A A+ A++
To pytanie nie było obce i naszym przodkom sprzed 90 lat.

Podobną zagwozdką łamano sobie głowy również w dwudziestoleciu międzywojennym: „Zima? Wierzyć się po prostu nie chce. Wczoraj nad ranem rosił lekki deszczyk najzupełniej wiosenny, poczem niebo się wypogodziło, przesnute jedynie pierzastymi chmurkami”.

Zima jako jedna z czterech pór roku zaczyna na dobre odchodzić, pozostając jedynie miłym wspomnieniem. Większość z nas pamięta jeszcze niskie temperatury oraz towarzyszące temu duże opady śniegu, z których najwięcej pociechy miały dzieci lepiące bałwany, jeżdżące na sankach lub toczące batalie na śnieżki.

Niestety, takie widoki odchodzą powoli w niepamięć i jest to niepokojąca prawidłowość. Nadal da się słyszeć domorosłych znawców tematu, którzy wspominali, jak to było kiedyś. Nasi dziadkowie, osoby w średnim wieku oraz „znawcy” pogodowej aury mówią, jaka zima być powinna.

Nie raz jako przykład zimowego czasu wspominają przełom lat 1978 i 1979, kiedy to w Polsce panowała zima stulecia, która „zamroziła oraz unieruchomiła cały kraj”. Podobne obrazy znane były również w dwudziestoleciu międzywojennym, gdy do odśnieżania dróg zdarzało się użycie czołgów! „Potężne mrozy i nieprzerwane śnieżyce stanowiły zagrożenie dla zdrowia, życia i funkcjonowania państwa”. Z tych względów w 1927 r. wydano fachowy podręcznik omawiający walkę z lodem i śniegiem.

A jak było z tego typu „wyroczniami” pogodowymi prawie wiek temu i co wówczas mówiono? Oto jeden z przykładowych głosów wybrzmiewających w kartach przedwojennej prasy: „Ludzie nie mogą pojąć tych niezwykłych kaprysów pani Aury. Szczególnie starsi, którzy tak jak dorożkarze, uważają się za jedynych znawców nieba i pogody. – Nie inaczej, tylko w Polsce zmienił się klimat – słyszy się tu i ówdzie z ust „znawców”. – Pamiętacie, jak to bywało przed wojną? [mowa o I wojnie światowej – przyp. red.] Zima – to była zima. Mróz ściskał aż miło, śnieg, jak gruba pierzyna przywalił ziemię, sanki śmigały po ulicach, słowem – była zima. A lato? Też było na co „popatrzeć”… I nagle wszystko się zmieniło”.

„Wiosna”, której świadkami jesteśmy obecnie i która niestety będzie nam już z dużym prawdopodobieństwem towarzyszyć zawsze, w opisywanym roku 1930 również wzbudzała niepokój oraz zakłopotanie. I tak jak niejaki Ex. z łódzkiego „Expressu Wieczornego Ilustrowanego” możemy napisać, że „gdyby nie nagość drzew, trzymających się ściśle praw kalendarzowych, mielibyśmy najprawdziwszą, autentyczną wiosnę. Słońce jest [obecnie trochę go nam brakuje – przyp. autora], odpowiednia temperatura również, brak tylko rozkwitniętej zieloności, która tak cudownie dostraja się do atmosfery wiosennej”.

Mieszkańcy miast byli na ogół zadowoleni odczuwaną „wiosną”. Widzieć to miały „[…] dzieci co dzień spacerują z matkami lub piastunkami […]” oraz inni zadowoleni z takiego obrotu spraw przechodnie. Wiele na ociepleniu klimatu, o którym dość szeroko zaczęto dyskutować, skorzystać mogli ludzie wywodzący się np. z uboższych warstw, „[…] marznący każdego roku o tej potrze w nieopalanych mieszkaniach”. Cieszyć się mogli także Ci, „[…] których praca jest związana z ulicą, a więc – szoferzy, dorożkarze, przekupki, gazeciarze, sprzedawcy gazet, no i żebracy…”.

Czy jednak lepsza aura była wówczas i dziś powodem do zadowolenia? 90 lat temu wskazywano, że korzystna pogoda wpływała pozytywnie na ceny produktów spożywczych (spadek) i lepszy stan zdrowia ludności, z drugiej zaś podkreślano, że przemysł – np. wydobycie węgla czy przemysł włókienniczy – zależne były od tejże pory roku. Mniejsze zużycie węgla oraz spadek produkcji odzieży zimowej miały powodować odczuwalne straty. Czy jednak były to powody do radości? Cytując znanego polskiego youtubera, dziennikarza i przedsiębiorcę Radosława Kotarskiego „nic bardziej mylnego”.

Opisywana anomalia pogodowa była jedynie wyjątkiem. Mimo przypadkowej zbieżności z dniem dzisiejszym, zimy które w latach następnych miały miejsce, nie należały już do tak przyjemnych. To, czego jesteśmy dziś świadkami, jest bardzo niepokojącym zjawiskiem, które powoduje zaburzenie naturalnego rytmu życia. Roślinność w ciepłe dni zaczyna zatracać cykliczny tryb wegetacji. Każdego roku zauważalne są olbrzymie straty w rolnictwie. Lekkie zimy, szybsza wegetacja, wiosenne przymrozki, które niszczą zasiewy (niechronione jak wcześniej warstwą śniegu) – narażone są na zniszczenie. Ziemia pozbawiana jest corocznego wytchnienia po ciężkim okresie swojej wydajności. Liczne insekty i wirusy stają się dla nas utrapieniem. Należy zatem zadać sobie pytanie, czy nasi przodkowie, którzy doświadczyli choć chwilowo pewnego dziwu pogodowego, spodziewali się, że ich potomkowie będą już jedynie wspominać tę porę roku jaką jest zima?

Starożytni Grecy nastanie zimy tłumaczyli żałobą Demeter (bogini płodności i urodzaju) po jej córce Korze, która przez trzy zimowe miesiące przebywała z dala od matki, wraz ze swoim mężem Hadesem. Dopiero po powrocie córki, Demeter uradowana „[…] przyozdabiała ziemię kwiatami, rozpoczynała się wiosna”. Cykl ten powtarzał się aż do dziś. Czyżby antyczna Demeter zapominała o swych obowiązkach lub pogodziła się ostatecznie z utratą córki? Niestety mity tłumaczące naszym przodkom tajemnice natury pozostają jedynie mitami. Zmiany klimatu, na skutek destrukcyjnej działalności człowieka posunęły się już tak daleko, że rytm pór roku zachwiano na dobre.

Maciej Jaśniewski

Źródła: „Express Wieczorny Ilustrowany”, nr 16, 16.01.1930, s. 4; nr 30, 30.01.1930, s. 3.
www.wielkahistoria.pl

K. Janicki, Kiedyś to były zimy. Walka ze śniegiem w II RP, https://wielkahistoria.pl/kiedys-to-byly-zimy-walka-ze-sniegiem-w-ii-rp/, dostęp: 20.01.2020.

Zdjęcia główne z zasobu „Ilustrowanego Kuryera Codziennego” dostępnego w Narodowym Archiwum Cyfrowym.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułŻARSKIE KOBIETY – KOBIETOM
Następny artykułŻARSKA POLICJA SKONTROLUJE STAN LICZNIKA TWOJEGO AUTA