Separatyści w Doniecku, Ługańsku, Chersoniu i Zaporożu zapowiedzieli pseudoreferenda dotyczące przyłączenia tych okupowanych terenów Ukrainy do Rosji. Głosowania mają odbyć się w dniach 23-27 września. Dzień później Władimir Putin przemawiał do narodu, a podczas wystąpienia ogłosił „częściową mobilizację”. – Podpisałem dekret, ponieważ musimy chronić Rosję, jej suwerenność i integralność terytorialną. Musimy zapewnić naszym obywatelom pełne bezpieczeństwo – stwierdził, starając się zakłamać rzeczywistość i ukazać Rosję jako kraj, który nie jest agresorem, a sam jest zagrożony.
Rosjanie wychodzą na ulice. „Putin się nie cofnie”
W związku z decyzją Władimira Putina w wielu rosyjskich miastach rozpoczęły się protesty. Do ogólnokrajowych demonstracji wzywał ruch „Wiosna”. „Tysiące rosyjskich mężczyzn – naszych ojców, braci i mężów – zostanie wrzuconych do maszynki do mięsa, jaką jest wojna. Za co będą umierać? Za co matki i dzieci będą wylewać łzy?” – napisali aktywiści w oświadczeniu.
Protesty odbywają się pod hasłem „stop mogilizacji”, a wyraz ten powstał z połączenia słów: mobilizacja i mogiła. Prokuratura w Moskwie ostrzegła, że za udział w demonstracjach grozi nawet 15 lat więzienia. Jak podaje BBC, policja aresztowała „setki” protestujących. Szacuje się, że ta liczba może przekraczać 1300. Ze wstępnych informacji wynika także, że najwięcej aresztowań miało miejsce w Petersburgu i Moskwie.
– Miałem nadzieję, że to się nigdy nie stanie. Teraz jest oczywiste, że Putin się nie cofnie i będzie kontynuował swoją głupią walkę do ostatniego obywatela Rosji – powiedział młody Rosjanin w rozmowie z BBC, odnosząc się do decyzji o częściowej mobilizacji.
Czytaj też:
Inwazja na Ukrainę słabnie. Amerykańscy eksperci nie mają wątpliwości
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS