A A+ A++


Reklama

Rynek w Nowym Sączu w latach 50. XX wieku. Nawierzchnia z kocich łbów. Fot. archiwum prywatne/Twój Sącz

Obecnie trwa remont sądeckiego ratusza. Kolejny raz symbol Nowego Sącza odświeży swoje oblicze i będzie pięknie się prezentował w centrum miasta. W historii to nie jedyny „lifting” centrum miasta. Z tej okazji warto przenieść się do roku 1965 i remontu placu rynkowego.

Obraz i realia remontu sprzed 60 lat wyłaniają się ze wspomnień Janusza Pieczkowskiego, który stał na czele Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Nowym Sączu w latach 1956–1975. Zdaniem Pieczkowskiego inwestycja była w dużej mierze zasługą inż. Władysława Kołpaka, który zarządzał nowopowstałą Miejską Służbą Drogową, przekształconą później w Miejski Zarząd Dróg i Mostów. Ta jednostka miejsca bardzo szybko przeszła ważne przeobrażenia. Był samodzielny, rzutki, pełen inicjatywy i zaradności. (…) Niemal z niczego, własnymi ludźmi, rozbudował zaplecze – wspominał Kołpaka Pieczkowski.

To właśnie inwestycja w sercu miasta pokazała sprawność działania inż. Władysława Kołpaka i Miejskiej Służby Drogowej. Drugą inwestycją udowadniającą te zdolności okazała się budowa obwodnicy nad rzeką Kamienica. Ale dziś o remoncie Rynku.

Reklama

Decyzje o przebudowie Rynku zapadły w 1965 r. Dla władz miasta i Miejskiego Zespołu Urbanistycznego niezwykle ważne było opracowanie koncepcji, która będzie wiązała się z rozwojem ruchu turystycznego. Architekt Zenon Trzupek, razem z inżynierami Ryszardem Żurkiem i Stanisławem Szewczykiem, sporządzili dokumentację projektową i kosztorysy. Oczywiście wykonawcą miała być Miejska Służba Drogowa. Jednocześnie włączono w działania Przedsiębiorstwo Robót Odkrywkowych i Budowlanych z Krakowa, które odpowiadało za ułożenie kamiennych płyt. Zostały one zamówione w Szydłowcu.

Rejon Eksploatacji Dróg Publicznych odpowiadał za roboty brukarskie z kostki granitowej. Natomiast Miejskie Przedsiębiorstwo Robót Budowlanych za prace związane z kablami, oświetleniem, a przede wszystkim za renowację ratusza. To tylko część z zaangażowanych zakładów i przedsiębiorstw. Dla Nowego Sącza remont Rynku to było wydarzenie wielkiej wagi!

Z początkiem II kwartału 1966 roku MSD przystąpiła do prac, a już z końcem czerwca całkowicie przebudowane były jezdnie i chodniki wokół Rynku. Rozpoczęło się zrywanie starych otoczaków, którymi wybrukowana była płyta Rynku i podjęto prace ziemne. Ułożone zostały kable, studzienki i kraty ściekowe, rozpoczęto wykonywanie podbudowy pod płytę. Zajmowała ona powierzchnię 8 tys. m2, a towarzysząca jej zieleń 1380 m2 – wspomniał po latach Janusz Pieczkowski.

Zmiany objęły 19 lokali sklepowych, przez co odmieniło się handlowe oblicze Rynku. Znalazły wreszcie w Rynku pomieszczenia trzy biura obsługi turystycznej, sklepy ,,Delikatesów”, ,,Jubilera”, „Cepelii”, sklepy spożywcze, warzywno-owocowy, pamiątkarski, z galanterią skórzaną i kwiaciarnia. Zainstalowanych zostało 16 reklam neonowych – pisał Pieczkowski.

płyta rynku w Nowym Sączu po przebudowie w 1967 roku. Inwestycję wspomina Janusz Pieczkowski
Lipiec 1967. Rynek po przebudowie. Fot ze zbiorów Mirosława Trzupka
Szacowano, że na remont wydano 8 mln zł. Aż 1,9 mln zł pochodziło z dobrowolnego opodatkowania się mieszkańców i ich robocizny. 3 mln stanowiła dotacja Wojewódzkiej Rady Narodowej. Trzeba pamiętać, że wówczas Nowy Sącz był jeszcze miastem powiatowym. Rynek został oddany do użytku 21 lipca 1967 roku bez gali, fanfar i fety, a szkoda, bo mogła to być okazja do wyróżnienia inżynierów Kołpaka i Szczygła – podsumowywał Pieczkowski.

Niemniej inwestycję opisywał „Dziennik Polski” w wydaniu z 25 lipca 1967 r. Naszemu miastu poświęcono artykuł pt., Turystyczny big-beat w Nowym Sączu. Warto go tutaj przytoczyć i poczuć atmosferę tamtego Sącza i nadziei związanych z odmianą jego centrum:

To był prawdziwy big-beat, uderzenie dostatecznie mocne, by słychać było o nim w całym województwie. W przeddzień lipcowego święta Nowy Sącz otrzymał Rynek-cudo, Rynek-bajkę, wypieszczone i wychuchane, przemyślane w najdrobniejszych szczegółach, kolorowe cacko, w którym doskonale połączone zostały estetyka i mądra funkcjonalność. Nawierzchnia z płyt równie wspaniałych i trwałych jak te spod Sukiennic, fontanna symbolizująca naturalne bogactwo Sądecczyzny – zdroje wód mineralnych, pięknie odnowiony Ratusz i wszystkie kamieniczki przylegające do Rynku oraz – rzecz bardzo ważna – sklepy. Wszystkie jasne, czyste, o dużych, ba, nawet bardzo dużych oknach wystawowych, wszystkie dobrze zaopatrzone i zaprojektowane z myślą o turystach i wczasowiczach.

Rynek w Nowym Sączu na przełomie 60/70
Rynek na przełomie lat 60. i 70. Pocztówka KAW

Tak więc Nowy Sącz pokazał raz jeszcze na co go stać, spointował pierwszy etap swego ,,eksperymentu” akcentem – można by rzec – plastycznym. Tu zresztą chodzi nie tylko o Rynek. Dwa świąteczne dni w Nowym Sączu świadczyły wymownie, że naddunajecki gród umie organizować turystykę, posiada ku temu odpowiednie możliwości, właściwe zaplecze gastronomiczno-noclegowe, przede wszystkim zaś – zapraszając turystów nie obiecuje gruszek na wierzbie. Bardzo ładne kolorowe plansze informują o nauce pływania (bezpłatnie), o przedłużeniu godzin otwarcia lepszych restauracji do białego rana, o kąpieliskach strzeżonych, o możliwościach wyjazdu nad Jezioro Rożnowskie, czy do Krynicy, o szaszłykach i przewodnikach, o kiermaszach turystycznych. A za tymi informacjami kryje się rzetelna, szybka obsługa, jakiej w Polsce nie uświadczysz – przynajmniej nie za polskie złote.

Łukasz Połomski
Turystyczny big-beat w Nowym Sączu. Dziennik Polski 1967, nr 173 (25 VII)
Dziennik Polski 1967, nr 173 (25 VII)

Reklama

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułOlimpia III – Stomil: 1:3 [ Olimpia ]
Następny artykułJego przebój nuciła cała Polska. Oto jak mówił o swojej żonie