Walkom o Monte Cassino wiele miejsca w swej twórczości poświęcił Melchior Wańkowicz. W „Szkicach spod Monte Cassino” pisał:
„Przejście na Rzym pod Monte Cassino było od niepamiętnych czasów miejscem, w którym obrońcy Włoch zastępowali drogę najeźdźcom ciągnącym z południa. W tym miejscu góry spiętrzone od morza do morza zostawiają tylko pas dziesięciokilometrowej szerokości, którym płynie rzeka Liri. O sforsowanie tego przejścia walczono od wieków i ten klasyczny przedmiot obrony był stale przerabiany w zadaniach włoskiego sztabu generalnego”.
Kluczowy punkt w linii Gustawa
W roku 1943 alianci wylądowali na Sycylii. Od tamtej pory posuwali się stopniowo na północ, spychając Niemców do środkowych Włoch. Ostatnim punktem oporu było Monte Cassino. W przypadku jego zajęcia droga do Rzymu stałaby otworem.
Półwysep Apeniński przegrodzony został liniami umocnień. Najsilniejszą była linia Gustawa biegnąca miedzy Gaetą i Ortoną. Był to najbardziej imponujący wał umocnień w całej ówczesnej Europie. Jednym z kluczowych jego punktów była miejscowość Cassino wraz z leżącym na wzgórzu opactwem benedyktynów.
Matthew Parker, autor książki „Monte Cassino. Opowieść o najbardziej zaciętej bitwie II wojny światowej” pisał:
„Masyw Cassino, na którym stał klasztor, był kluczowym stanowiskiem w linii Gustawa, systemie połączonych niemieckich linii obronnych, biegnącym przez całą szerokość najwęższej części Włoch między Gaetą i Ortoną. Był to przykład imponującej inżynierii wojskowej, najpotężniejszy system obronny, z jakim podczas wojny zetknęli się Brytyjczycy i Amerykanie. W znacznej części górował nad rzekami o stromych brzegach, w szczególności Garigliano i Rapido, lub też rozciągał się na nadbrzeżnych bagnach lub na wysokich górskich szczytach. Naturalne korzyści, jakie dawało górskie położenie, zostały wzmocnione przez Niemców dzięki usunięciu budynków i drzew i poszerzeniu w ten sposób pola rażenia. W innych miejscach powiększono występujące w tej okolicy naturalne jaskinie, a pozycje obronne wzmocniono dźwigarami kolejowymi i betonem. Wykopano ziemianki, połączone podziemnymi przejściami. Umocnienia nie były jedną linią, a raczej wieloma liniami z tak zaplanowanymi stanowiskami, żeby można było natychmiast przeprowadzić kontrnatarcia na utraconych obszarach frontu”.
W tym miejscu Niemcy postanowili stawić opór aliantom. Kiedy obsadzili okoliczne wzgórza mogli obserwować wszystkie okoliczne drogi oraz ruchy wojsk przeciwnika. Wiedziano, że zdobycie Cassino będzie dla aliantów niezwykle trudne, a nawet niemożliwe. Od czasów Belizariusza (dowódcy z czasów cesarza bizantyńskiego Justyniana Wielkiego), nikt nie zdobył Italii idąc od południa.
Niemcy wiedzieli jednak, że nadchodząca bitwa będzie miała kluczowe znaczenie. Choć w teorii to oni mieli przewagę, należało do walki przygotować się niezwykle starannie. „W ciągu kilku następnych dni rozpocznie się bitwa o Rzym. Będzie miała decydujące znaczenie dla obrony środkowych Włoch i przesądzi o losie 10. Armii (…) Bitwa musi się toczyć w duchu świętej nienawiści do wroga, który prowadzi okrutną wojnę w celu eksterminacji narodu niemieckiego” – brzmiał niemiecki rozkaz.
Walka o Monte Cassino nie miała być bitwą wojsk pancernych ani starciem lotnictwa. O zwycięstwie przesądzić miały walki piechoty, starcia pomiędzy pojedynczymi żołnierzami uzbrojonymi w karabiny, bagnety i granaty.
– Nacieraliśmy w mesztach. Niemiec strzelał ponad naszymi głowami i w tym huku podszedłem. Gdy napadłem na nich zaczęła się walka wręcz. Złamałem kolbę w pistolecie automatycznym Thompson, dlatego, bo on mnie uderzył w szczękę pistoletem. Ja go uderzyłem w głowę. Ta walka była prawdziwa. Z niego się krew lała i ze mnie. Tylko dlatego przeżyłem, że działałem z zaskoczenia – wspominał później żołnierz 2 Korpusu Antoni Adamus.
Walki o Monte Cassino
Natarcie na Monte Cassino rozpoczęło się 17 stycznia 1944 roku, lecz nie przyniosło żadnych efektów. Drugi raz alianci zaatakowali w połowie lutego. Klasztor benedyktynów na Monte Cassino został wówczas zniszczony w nalocie bombowców. Alianci utrzymywali, że Niemcy wykorzystywali klasztor jako punkt obserwacyjny, lecz nie ma na to dowodów.
Trzeci atak na Monte Cassino nastąpił w drugiej połowie marca, lecz wciąż nie przyniósł rezultatu. Decydująca bitwa miała rozpocząć się w nocy z 11 na 12 maja. Atak zaplanowany został na całym lewym skrzydle włoskiego frontu, od Monte Cassino po Morze Tyrreńskie. Do natarcia przygotowywały się wojska amerykańskie, francuski Korpus Ekspedycyjny, oddziały indyjskie, brytyjskie oraz 2 Korpus Polski. Polacy otrzymali najtrudniejsze zadanie: mieli uderzyć na grzbiet górski łączący pozycje niemieckie i klasztorem na Monte Cassino.
Generał Władysław Anders we wspomnieniach zatytułowanych „Bez ostatniego rozdziału” wskazał powody, dla których zgodził się na udział Polaków w bitwie o Monte Cassino: „23 marca przyjechał do mnie do Vinchiaturo gen. Leese i udzielił mi następujących wiadomości. Niemcy odparli ponowne natarcie na miasto Cassino. Wojska sojusznicze na przyczółku Anzio znajdują się w trudnym położeniu. Wobec tego zdecydowano wielką ofensywę na odcinku frontu włoskiego od miasta Cassino do wybrzeża Morza Tyrreńskiego. 8 Armia otrzymała zadanie przełamania linii Gustawa, której najsilniejszym punktem są wzgórza Monte Cassino oraz linii Hitlera, której zawiasem jest Piedimonte. Dla 2. Korpusu Polskiego przewidziano najtrudniejsze zadanie zdobycia w pierwszej fazie wzgórz Monte Cassino, a następnie Piedimonte. Była to dla mnie chwila doniosła. Rozumiałem całą trudność przyszłego zadania Korpusu. (…) Zaciekłość walk w mieście Cassino i na wzgórzu klasztornym były już wówczas dobrze znane. Mimo że klasztor Monte Cassino był bombardowany, mimo że oddziały i czołgi sojusznicze dochodziły przejściowo na sąsiednie wzgórza, mimo że z miasta Cassino zostały tylko gruzy, Niemcy utrzymali ten punkt oporu i nadal zamykali drogę do Rzymu. Zdawałem sobie jednak sprawę, że Korpus i na innym odcinku miałby duże straty. Natomiast wykonanie tego zadania ze względu na rozgłos jaki Monte Cassino zyskało wówczas w świecie mogło mieć duże znaczenie dla sprawy polskiej. Byłoby najlepszą odpowiedzią na propagandę sowiecką, która twierdziła, że Polacy nie chcą się bić z Niemcami. Podtrzymywałoby na duchu opór walczącego Kraju. Przyniosłoby dużą chwałę orężowi polskiemu. Oceniałem ryzyko podjęcia tej walki, nieuniknione straty oraz moją pełną odpowiedzialność w razie niepowodzenia. Po krótkim namyśle oświadczyłem, że podejmuję się tego trudnego zadania”.
Niemcy zastosowali specyficzny rodzaj obrony. Chronili się w niewielkich schronach, które otoczone były polami minowymi i stanowiskami moździerzy oraz artylerii. Stanowiska osłonięte były drutami kolczastymi, w każdym znajdowało się trzech ludzi. Najbardziej zaciekłe walki toczyły się w rejonie zwanym „Widmo”.
Generał Władysław Anders zdawał sobie sprawę z trudności, z jakimi mierzą się jego ludzi, lecz wierzył w powodzenie. Zwycięstwo pod Monte Cassino miało zademonstrować aliantom siłę i zdolności polskich żołnierzy.
Poświęcenie Polaków opłaciło się. W nocy z 17 na 18 maja Niemcy zaczęli wycofywać się z Monte Cassino
– 18 maja to moment rozpoczęcia natarcia. Moment, którego nie można zapomnieć. Wieczorem, góry przed nami się zapaliły. Przygotowanie artyleryjskie – jak okiem sięgnąć jedna wielka łuna ognia. Trzeba pamiętać, że na naszym odcinku było 1100 dział. Nad nami słychać było szum pocisków i w pewnym momencie salwa niemiecka. Koło mnie spadło ze 100 pocisków – wspominał żołnierz 2 Korpusu Polskiego.
Około godziny 10:00 18 maja 12. Pułk Ułanów Podolskich wdarł się do ruin klasztoru na Monte Cassino, gdzie zatknięto biało-czerwoną flagę. W samo południe jeden z polskich żołnierzy, Emil Czech odegrał na Monte Cassino Hejnał Mariacki.
W czasie walk o Monte Cassino zginęło 924 Polaków, a 3 tysiące zostało rannych. Podobne straty ponieśli też pozostałe wojska alianckie. Zdobycie Monte Cassino okupione zostało więc wielkim poświeceniem i krwią licznych żołnierzy. Droga na Rzym była otwarta, choć Niemcy nie zostali zupełnie rozbici – zdołali bowiem wycofać się na północ. Stolica Włoch została zdobyta 4 czerwca 1944 roku.
W 1945 roku na Monte Cassino otwarto polski cmentarz wojenny, na którym spoczęło ponad tysiąc polskich żołnierzy. W 1970 roku pochowany tam został również generał Władysław Anders.
Na miejscu ich wiecznego spoczynku wyryto napis: „Przechodniu powiedz Polsce, żeśmy polegli wierni w jej służbie”.
Czytaj też:
Benito Mussolini. Różne oblicza Duce, żałosny koniec i tajemnicze listyCzytaj też:
Stanisław Maczek. Legendarny dowódca 1. Dywizji PancernejCzytaj też:
QUIZ: Operacja “Market Garden”. Sprawdź, czy nie ma przed tobą tajemnic!
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS