A A+ A++

Opinia publiczna najbardziej interesuje się wyborami w Rzeszowie, ale np. na Pomorzu przedterminowe wybory odbędą się w Ustce oraz w gminie wiejskiej Wejherowo. W “Wyborczej” kilka razy pisaliśmy o wyborach w Ustce, popularnym morskim kurorcie, ponieważ obok Bogatyni to miasto najdłużej w Polsce czeka na nowego burmistrza.

Przedterminowe wybory zarządzono tam z powodu śmierci dotychczasowego burmistrza Jacka Graczyka, który zmarł 21 października ub. roku, w wieku 67 lat.

Od tamtej pory wybory burmistrza były już pięć razy przesuwane przez rząd. Pierwotnie miały się odbyć 17 stycznia, potem 24 stycznia, 11 kwietnia, 9 maja i w końcu 13 czerwca.

O tej najdłuższej kampanii wyborczej w historii Ustki rozmawiamy z jednym z kandydatów – Krzysztofem Nałęczem. To kandydat niezależny, historyk i dziennikarz. Przez wiele lat był dziennikarzem “Gazety Wyborczej”, a przez ostatnie 14 był redaktorem naczelnym “Głosu Pomorza”, popularnej gazety Środkowego Pomorza.

Krzysztof Nałęcz: Obecne władze Ustki widzą tylko jeden rodzaj inwestycji – drogi i mosty. A ja stawiam na oświatę i ochronę zdrowia.  

Krzysztof Nałęcz, kandydat na burmistrza Ustki FOT: facebook.com, Krzysztof Nałęcz

Maciej Sandecki: Jak wygląda Ustka przed wyborami? Czy mieszkańcy są już zmęczeni trwającą ponad pół roku kampanią wyborczą?

Krzysztof Nałęcz: – Raczej chyba zdezorientowani przez to, że te wybory były już tyle razy przekładane. Właśnie rozdaję ulotki na ulicy i podstawowe pytanie, które słyszę to – “kiedy są te wybory?”. Bez przesady powiem, że 8 na 10 osób nie wie, że wybory są już w tę niedzielę. Rozumiem, że terminy się zmieniały, ale mam pretensję do Urzędu Miasta, że słabo te wybory promowano. Dopiero w środę, po interwencji mojego pełnomocnika, na słupach ogłoszeniowych pojawiły się obwieszczenia.

Inna sprawa jest taka, że mieszkańcy żyją teraz przygotowaniami do sezonu letniego, a nie wyborami. Ustka to typowa miejscowość turystyczna, która przez pandemię bardzo ucierpiała, a mieszkańcy zajęci są teraz głównie rozkręcaniem swoich biznesów. Z moich obserwacji i rozmów z mieszkańcami wynika, że frekwencja może być dramatycznie niska.

Jak wyglądała tak długa kampania? Widać ją na ulicach? Kosztowała cię sporo finansowo?

– Na ulicach kampania jest widoczna. Jest dużo banerów, billboardów, plakatów. Wiszą wszędzie i trochę to okropnie wygląda, szczerze mówiąc. I właściwie do tego ta kampania się ogranicza, bo z powodu pandemii nie odbyły się żadne spotkania z mieszkańcami. Nawet lokalna gazeta “Głos Pomorza”, gdzie do niedawna pracowałem, a która zmieniła ostatnio właściciela [na PKN Orlen – red.], nie zorganizowała żadnej debaty. Kampanię więc mogłem toczyć właściwie tylko na Facebooku.

I właśnie tam opublikowałem już dwa raporty finansowe na temat mojej kampanii. Wydałem na nią ok. 6800 zł. To środki własne, trochę od rodziny – brata, mamy. W związku z ciągle zmieniającymi się terminami, ciężko było tę kampanię zaplanować. Dlatego wstrzymywałem się z drukiem ulotek i kilka razy przesuwałem termin ich kolportażu. Strat finansowych raczej z tego powodu nie poniosłem.

Patrząc na twoich konkurentów to albo urzędnicy, albo radni. Jesteś tu jedynym kandydatem niezależnym, spoza struktur samorządu. Jak jesteś odbierany?

– Rzeczywiście jestem jedynym kandydatem niezależnym, niepowiązanym z samorządem. Od jednego człowieka usłyszałem, że w ratuszu określają mnie “oszołomem”. Chyba dlatego, że postrzegam pewne sprawy inaczej niż urzędnicy i mam odwagę krytykować decyzje władz.

Na przykład taką, że przed sezonem turystycznym najpierw należy postawić parkomaty, a potem znaki o strefie płatnego parkowania, a nie odwrotnie, jak to zrobiono, bo potem turyści biegają po mieście i szukają parkometrów, których nie ma. Nazywają mnie “oszołomem”, bo chyba naruszam pewien schemat myślowy urzędników, kiedy mówię, że dana inwestycja powinna być racjonalnie przygotowana, zaplanowana i skonsultowana.

Jakie są twoje trzy najważniejsze postulaty wyborcze dla Ustki?

– Pierwszy to przywrócenie w Ustce publicznej służby zdrowia. Od 20 lat opieka zdrowotna w 15-tysięcznej Ustce jest tylko prywatna. Ja mam liberalne podglądy, ale trzeba pamiętać, że prywatne przychodnie nastawione są na zyski, a państwowa służba zdrowia może sobie pozwolić, żeby wyjść na “zero”. 20 lat temu opisywałem w “Gazecie Wyborczej”, jak likwidowano publiczną opiekę zdrowotną w Ustce, oddając ją w ręce duńskiej firmy Falck. Zapewniano wtedy, że opieka w Ustce będzie na wysokim poziomie, ale dziś widzimy, że tak nie jest. Szczególnie w sezonie, kiedy do Ustki przyjeżdżają setki tysięcy turystów i nie mamy lekarzy opłacanych w ramach NFZ, którzy mogliby się nimi zająć.

Drugi mój postulat to całkowite zreformowanie naszej oświaty. Obecne władze chcą zlikwidować jedną ze szkół w Ustce i generalnie ograniczyć wydatki na oświatę. Ja wręcz przeciwnie – uważam, że Szkoła Podstawowa nr 3 nie powinna być likwidowana, a wydatki na oświatę powinny zostać zwiększone. Marzy mi się taka szkoła, do której dziecko przychodzi na osiem godzin i w tym czasie – odbywa lekcje, je ciepły posiłek, odrabia zadania domowe, idzie na zajęcia pozalekcyjne, sportowe i o godzinie 16 wraca do domu i już może o szkole zapomnieć. Jeden z dyrektorów szkół obliczył, ile by to gminę kosztowało i wyszło, że raptem pół miliona złotych rocznie. To nie są duże koszty. A szkoła nr 3 zamiast zostać zlikwidowana, powinna otworzyć się na uczniów z pobliskich gmin wiejskich.

Obecne władze widzą tylko jeden rodzaj inwestycji – w drogi i mosty – a ja uważam, że te priorytety należy zmienić, bo dokładanie do oświaty i ochrony zdrowia to także inwestycje.

I trzeci mój postulat to są inwestycje w infrastrukturę. Konieczna jest przebudowa portu, bo zgodnie z istniejąca strategią port w Ustce ma obsługiwać farmy wiatrowe na Bałtyku, więc samorząd wraz z państwem powinny w tę przebudowę razem inwestować. I potrzebna jest także gruntowna przebudowa promenady w Ustce, która się po prostu sypie. To najważniejsze rzeczy, którymi chciałbym się zająć, jeśli zostanę wybrany.

Sześcioro kandydatów na burmistrza Ustki 

W wyborach na burmistrza Ustki startuje aż sześcioro kandydatów. Oprócz Krzysztofa Nałęcza są to: Andrzej Kuczun – 51-letni urzędnik w usteckim ratuszu; Grzegorz Malinowski – 39-letni nauczyciel wychowania fizycznego; Jacek Maniszewski – przedsiębiorca i przewodniczący Rady Miasta w Ustce; Adriana Cerkowska-Markiewicz – radna PO w usteckiej radzie miasta; Piotr Wszółkowski – naczelnik Wydziału Spraw Społecznych, Oświaty, Kultury i Sportu w usteckim ratuszu, także związany z PO.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMatka pijana, dziecko we krwi
Następny artykułSpotkanie Borysa Budki z Donaldem Tuskiem. Lider PO podał termin