Przedsiębiorcy mieli skorzystać z nowej formy prowadzenia działalności już od 1 marca 2021 roku. Vacatio legis aktu prawnego zostało jednak wydłużone, bo nie udało się na czas zakończyć prac nad elektronicznym postępowaniem rejestrowym. Urzędnicy tłumaczyli się opóźnieniami związanymi z pandemią COVID-19. Stąd dopiero od 1 lipca 2021 roku będzie można założyć Prostą Spółkę Akcyjną.
PSA – w założeniu Ministerstwa Rozwoju – ma być szansą dla małych biznesów, głównie startupów, by w szybki i elastyczny sposób wejść na rynek. Resort liczy też, że nowe rozwiązanie sprawi, że innowacyjni przedsiębiorcy nie będą ze swoimi pomysłami uciekać do państw, które już od dawna oferują przyjazne – zarówno pod kątem podatkowym jak i prostoty obsługi firmy – środowisko dla startupów. Jednak już na pierwszy rzut oka widać, że w celu rozwiązania w istocie kilku problemów stworzono skomplikowane rozwiązanie prawne, które już w samej nazwie — prosta spółka akcyjna — jest sprzeczne samo w sobie.
Ustawodawca na każdym kroku podkreśla innowacyjność PSA. Trudno jednak – na kilka tygodni przed wejściem ustawy w życie – doszukać się w nowym akcie prawnym przełomowej regulacji, która na pewno zmieni sposób tworzenia spółek kapitałowych. Raczej można przyczepić się, że zamiast jedynie poprawić istniejące już przepisy zdecydowano się dodać całkowicie nowe i skomplikowane rozwiązanie. Sprawdzimy działanie PSA na żywym organizmie, czyli na gospodarce.
Nihil novi sub sole
Do tej pory przedsiębiorcy, którzy rozpoczynali życie swojego startupu zazwyczaj wybierali dwa rozwiązania – założenie jednoosobowej działalności gospodarczej lub spółki z o.o. Część przepisów regulujących spółkę z o.o. ma już 20 lat. Zatem warto tutaj postawić pytanie czy rzeczywiście nie wystarczyło uprościć część przepisów dotyczących spółki z o.o. jak to miało miejsce np. w Niemczech. Wbrew zapowiedziom ciężko uznać, że PSA niesie za sobą prostotę, elastyczność czy zminimalizowanie biurokratyzacji do minimum. Już ponad 130 artykułów w ustawie, które tworzą nowe rozwiązania muszą budzić wątpliwość. Analiza tak długiego aktu prawnego może być nie do przeskoczenia bez fachowej pomocy prawnej.
Natomiast Mnisterstwo Rozwoju promuje PSA kilkoma zasadami, które mają zachęcić do wyboru tego rozwiązania.
Pierwszą z nich jest wymagany kapitał akcyjny przy zakładaniu spółki. Wystarczy zaledwie złotówka, a to zdecydowana różnica w porównaniu ze spółka z o.o. (5 tys. zł), a nie mówiąc już o spółce akcyjnej (100 tys. zł). Nie trzeba jednak wykładać tej złotówki na stół. Można też posiłkować się wkładem niepieniężnym, którym może być np. świadczenie pracy, usług, a nawet wiedza wniesiona do spółki. Zdecydowanie jest to ukłon w stronę młodych przedsiębiorców, którzy dopiero startują ze swoim biznesem.
Prostą Spółkę Akcyjną będzie można założyć przez internet w maksymalnie 24 godziny. Poprzez sieć będzie podejmować też uchwały korzystając np. z poczty elektronicznej, a nawet komunikatorów internetowych.
Założenie firmy w jeden dzień? To już mamy przy zakładaniu jednoosobowej działalności gospodarczej. Spółkę z o.o. też można już założyć przez Internet, w praktyce wygląda to różnie. Podejmowanie decyzji przez internet? Te rozwiązania wymusiła pandemia i są już kodeksowo dopuszczone w tradycyjnych spółkach kapitałowych.
Stworzą chaos?
Według ustawodawcy nieskomplikowana ma być też struktura organów spółki. Dopuszczona zostanie możliwość powołania tzw. rady dyrektorów, która ma w założeniu łączyć cechy zarządu i rady nadzorczej. Jednak stworzenie oddzielnie zarządu i rady nadzorczej również będzie możliwe.
To co ma w założeniu być proste może paradoksalnie najbardziej skomplikować działanie PSA. Dotychczas w prawie korporacyjnym ściśle trzymano się podziału na system monistyczny (rada dyrektorów w systemie anglosaskim) oraz dualistyczny (w systemie kontynentalnym i podział kompetencji rady pomiędzy zarząd i radę nadzorczą).
Wprowadzając do polskiego obrotu prawnego radę dyrektorów burzymy ten porządek tworząc dodatkowy chaos w postaci możliwości wyboru. Będą istnieć więc spółki PSA posiadające reprezentujący je zarząd, a równolegle do nich takie posiadające radę dyrektorów z przydzielonymi funkcjami wykonawczymi i niewykonawczymi, gdzie każdy dyrektor ma prawo reprezentowania spółki, ale tylko dyrektorzy wykonawczy zarządzają, a niewykonawczy nadzorują. Jak to wytłumaczymy w urzędzie przy okazji odbioru jakiegoś dokumentu, pozwolenia lub przy okazji wizyty w banku?
Inwestorzy skuszą się na blockchain?
W założeniu obrót akcjami również będzie miał charakter mniej sformalizowany. Handel nimi będzie trzeba tylko i wyłącznie zarejestrować w odpowiednim rejestrze cyfrowym prowadzonym przez np. banki, domy maklerskie lub notariuszy. Nie będzie wymagany “wydrukowany” dokument. Rozwiązanie to może uprościć proces poszukiwania inwestorów.
Inna dopuszczona ustawą forma rejestru obrotu akcjami to ewidencja rozproszona i zdecentralizowana, która jednocześnie zapewnia bezpieczeństwo danych. Ten sposób daje możliwość skorzystania np. z technologii blockchain, jeśli podmiot stosuje to rozwiązanie do prowadzenia bazy danych. To z kolei pozwoli na obrót akcjami na platformach cyfrowych.
Autor: Maciej Oniszczuk z kancelarii Oniszczuk&Associates, która zajmuje się m.in. obsługą spółek handlowych czy doradztwem podatkowym.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS