostarczany w całości w szkle, albo w opakowaniach zwrotnych.
Poza cateringiem nadal bardzo chętnie żywiłam się na mieście. Jesienią już nie będzie mi się chciało tak często gdzieś bywać, więc pod tym względem wykorzystałam lato na maxa. Wojtka cały dzień nie ma w domu, a mnie nie chce się gotować dla jednej osoby. Jak nawet kilka razy w tygodniu zapłacę za obiad np. 16 zł, to dla mnie jest to oszczędność czasu i jedzenia, które przy moim braku weny do gotowania pewnie czasami by się marnowało.
W sierpniu dwukrotnie miałam okazję pooprowadzać kogoś po moich ulubionych miejscach w stolicy. Raz była to która aż z Kudowy Zdroju przyjechała m.in. wyprowadzić z nami psiaki ze schroniska.
A raz na weekend odwiedziła mnie moja siostra cioteczna, którą zabrałam do Fali nad Wisłą na beyond burgera (sztos, koniecznie musicie wypróbować, jeśli tęsknicie za typowo mięsnym smakiem na diecie wege)…
I na silent disco. Było super!
Swoją drogą moja siostra wie, że jestem beznadziejną panią domu i przyjechała do mnie od razu nie tylko z jedzeniem ze swojego ogródka, ale i z dwoma ciastami 😀
W sierpniu udało nam się też wyskoczyć na kilka dni nad nasze ukochane jezioro, gdzie świętowaliśmy moje urodziny.
W sierpniu minął też mój lekarzowstręt i zaczęłam znowu korzystać z ubezpieczenia w PZU. Zmusiła mnie do tego zmiana dermatologiczna do usunięcia, a potem to już poszło z górki i przy okazji częstych wizyt kontrolnych u chirurga, pozałatwiałam też kilka innych rzeczy.
W sierpniu moja karta MultiSport niezbyt często wyglądała zza portfela, bo w mojej szkole tańca zrobili przerwę wakacyjną, a do szkoły jogi ciągle było mi nie po drodze. Ale udało mi się np. wyskoczyć z na wrotki :).
A poza tym wiadomo – trochę pracy, trochę relaksu, zero samotności 😉
Ostatnie dni miesiąca upłynęły nam na przygotowaniach do podróży, w którą wyruszyliśmy 31 sierpnia. O tym dystrybutorze płynu do spryskiwaczy pisałam w .
Jeśli mielibyście w tym tygodniu sprawdzić tylko jedną rzecz z mojego polecenia, to niech to będzie ten film. Zakładam, że wiele z Was już go widziało, ale jeśli ktoś jeszcze na niego nie trafił to zachęcam, aby nadrobić.
Kolejny świetny filmik dotyczy opieki nad psami i znowu – powinien to obejrzeć każdy, kto ma do czynienia z tymi zwierzętami.
Czy wiecie, że 1 na 10 kobiet w Polsce choruje na endometriozę? Choroba ta nie tylko powoduje duży dyskomfort, ale i w niektórych przypadkach stanowi poważne zagrożenie życia. Póki co niestety blokują ją kwestie finansowe, brakuje 18 tysięcy do celu. Pomożecie? Na miejscu Oli mogłaby być każda z nas…
To wszystko, jeśli chodzi o przegląd sierpnia. Do przeczytania wkrótce!
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS