Sebastian Szymański zaliczył rewelacyjne wejście do Fenerbahce. Potem miał gorszy okres, ale w ostatnich tygodniach znów spisywał się lepiej i zaliczył kilka asyst. Brakowało mu tylko gola, na którego czekał od 10 stycznia i meczu z Konyasporem (7:1). I w końcu się doczekał.
Sebastian Szymański zdobył bramkę dla Fenerbahce. Co za pogrom
W ostatniej kolejce ligi tureckiej Fenerbahce podejmowało zdecydowanie najgorszy w lidze Istanbulspor (tylko 16 punktów przed ostatnią serią gier). I nie mogło sobie pozwolić na wpadkę, gdyż tylko zwycięstwo pozwalało podtrzymać marzenia o wyprzedzeniu Galatasaray i zdobyciu tytułu.
Już w ósmej minucie gola z rzutu karnego strzelił Edin Deeko i Fenerbahce prowadziło 1:0. A po kwadransie było już 2:0 za sprawą Szymańskiego. Wykorzystał on nieczyste wybicia przeciwników i będąc kilka metrów przed bramką, uderzył pod poprzeczkę. W ten sposób zakończył trwające ponad cztery miesiące oczekiwanie na gola.
Jeszcze przed przerwą na 3:0 podwyższył Dusan Tadić (35. minuta). W drugiej połowie Fenerbahce dalej napierało, a bramki zdobyli Bright Osayi-Samuel (66.), Serdar Dursun (76.) oraz Joshua King (78.). Skończyło się wynikiem 6:0 (Szymański rozegrał pełne 90 minut), ale trzeba było nasłuchiwać wieści z meczu Galatasaray.
Koniec marzeń Fenerbahce. Kosmiczna rywalizacja na korzyść Galatasaray
Galatasaray potrzebowało przynajmniej punktu, aby nie musieć oglądać się na lokalnego rywala. A po 53 minutach stało się jasne, że nie wypuści tytułu z rąk. Po dublecie Mauro Icardiego (29. i 51.) oraz golu Berkana Kutlu (53.) prowadziło 3:0 z Konyasporem. I mimo że potem straciło bramkę, to i tak mogło cieszyć się z drugiego z rzędu mistrzostwa.
Dwaj pretendenci byli zdecydowanie poza zasięgiem reszty stawki. W 38 meczach Galatasaray zdobyło aż 102 punkty (na 114 możliwych) i miało bilans bramek 92-26. Natomiast Fenerbache zakończyło rozgrywki z 99 punktami i bilansem bramkowym 99-31. W całym sezonie poniosło tylko jedną porażkę (Galatasaray dwie), ale miało za to sześć remisów (przy trzech lokalnego rywala). Trzeci Trabzonspor miał… 67 punktów.
Sebastian Szymański i jego koledzy mogą zatem czuć spory niedosyt, lecz i tak był to udany sezon dla reprezentanta Polski. Licząc wszystkie rozgrywki, w 55 spotkaniach strzelił 13 goli i zanotował 19 asyst. Niewykluczone, że latem zostanie bohaterem wielkiego transferu. Ale wcześniej najprawdopodobniej czeka go udział w Euro 2024.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS