Podróże prywatnym samolotem pozostają czynnikami statusu ze względu na niebagatelne koszty. Zrobienie sobie zdjęcia na pokładzie było szczególnie pożądane przez internetowych influencerów, chcących pochwalić się na Instagramie wystawnym trybem życia. Często niemającym nic wspólnego z rzeczywistością. Kilka lat temu media obiegła oferta rosyjskiej firmy, która wynajmowała samolot na godziny. Za kilkaset dolarów można było zrobić sobie zdjęcie na pokładzie bez udawania się w podróż – samolot nie wyjeżdżał nawet z hangaru.
– Czy to się zdarza w Polsce? Ja mam do czynienia z klientami, którzy traktują podróże samolotem utylitarnie, a nie wizerunkowo – uśmiecha się Bartłomiej Drywa, szef Jet Story, zarządzający flotą dwudziestu samolotów.
Gdy rozpoczęła się pandemia, rynek lotniczy nie tyle wpadł w turbulencje, ile zaliczył twarde lądowanie. W kwietniu 2020 r. liczba operacji spadła niemal do zera, a straty operatorów szły w miliardy.
Linie lotnicze zmagają się z problemami do dzisiaj. O ile korzystający z luzowania restrykcji covidowych pasażerowie tłumnie wrócili na lotniska, o tyle linie lotnicze nie zawsze są w stanie sprostać popytowi, co skutkuje tysiącami odwołanych lotów. Zwolnione w szczycie pandemii załogi i obsługa naziemna (tylko w Lufthansie zwolnienia grupowe objęły 40 proc. pracowników) znalazły sobie nowe zajęcia i ani myślą wracać na dawne stanowiska, co powoduje dziury w grafikach i konieczność ograniczania lotów. Zarząd Lufthansy już w czerwcu zapowiedział, że kryzys potrwa do końca roku. Część analityków ostrzega przed optymizmem zarządu niemieckich linii.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS