A A+ A++

Jaki będzie lider biznesu trzeciej dekady XXI wieku? Na ile ważne będą wartości, doświadczenie, stabilne zarządzanie, konsekwencja, stosunek do współpracowników? W tle tych pytań mamy oczywiście pandemię i koronakryzys.

Zbigniew Jagiełło, prezes PKO BP: Nie ma jakiegoś przeświadczenia, że trzeba być kimś innym niż się jest obecnie. Każda sytuacja wymaga trochę innego podejścia. W momencie, gdy pojawiła się pandemia ludzie oczekiwali spokoju i tego, że „mamy plan” i liderzy wiedzą co robić. Do tego dodam dwa przesłania: „być odważnym, kiedy oczekują od ciebie odwagi” i „być rozważnym, kiedy oczekują od ciebie rozwagi”. I co najważniejsze, nie tylko wskazujmy drogę jak drogowskaz, ale też tą drogą należy podążać.

Prof. dr hab. Grzegorz Mazurek, rektor Akademii Leona Koźmińskiego: Obecnie ze względu na niezwykle trudne czasy w jakich żyjemy silnie wyeksponowałbym takie cechy lidera, jak pokora, wiarygodność, ciągłe uczenie się i wsłuchiwanie w głosy niekoniecznie płynące tylko od najwyższych rangą pracowników. Ważne są też współcześnie kompetencje cyfrowe – bo dzięki nim można szybciej zdobywać i przetwarzać informacje i łatwiej komunikować się z zespołem i otoczeniem. Last but not least, jak na przysłowiowym już statku na falach, załoga upatruje w liderze wsparcia – musi mu ufać, że prowadzi okręt we właściwym kierunku.

Beata Mońka, business partner BPS, RASP: Na pierwszy plan wysuwa się empatia połączona z wiedzą i wyczuciem biznesowym, zmniejszającym ryzyko popełnienia błędu rzutującego na stabilność firmy i bezpieczeństwo ludzi w niej zatrudnionych. Lider będzie też kreatywny i innowacyjny, ale z matriksową strukturą kosztów, zysków i strat, a także szybkością adaptowania się ludzi będących wokół niego. Musi być nastawiony nie tylko na mówienie, ale jeszcze bardziej na słuchanie. Najważniejsze jest niezmienne – dobry lider to po prostu porządny człowiek z wartościami i silnym moralnym kręgosłupem.

Przeczytaj także pierwszą część rozmowy z prof. Grzegorzem Mazurkiem, Zbigniewem Jagiełłą i Beatą Mońką: Czy polski biznes postawi na kreowanie przyszłości i edukację?

Czy jako Polacy mamy przewagę konkurencyjną i jesteśmy w pewien sposób na wygranej pozycji w rzeczywistości „new normal”? Wydaje się, że genetycznie jesteśmy nastawieni na przetrwanie i adaptowanie się do zmian, biorąc pod uwagę ostatnie 250 lat naszej historii.

ZJ: Zgadzam się z tezą o dobrym genotypie Polaków na okres zmian. Oczywiście trzeba go w odpowiedni sposób wykorzystać. Trafnie zdefiniował ten problem Nassib Taleb mówiąc o tym, że antykruchość jest najbardziej pożądaną cechą. Co to znaczy? Drobne wstrząsy, które przeżywa materia, człowiek czy struktura wzmacniają naturalną kruchość. Hartują. Stajemy się odporniejsi. Polskie firmy po 1989 r. przeszły trudną drogę. Podziwiam polskich przedsiębiorców, bo 30 lat temu polska gospodarka miała trzy cechy: nie mieliśmy kapitału; nie mieliśmy dostępu do finansowania, bo Polska była przecież bankrutem; a po trzecie – mieliśmy nieinnowacyjną gospodarkę. Teraz po tych 30 latach mamy już trochę kapitału i mamy bardzo dobry dostęp do finansowania. Co prawda nie posiadamy jeszcze w pełni innowacyjnej gospodarki, ale mamy bardzo szybko uczących się polskich przedsiębiorców. Stąd chociażby rozpoznawalne w branży IT Asseco, Comarch czy wreszcie CD Projekt. Brakuje nam jeszcze trochę czasu, by skapitalizować nasze antykruche cechy.

GM: Nie mam złudzeń co do „przedsiębiorczego DNA” polskich przedsiębiorców, którzy tworzyli swoje biznesy 20-30 lat temu. Dla mnie największym wyzwaniem będzie to, co wydarzy się w polskich firmach w najbliższych 10 latach w związku z procesem sukcesji. Ludzie, którzy tworzyli firmy w latach 90. będą musieli przekazać je w ręce młodszego pokolenia. Otwarte pytanie brzmi, czy ten sam gen przedsiębiorczości będzie występował wśród osób, które nie musiały żyć w PRL, gdzie każdy dzień był walką o byt? Obserwując studentów ALK, wśród których około 30 proc. to właśnie dzieci przedsiębiorców, jestem raczej spokojny o to „przenoszenie” zaradności na nowe pokolenie, ale z pewnością temat dobrze przeprowadzonej sukcesji w polskich firmach jest niezwykle ważki i wymaga profesjonalnego przygotowania. Generalnie uważam, że cechuje nas – jako naród – głód i ambicja, pracowitość i zaradność. W ostatnich 30 latach przechodziliśmy kilka „szoków” i jesteśmy już trochę uodpornieni. Być może jesteśmy trochę zbyt indywidualistyczni i boimy się porażek, ale to już kwestia kulturowa. Za to udało nam się skorzystać z rozwoju technologii i przeskoczyć pewne etapy rozwoju – czego cała polska e-bankowość jest najlepszym przykładem.

BM: Wierzę w naszych rodaków, bo jak mawia stare przysłowie, „Polak potrafi”. Jeżeli patrzymy na profil wieku czy wykształcenia, to oczywiście bardzo się różnimy, mamy chociażby inne doświadczenia, ale w swoim DNA mamy mobilizację do zwarcia szeregów. Jak patrzę na polskie firmy, to chylę czoła. Mamy w sobie mnóstwo kreatywności i przedsiębiorczości. Jesteśmy za to bardzo cenieni za granicą. Nie idźmy jednak drogą skrajnego indywidualizmu – nie uciekajmy od pracy zespołowej, partnerstw. Uczmy się mądrej dyskusji, tolerancji, walki na argumenty, brania odpowiedzialności za swoje decyzje, spójności deklaracji z czynami. Jako zarządzający – podążajmy drogą otwartości i odwagi, nie skrywając się za plecami ludzi od PR. Bycie autentycznym, odpowiedzialnym, odważnym, a zarazem pokornym, jest bardzo ważne zwłaszcza dzisiaj. Jestem zdania, że mamy szansę wyjść obronną ręką z obecnego kryzysu.

Jakie znaczenie będą miały program odbudowy gospodarki UE czy chociażby Europejski Zielony Ład? Polski biznes chętnie sięgnie po środki, mając z tyłu głowy plan własnej transformacji? Jak przy okazji nie powielić błędów Hiszpanii w obszarze wydatkowania środków europejskich i nie postawić wyłącznie na infrastrukturę i budownictwo?

ZJ: Jest też takie przysłowie: „jak dają to brać, jak biją to uciekać”. Łatwy pieniądz może psuć i niesie taką pokusę, że nie zmieniamy się, tylko konsumujemy ile się da, nie martwiąc się czy ma to sens. Tak się stało w przypadku Hiszpanii poprzez inwestycje w niepotrzebną infrastrukturę, która czasami bywa w ogóle nie używana. Być może daje to jednorazowy wzrost PKB, ale na tym koniec. Polska w rankingu wykorzystania środków jest na całkiem dobrych miejscach i to cieszy. Życzmy sobie nawet, by kiedyś zostać płatnikiem netto, co by oznaczało, że skutecznie wykorzystaliśmy naszą obecność w UE. Natomiast sporo w ostatnim czasie mówimy chociażby o transformacji energetycznej. I słusznie, bo mam … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKędzierzynianin Michał Rogowski srebrnym medalistą paralekkoatletycznych Mistrzostw Polski
Następny artykułW centrum Bochni ukradł kosiarkę spalinową o wartości 1780 zł