Czy propaganda Rosji to faktyczny problem, czy jedynie wyimaginowane zagrożenie? Oceniamy skalę rosyjskiej propagandy w Polsce i analizujemy trendy w prorosyjskiej narracji.
Od dłuższego czasu Polska żyje wyciekiem informacji z poczty ministra Michała Dworczyka. Jej zawartość oraz korespondencja z członkami rządu i ekspertami, była cyklicznie ujawniana na specjalnym kanale w komunikatorze Telegram. Nasi czytelnicy wielokrotnie pytali, czy prawdą jest, jakoby za cyberatakiem stali rosyjscy hakerzy, jak twierdzą politycy Prawa i Sprawiedliwości. Niestety, z uwagi na brak jawnie dostępnych rzetelnych danych na ten temat, nie jesteśmy w stanie rozstrzygnąć tej kwestii w sposób jednoznaczny. Biorąc pod uwagę poprzednie, podobne incydenty, oraz stanowisko polskich służb, taki scenariusz jest prawdopodobny.
Nasza ocena:
Postanowiliśmy przyjrzeć się, jak obecnie wygląda rosyjska propaganda w polskiej przestrzeni informacyjnej. Jest to zagadnienie niewątpliwie ciekawe i istotne z punktu widzenia świadomego odbiorcy. Znaczenia rosyjskiego wpływu na rodzaj i wydźwięk pojawiających się w polskim internecie informacji nie należy jednak przeceniać – narracja Kremla wciąż nie jest w Polsce tak popularna i agresywnie promowana jak choćby w przypadku Ukrainy czy krajów bałtyckich. Z drugiej strony, należy mieć na uwadze, iż propaganda Federacji Rosyjskiej jest w naszym kraju bez wątpienia obecna. Jej skalę wstępnie oszacowaliśmy w kwestii informacji związanych z pandemią SARS-CoV-2. Więcej na ten temat przeczytacie tutaj.
Nasza analiza nie ma na celu straszenia groźnym „Wielkim Bratem”, lecz przypomnienie naszym czytelnikom, iż prorosyjskie media są w Polsce obecne i aktywne, co należy mieć na uwadze podczas codziennego weryfikowania treści. Poniżej przedstawiamy aktualne trendy w narracji, popularne tematy i ostatnie operacje informacyjne rosyjskich portali i kont na terenie Polski.
Rosyjska narracja w polskiej sieci
W przeciwieństwie do wielu innych krajów, w Polsce nie znajdziemy wielu popularnych mediów jawnie promujących propagandę rosyjską. Z oczywistych względów tego typu treści nie są pozytywnie postrzegane przez polskiego odbiorcę.
W wielu przypadkach rosyjska propaganda jest, świadomie lub nie, promowana przez tzw. „niezależne media” o retoryce prawicowej, gdyż pokrywa się z twardą narracją nacjonalistyczną. Tutaj najczęściej znajdziemy treści dotyczące geopolityki, historii i wszelkich kwestii związanych z suwerennością Polski.
Bardzo często media prawicowe przyjmują jawnie antyrosyjską postawę, jednak są skłonne przekazywać treści z rosyjskich serwisów informacyjnych w krytyce Unii Europejskiej, NATO, bądź obecności wojsk amerykańskich w Polsce.
Media prawicowe a retoryka prorosyjska
Za przykład może posłużyć do niedawna niszowy, a od kilku miesięcy zyskujący popularność kanał NPTV Marcina Osadowskiego. Jego gwiazdą jest prorosyjski zwolennik Aleksandra Łukaszenki, kontrowersyjny komentator, Wojciech Olszański (występujący jako Aleksander Jabłonowski). NPTV z Olszańskim na czele bardzo agresywnie promuje retorykę nacjonalistyczną, prorosyjską i antyszczepionkową, nierzadko posuwając się do gróźb i wulgarnych komentarzy.
Kanał powiązany jest również z Bydgoskim Kamractwem Rodaków, lokalnym ruchem nacjonalistycznym, znanym z agresywnych akcji antyszczepionkowych m.in. w domu dziecka.
Drugim portalem nagminnie czerpiącym treści z rosyjskich serwisów informacyjnych (Sputnik Polska, Niezależny Dziennik Polityczny i inne) oraz promującym propagandę Kremla jest neon24.pl. Znajdziemy tutaj treści religijne, antyszczepionkowe, spiskowe oraz nacjonalistyczne. Nagminna jest krytyka Zachodu oraz ukraińskiej i białoruskiej opozycji. Przykłady takich portali w polskiej przestrzeni informacyjnej można mnożyć.
Media lewicowe a retoryka prorosyjska
Propaganda Kremla jest również widoczna w sferze bardziej ideologicznej, gospodarczej i społecznej w niszowych mediach lewicowych, zwłaszcza tych zorientowanych na promocję szeroko pojętego socjalizmu. Tutaj nie znajdziemy postaw nacjonalistycznych, ideologii panslawistycznej czy nawoływania do Polexitu, lecz napotkamy przegląd artykułów krytykujących kapitalizm, krajowe elity polityczne czy planowane zmiany w legislacji.
Należy zwrócić jednak uwagę, iż powiązania mediów lewicowych z propagandą rosyjską nie są tak silne, jak dawniej. Wynika to z prostej zbieżności retoryki nacjonalistycznej w obu krajach, która znacząco zmieniła się od czasów objęcia władzy przez Władimira Putina. Jednym z portali, którego działania ilustrują tę tendencję i mającym pewne powiązania z rosyjskimi mediami, jest lewicowy portal Strajk.eu. Jego byłym i obecnym autorom zdarzało się pisać na łamach Sputnika Polska, który publikował również przedruki tekstów Strajku, jednak po głębszej analizie treści obu portali, próżno szukać wspólnego frontu ideologicznego.
Media rosyjskie coraz rzadziej odwołują się do tradycyjnego etosu lewicowego, gdyż znacząco zmieniła się sama Rosja. W ostatnich latach Kreml wydaje się chętniej grać na separatystycznych nastrojach prawicowych, a europejski elektorat lewicowy ideologicznie oddalił się w stronę Unii Europejskiej.
Mimo niesłabnącej krytyki Zachodu, Rosja nie opiera się już tak chętnie na wartościach socjalistycznych, promując nacjonalizm i panslawizm, jako narzędzia potencjalnie destrukcyjne dla zachodnich sojuszy. Również główny nurt polskiej lewicy mniej skupia się na dawnych wartościach, przejmując retorykę zachodnią, skupioną nie na wątkach politycznych i ludowych, a bardziej na światopoglądowych. Obecnie promowanie retoryki prorosyjskiej wydaje się być przede wszystkim domeną polskiej skrajnej prawicy.
Polskojęzyczne, prorosyjskie serwisy informacyjne
W tej analizie nie skupiamy się jednak na treściach publikowanych przez portale krajowe, lecz na tych kolportowanych bezpośrednio przez rosyjskie strony działające na terenie Polski. Pod względem zasięgu i nieustającej aktywności liczą się przede wszystkim dwa: Sputnik Polska oraz bardziej niszowy, lecz sprytnie trafiający do prawicowych i liberalnych odbiorców, Niezależny Dziennik Polityczny. Pozostałe portale promujące retorykę zbieżną z celami Kremla, nie generują znaczącego zasięgu w polskiej sferze informacyjnej i niezmiernie rzadko przebijają się ze swoimi treściami do tzw. mainstreamu.
Sputnik Polska
Sputnik jest rosyjskim, państwowym medium informacyjno-propagandowym, sponsorowanym przez rząd Federacji Rosyjskiej. Na terenie Europy działa w 11 językach, a poza nią w 18, nie licząc angielskiego i hiszpańskiego kanału międzynarodowego. Działając w najpopularniejszych językach może bez problemu dotrzeć do większości światowej populacji.
Treści publikowane przez Sputnik Polska są zdecydowanie bardziej wyważone, niż nieoficjalna, rosyjska propaganda. Ich dobór odzwierciedla politykę zagraniczną Federacji Rosyjskiej, jednak mimo swoich ścisłych powiązań z rosyjskim rządem, Sputnik nie jest medium skrajnym. Oczywiście, służy jasno określonym celom i dopuszcza pluralizm przede wszystkim w kwestiach mniej istotnych z punktu widzenia Kremla, jednak na tle innych polskich i zagranicznych prorosyjskich kanałów, publikuje raczej umiarkowane treści.
Manipulacje Sputnika gromadzi europejska inicjatywa EUvsDisinfo.
Tematyka artykułów publikowanych przez Sputnik przekształca się wraz ze zmianami rosyjskiej polityki zagranicznej. Na podstawie analizy częstości poruszania danych tematów oraz ich zasiegu w sieci, wyodrębniliśmy pięć najpopularniejszych, tegorocznych narracji Sputnika w Polsce.
Ukraina
Temat Ukrainy niepodzielnie króluje w prorosyjskich mediach od czasu nielegalnej aneksji Krymu przez Rosję w 2014 roku. Wciąż trwający konflikt we wschodniej Ukrainie i nieustające operacje informacyjne wymierzone w Kijów, to element standardowej wojny hybrydowej prowadzonej przez Kreml.
Sputnik Polska przedstawia Ukrainę jako kraj biedny, zacofany, będący obciążeniem dla Polski i Europy, a jednocześnie niewdzięczny i skrajnie nacjonalistyczny. Wiadomości są tak dobierane, by uwidaczniać wszelkie patologie, korupcję i niekompetencję władz Ukrainy. Bez wątpienia część wiadomości jest całkowicie prawdziwa, a część wyolbrzymiona, jednak kluczową kwestią jest dobór treści. Z wizji kreowanej przez Sputnik wyłania się obraz państwa niemalże upadłego, które powoli stacza się w chaos i anarchię. W rzeczywistości mimo wielu wewnętrznych problemów i zewnętrznych zagrożeń Ukraina jako kraj powoli się rozwija, zarówno ekonomicznie jak i społecznie. Reformy gospodarcze wprowadzone po rewolucji 2014 roku, przyniosły pierwsze widoczne efekty w roku 2016 i do 2020 roku zapewniały wzrost PKB.
Zgodnie z analizą Wydziału Ekonomicznego Ambasady RP w Kijowie, sytuacja makroekonomiczna Ukrainy była stabilna do pierwszego kwartału 2020 roku, gdy nastąpiło spowolnienie, a potem spadek PKB, z uwagi na zmniejszenie popytu na surowce energetyczne, fluktuacje cen ropy, niski popyt na gaz w Unii Europejskiej czy wybuch pandemii COVID-19.
Do 2020 również sytuacja makrofinansowa Ukrainy była coraz lepsza, a spadki inflacji znaczące.
Raport Departamentu Handlu i Współpracy Międzynarodowej Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii wyraźnie uwidacznia, iż do 2020 dług publiczny Ukrainy malał, PKB rósł, a bezrobocie powoli spadało. Niestety zawirowania ekonomiczne związane z pandemią wyraźnie odwróciły trendy.
Tego typu informacji Sputnik Polska jednak nie podaje, dobierając treści tak, by przedstawić Polakom Ukrainę w jak najgorszym świetle, jako kraj, który od dawna charakteryzuje szybki ekonomiczny regres i absolutny brak perspektyw.
Poniżej znajdziecie kilka przykładów.
Łukaszenka i Białoruś
Sputnik Polska bardzo wyraźnie popiera rządy Aleksandra Łukaszenki, podkreśla przyjaźń białorusko-rosyjską i atakuje białoruską opozycję. Temat Białorusi jest jednym z wiodących od czasu wyborów prezydenckich w ubiegłym roku i spontanicznych, masowych protestów ulicznych.
Tak jak w przypadku wiadomości na temat Ukrainy, Sputnik stosuje proste chwyty retoryczne, by na podstawie faktycznych zdarzeń i wypowiedzi zbudować właściwą narrację. Za przykład może posłużyć artykuł na temat słów Swiatłany Cichanouskiej.
Jak czytamy w artykule, „Swiatłana Cichanouska, była kandydatka na prezydenta Białorusi i liderka opozycji, wezwała Stany Zjednoczone do utworzenia funduszu wsparcia mediów do walki informacyjnej z władzami Białorusi, a także wznowienia nadawania Głosu Ameryki w kraju.”.
Kluczowe jest tu sformułowanie „walka informacyjna”. Jak czytamy dalej, w rzeczywistości Cichanouska jednak „wezwała do utworzenia specjalnego funduszu w ramach USAGM, aby wspierać media informacyjne, media-influencerów, małe inicjatywy informacyjne, które relacjonują wydarzenia na Białorusi”. Cichanouska nie użyła zatem określenia przypisanego jej przez Sputnik, jest to wyłącznie interpretacja redakcji portalu, podana jako fakt.
Walką informacyjną zostało określone zatem wspieranie mediów niekontrolowanych przez reżim Łukaszenki, które są obecnie jedynie szczątkowo obecne na Białorusi. O ile w przypadku Głosu Ameryki i Radia Swoboda możemy mówić o narracji antyrosyjskiej, w przypadku influencerów i małych inicjatyw lokalnych, określenie „walka informacyjna” wydaje się mocno przesadzone.
Więcej przykładowych artykułów na temat Białorusi poniżej.
Nieudolność i niekompetencja polskich władz
To bardzo popularny temat w rosyjskich mediach, nie tylko na portalu Sputnik. Krytyka dotyczy niemal wyłącznie polskich decydentów oraz Prawa i Sprawiedliwości. Tego typu artykuły z oczywistych przyczyn padają na bardzo podatny grunt w polskich mediach społecznościowych. Udostępniają je media prawicowe, lewicowe i liberalne.
Wydawać się może, że retoryka portalu w kwestii naszej polityki wewnętrznej jest proopozycyjna, jednak dotyczy to jedynie wypowiedzi, które wpisują się w rosyjską narrację. Sputnik nagminnie wykorzystuje ataki na PiS do przemycania zawoalowanej krytyki Polski. Tego typu artykuły napisane wprost nie znalazłyby uznania polskich czytelników. Jednak gdy stwierdza się, że np. Wojsko Polskie jest niekompetentne i jest to wina PiS, odbiorcom znacznie łatwiej przyjąć takie treści do wiadomości.
Oczywiście, znacząca część krytyki partii rządzącej publikowana przez Sputnik nie jest pozbawiona podstaw, a politycy sami nagminnie dostarczają tematów propagandzie. Krytyka PiS jest jednak wykorzystywana w taki sposób, jak choćby temat społeczności LGBT. Sputnik często publikuje artykuły, wskazując, że prawa osób LGBT są łamane, bądź w Polsce (czy na Ukrainie) panuje homofobia. Mimo, iż często takie informacje są prawdziwe, należy zwrócić uwagę na fakt, iż w Rosji prawo wobec osób LGBT jest znacznie bardziej nieprzyjazne niż w Polsce, a Rosja nie słynie z tolerancji. Od czerwca 2013 roku jakiekolwiek formy szeroko pojętej promocji ruchu LGBT są w Rosji nielegalne. Prawa mniejszości stanowią zatem zaledwie pretekst do medialnego ataku, mimo iż same wiadomości są zwykle zgodne z prawdą.
Przykłady krytyki partii rządzącej znajdziecie poniżej.
Unia Europejska i Polexit
Od początku działalności, Sputnik nieprzerwanie uderza w Unię Europejską, której spójność i jednomyślność są naturalnymi zagrożeniami dla pozycji Federacji Rosyjskiej. Portal skrzętnie wykorzystuje wszelkie wypowiedzi polskich polityków na temat potencjalnego Polexitu, ochoczo przedstawia wyniki odpowiednich badań opinii publicznej i pragmatycznie promuje retorykę PiS spod szyldu „UE vs. suwerenna Polska”.
Sputnik często opisuje, jak Polska sprzedaje swoją niezależność za pieniądze z Brukseli i przedkłada dobrobyt ponad honor i niezależność.
Przykłady poniżej.
Nord Stream 2
Kwestia gazociągu Nord Stream 2 pozostaje niezmiennie ważna dla Federacji Rosyjskiej. Temat ten pojawia się regularnie na łamach Sputnika, zwłaszcza w kontekście Ukrainy. Sputnik przedstawia stanowisko Polski w tej sprawie jako niezrozumiałe i często określa takie podejście jako nieuczciwe wobec unijnych partnerów. Takie uwagi ze strony portalu sponsorowanego przez Rosję mogą wywoływać śmiech lub zdumienie, jednak są ważną częścią wojny informacyjnej i wywierania wpływu na polską opinię publiczną.
Przykłady poniżej.
Niezależny Dziennik Polityczny
Niezależny Dziennik Polityczny (NDP) jest wytworem rosyjskiej machiny propagandowej i wbrew zapewnieniom na stronie nie ma nic wspólnego z niezależnością poglądów i finansowania. Już w 2017, OKO.press opisywało podejrzane wątki w działalności portalu i wskazywało na fakt, że w rzeczywistości żaden z jego redaktorów, łącznie z redaktorem naczelnym, nie istnieje. Członkowie zespołu NDP korzystali z kradzionych zdjęć i zmyślonych biogramów. Według analizy MON, portal publikował jeden fałszywy tekst propagandowy co 54 godziny.
NDP od 2014 roku regularnie rozpowszechnia propagandę. Nagminnie powiela tłumaczenia innych rosyjskich portali propagandowych. W przeciwieństwie do Sputnika, NDP notorycznie fabrykuje informacje i tworzy proste fake newsy. Dzięki anonimowości redakcji portal może pozwolić sobie na całkowite preparowanie wiadomości i rozpowszechnianie szkodliwych i krzywdzących kłamstw w internecie. Zwykle są to treści proste do weryfikacji, gdyż bazują na zmyślonych wypowiedziach i wydarzeniach, które nigdy nie miały miejsca.
NDP publikuje również teksty o zdecydowanie bardziej agresywnym wydźwięku niż Sputnik Polska. Portal nie jest oficjalnie związany z Federacją Rosyjską, a jego redaktorzy są bezkarni, może zatem pozwolić sobie na ostrą retorykę. Również dobór tematów poruszanych przez NDP różni się od treści Sputnika.
Obecność wojsk USA w Polsce
Absolutny numer 1 od początku działalności Niezależnego Dziennika Politycznego. NDP od lat z całą mocą atakuje wojska amerykańskie w Polsce. Trolle publikujący artykuły w Dzienniku, nagminnie zmyślają szokujące wiadomości o pijaństwie i bójkach amerykańskich żołnierzy i fabrykują ksenofobiczne wypowiedzi amerykańskich wojskowych rzekomo szkalujących Polaków. Zasadniczym celem NDP jest poróżnienie Polaków i Amerykanów oraz nastawienie polskiej opinii publicznej przeciw wojskom USA stacjonującym w kraju.
Przykłady znajdziecie poniżej.
Nieudolne i zacofane Wojsko Polskie
NDP niezmiennie uderza również w Wojsko Polskie. Nagłaśnia wszelkie afery i patologie, oraz regularnie zmyśla wiadomości na temat żołnierzy. Z artykułów Dziennika wyłania się obraz polskiego oficera jako pijaka, brutala, damskiego boksera i przestępcy, a nierzadko nawet pedofila. Oskarżenia o niekompetencję i tchórzostwo to standard. Wojsko Polskie jest zacofane technologicznie, nieudolne, a dowódcy skorumpowani i niekompetentni. Oczywiście, tego typu wiadomości bazują często na prawdziwych raportach o dalekim od ideału stanie polskiej armii. NDP przedstawia jednak Wojsko Polskie jako skrajnie patologiczny i niedziałający twór złożony z przestępców.
Przykłady poniżej.
Retoryka antyszczepionkowa
Kolejny z tematów, których raczej nie podejmuje bardziej oficjalny Sputnik. NDP szerzy bardzo prymitywne fake newsy dotyczące szczepień i pandemii SARS-CoV-2. Zwykle oparte są na straszeniu przymusem szczepień. Tego typu treści dobrze ilustruje przykład artykułu zatytułowanego „Przymusowe szczepienia – ustawa już jest”, który wprowadza odbiorców w błąd sugerując, że rząd wprowadził nowe regulacje, podczas gdy wspomniana ustawa obowiązuje w takim brzmieniu od… 2008 roku. Opisywaliśmy tę sprawę już w październiku zeszłego roku.
Tego typu treści to jedynie wierzchołek góry lodowej rosyjskiej dezinformacji na temat COVID-19. Nasz pełen raport na ten temat znajdziecie tutaj.
Przykłady antyszczepionkowej retoryki NDP można mnożyć.
Krytyka rządu i partii rządzącej
Tak jak w przypadku Sputnika Polska, Niezależny Dziennik Polityczny mocno atakuje decyzje rządu i członków Prawa i Sprawiedliwości. Według NDP, przez działania PiS Polska ma stać się „krajem imigrantów i obcych wojsk”. Wydźwięk artykułów Dziennika przywodzi na myśl media opozycyjne, które ujawniają i piętnują patologie w obozie rządzącym, jednak NDP wyraźnie kieruje wyłącznie pragmatyzm.
Fałszywi redaktorzy z NDP są tak nieustępliwi w odgrywaniu roli opozycyjnego medium, że posuwają się nawet do publikowania artykułów… OKO.press, które jako pierwsze upubliczniło ich rosyjskie powiązania. Co więcej, NDP opublikowało tekst Anny Mierzyńskiej na temat Instytutu Ordo Iuris, co w świetle jego powszechnie znanych powiązań jest dość zaskakujące.
Więcej przykładów znajdziecie poniżej.
Operacje informacyjne Kremla w 2020 i 2021
Jak przedstawiliśmy powyżej, rosyjska propaganda medialna działa w Polsce na dwa sposoby. Za pośrednictwem oficjalnych kanałów informacyjnych przedstawia narrację subtelnie dostosowaną do retoryki Kremla, podczas gdy nieoficjalne portale i blogi rozsiewają wiadomości całkowicie nieprawdziwe, lub o bardziej agresywnym charakterze.
W wielu przypadkach rosyjskie operacje informacyjne przeprowadzane są również za pomocą metod nielegalnych, takich jak cyberataki na państwową i prywatną infrastrukturę cyfrową. Coraz częściej obserwujemy również hybrydowe operacje wpływu. Działania niezgodne z prawem łączą się w nich z agresywną retoryką na nieoficjalnych kanałach oraz bardziej wyważoną propagandą w postaci artykułów prasowych czy oświadczeń rosyjskiej dyplomacji.
Propaganda oficjalna – sprawa Krysciny Cimanouskiej
Za najlepszy przykład, oprócz twitterowych wpisów Ambasady Rosji w Polsce, posłużyć może niezawodny Sputnik Polska. Przyjrzyjmy się, jak Sputnik opisuje sprawę białoruskiej biegaczki. Na początek garść faktów.
Kryscina Cimanouska była jedną z białoruskich reprezentantek na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio. W wyniku błędu białoruskich władz sportowych, dwie zawodniczki nie zostały dopuszczone do startu w sztafecie 4×400, gdyż nie zostały zgłoszone w odpowiednim terminie do prób dopingowych.
Białoruscy działacze zdecydowali bez konsultacji z Cimanouską, iż ma ona wystartować w sztafecie za jedną z niedopuszczonych zawodniczek. Biegaczka otwarcie skrytykowała decyzję podjętą bez jej udziału, gdyż na Olimpiadzie nie miała startować w tej konkurencji i nigdy się do niej nie przygotowywała. W konsekwencji w reprezentacji Białorusi wybuchła afera, która dotarła aż do Mińska. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, iż prezesem Białoruskiego Komitetu Olimpijskiego jest Wiktor Łukaszenka, syn Alaksandra Łukaszenki, prezydenta Białorusi. Cimanouska natomiast podczas masowych protestów po wyborach prezydenckich wypowiadała się krytycznie o przemocy wobec protestujących.
Cimanouska otrzymała polecenie natychmiastowego powrotu do kraju. Jak dowiedziała się od trenerów, decyzja o jej powrocie zapadła „nie na poziomie federacji, nie na poziomie ministerstwa sportu, lecz wyżej”, a konsekwencje miały być surowe. Dwóch członków władz sportowych białoruskiego związku miało zmusić biegaczkę do wyjazdu, dostarczyć na lotnisko i upewnić się, że Cimanouska wsiądzie do samolotu. Z uwagi na obecną sytuację na Białorusi i strach przed represjami, lekkoatletka na lotnisku w Tokio poprosiła japońską policję o ochronę. Polska ambasada przyznała jej wizę humanitarną.
Retoryka rosyjskiej propagandy była zgoła odmienna. Podstawową linią narracji było obarczenie Cimanouskiej winą za całe zajście. Miała „strzelić focha” zamiast starać się pomóc koleżankom.
Jak pisze Sputnik:
W tym kontekście robienie bohaterki z dziewczyny, która nie wzięła udziału w olimpiadzie albowiem strzeliła focha wydaje się nieco na wyrost. Nawet jeśli foch wymierzony był w „syna dyktatora”.
Promowane są wypowiedzi białoruskich polityków, nazywające postawę Cimanouskiej „zdradą” oraz „podłością”, rosyjskie kanały informacyjne sugerują również, że mogła być to zaplanowana akcja polityczna, inspirowana przez Zachód.
Jak informuje Centrum Badań nad Współczesnym Środowiskiem Bezpieczeństwa:
Zgodnie z analizą przekazów, zarówno strona białoruska jak i rosyjska koncentruje swoje działania na kreowaniu dwóch zasadniczych narracji. Pierwsza z nich kreuje K. Cimanouską na agenta służb jednego lub kilku państw „nienawidzących Białorusi”. Według tej narracji, fakt zgodnie z którym szereg Zachodnich państw, w tym Polska, zaoferowało pomoc w postaci udzielenia azylu K. Cimanouskiej świadczyć ma o udziale lekkoatletki w „dobrze zaplanowanej operacji służb specjalnych”. Zwrócenie się K. Cimanouskiej do Polski w sprawie wydania wizy humanitarnej posłuży z kolei do wykreowania owej „operacji” na inicjatywę Polski. Przekazy na ten temat zostaną zapewne w najbliższym czasie wpisane w kontekst rzekomej operacji hybrydowej służącej destabilizacji Białorusi, którą od wielu miesięcy prowadzić mają polskie służby.
Druga ze wskazanych narracji zasadniczych stanowi próbę kreowania K. Cimanouskiej na osobę posiadającą zaburzenia psychiczne. Zgodnie z tą narracją, już od dłuższego czasu białoruscy trenerzy mieli obserwować niepokojące zachowanie białoruskiej sprinterki. Przekaz ten stanowi prymitywną formę deprecjonowania wizerunku K. Cimanouskiej ukazując ją nie tyle jako agentkę, co osobę „chorą psychicznie”. Działanie to stanowi klasyczny przejaw narracji budowanych przez służby sowieckie oraz służby państw postsowieckich – kreowanie osoby niewygodnej na posiadającą problemy natury psychicznej.
Strona rosyjska przywołuje również wypowiedzi białoruskich sportowców, którzy określają postawę Cimanouskiej jako niezrozumiałą i niekoleżeńską. Próżno w artykułach Sputnika szukać jakiejkolwiek krytyki władz sportowych pod przewodnictwem syna Łukaszenki, których ewidentna niekompetencja doprowadziła do całej sytuacji.
Rosyjskie media propagandowe rozmydlają przekaz i starają się wywołać u czytelników wrażenie, że winna całego zajścia jest lekkoatletka, a nie nieudolne działania białoruskich władz sportowych czy białoruski aparat represji.
Tego typu artykuły są masowo wspierane przez tzw. internetowe trolle, zalewające internet komentarzami przemycającymi bardziej agresywną retorykę opartą o treść propagandowych artykułów. Poniżej znajdziecie przykładowe wpisy na stronach Sputnika i NDP.
Działania nieoficjalne, hybrydowe – cyberataki na ASzWoj i Państwową Agencję Atomistyki
Część działań rosyjskiej propagandy opiera się na działaniach nielegalnych np. cyberatakach, jednocześnie wspierając je przekazem prorosyjskich, najczęściej nieoficjalnych, mediów. Tak było w przypadku cyberataku na Akademię Sztuki Wojennej (ASzWoj), do którego doszło w kwietniu zeszłego roku.
Jak poinformował Rzecznik Ministra Koordynatora Służb Specjalnych:
Polska stała się celem złożonej operacji dezinformacyjnej, korespondującej z działaniami Rosji. Atak przeprowadzono w obszarze polityki militarnej Polski i relacji US-PL. (…) Identyfikowana operacja dezinformacyjna jest zbieżna z realizowanymi przez Federację Rosyjską działaniami dezinformacyjnymi wymierzonymi w RP.
Mimo, iż nie udało się potwierdzić, iż za atakiem stała strona rosyjska, jest to scenariusz najbardziej prawdopodobny. Sugeruje to sposób prowadzenia operacji i zaangażowanie w nią fałszywych kont Niezależnego Dziennika Politycznego.
Pierwszym krokiem tej ciekawej operacji dezinformacyjnej, był atak hakerski na stronę internetową ASzWoj. 22 kwietnia jeden z artykułów na stronie został podmieniony na fałszywy list komendanta uczelni, generała Ryszarda Parafianowicza.
List krytykował władze oraz nawoływał do zakończenia bezsensownej i szkodliwej współpracy z USA. Treść sformułowano tak, by trafiła w gusta odbiorców zarówno prawicowych (niezależność, powrót do pełnej państwowej suwerenności), jak i lewicowych (niekompetentny, opresyjny rząd niszczący kraj).
Niemal w tym samym czasie, artykuły na temat fałszywego listu pojawiły się na portalach prawy.pl, lewy.pl oraz ono24.info. Wszystkie miały taką samą treść i zatytułowano je „Skandaliczny list rektora Akademii Sztuki Wojennej: Politycy PiS prowadzą nas do katastrofy”. Również w tych przypadkach podmieniono treść innych artykułów, by nie zaalarmować administratorów.
Kolejnym krokiem było natychmiastowe i masowe kolportowanie fałszywych artykułów w mediach społecznościowych. Jak ustalił zespół Internet Observatory ze Stanford Cyber Policy Center, odpowiedzialne za rozpowszechnianie spreparowanych treści były konta fikcyjnych redaktorów… Niezależnego Dziennika Politycznego.
Profile redaktora naczelnego oraz osób rzekomo piszących dla NDP udostępniły materiał co najmniej 57 razy. Skala musiała być znacznie większa, jednak nie sposób określić, w ilu grupach zamkniętych pojawiły się fałszywe treści. Do momentu usunięcia artykuły zdobyły ponad 8500 reakcji.
W ataku wykorzystano również przejęte skrzynki mailowe dziennikarza oraz byłego posła.
Artykuł pojawił się też na łamach prorosyjskiego, anglojęzycznego portalu propagandowego The Duran.
Podobny sposób działania obserwowaliśmy również w przypadku marcowego ataku na stronę Państwowej Agencji Atomistyki. Witryna została przejęta i zamieszczono na niej fałszywą informację na temat rzekomego wycieku radioaktywnych substancji ze składowiska odpadów na Litwie. Wiadomość powoływała się na fałszywe oświadczenie strony litewskiej.
Informację udostępniano między innymi na Twitterze z przejętego konta publicysty Marka Budzisza. W mediach społecznościowych artykuł rozpowszechniały masowo konta powiązane ze wcześniejszymi rosyjskimi operacjami informacyjnymi.
Te ciekawe przypadki ilustrują, jak rosyjska propaganda łączy cyberataki z działaniami medialnymi i propagandą w mediach społecznościowych. W celu maksymalizacji zasięgu i propagowania całkowicie fałszywych treści, wykorzystywane są wszelkie dostępne kanały i konta.
Działania nieoficjalne i nielegalne – operacje „hack & leak”
W ostatnim czasie bardzo popularne stały się rosyjskie ataki typu „hack & leak”. Polegają na zdobyciu przez hakerów dostępu do danych wrażliwych, skrzynek mailowych polityków, lub kompromitujących materiałów i publikacji ich w sieci, zwykle bez angażowania tradycyjnych mediów propagandowych. Te dopiero po czasie poruszają kwestie takich przecieków.
Temat jest szczególnie gorący z uwagi na niedawne ujawnienie korespondencji Michała Dworczyka. Ocena, czy za tego typu atakami stoją hakerzy sponsorowani lub inspirowani przez Kreml, jest trudna. Z uwagi na profesjonalną anonimizację takich działań, przez dłuższy czas po cyberatakach zwykle bazuje się jedynie na motywach sprawców, warstwie językowej fałszywych wiadomości wykorzystanych do wyłudzenia danych i kanałach, jakimi przestępcy rozpowszechnili wykradzione informacje. ABW oraz SKW poinformowały, iż dysponują informacjami o związku agresorów z rosyjskimi służbami specjalnymi. Za atakami ma stać grupa UNC1151.
Zgodnie z informacjami polskich służb, był to atak socjotechniczny, czyli najprawdopodobniej tzw. phishing, lub spearphishing. W tego typu atakach wykorzystuje się fałszywe wiadomości, by oszukać adresata, nakłonić go do kliknięcia w zainfekowany link i dobrowolnego podania swoich danych bądź hasła na spreparowanej witrynie. To bardzo prosty wektor ataku, który nie wymaga większej wiedzy z zakresu cyberbezpieczeństwa. Jeśli ofiara nabierze się na fałszywą wiadomość, sama poda przestępcom hasło do swojego konta. Jeśli to nie będzie odpowiednio zabezpieczone (2FA/U2F), bardzo łatwo padnie łupem hakerów.
Atak na pocztę Michała Dworczyka i wycieki jego korespondencji mają być elementem trwającej od dwóch lat operacji „Ghostwriter”, której celem jest destabilizacja sytuacji politycznej w krajach Europy Środkowej. Eksperci Mandiant Solutions już w 2020 roku alarmowali, że rosyjskie służby przy wsparciu grupy hakerskiej UNC1151 nasilają działania dezinformacyjne. Tegoroczna aktualizacja raportu wskazała, że elementem operacji były również włamania na konta polityków Zjednoczonej Prawicy.
Od kilku lat częstą praktyką rosyjskich grup hakerskich są ataki na korespondencję posłów i senatorów. W 2015 roku przestępcom udało się przeniknąć do systemu informatycznego Bundestagu i wykraść znaczące ilości danych. Hakerzy mają również na koncie włamania do skrzynek pocztowych niemieckich posłów, ostatnie ataki miały miejsce w marcu.
Mimo alarmujących doniesień Mandiant Solutions oraz strony niemieckiej, wskazującej na nasilenie ataków powiązanych z rosyjskimi służbami, nie udało się ochronić kont polskich polityków. Czołowi decydenci wciąż korzystają z niezabezpieczonych odpowiednio skrzynek komercyjnych. Zorganizowanie odpowiednich szkoleń z zakresu cyberbezpieczeństwa również nie spotyka się ze specjalnym zainteresowaniem ze strony posłów i senatorów.
Po interwencji strony amerykańskiej komunikator Telegram usunął kanały, na których publikowano wycieki z poczty Michała Dworczyka, jednak te wciąż pojawiają się na specjalnej stronie internetowej.
Przyszłość rosyjskich operacji informacyjnych na terenie Polski
Trendy w intensyfikacji rosyjskich operacji informacyjnych, wskazują na rosnącą przewagę działań niejawnych. Prosta propaganda oficjalnie firmowana przez Kreml, nie trafia już do polskich odbiorców. Znacznie bardziej skuteczne okazują się działania hybrydowe, łączące ataki hakerskie z rozpowszechnianiem fałszywych artykułów na portalach informacyjnych, operacje całkowicie nielegalne bazujące na metodzie „hack & leak” oraz masowa aktywność fałszywych profili w mediach społecznościowych.
Działalność portali takich jak Niezależny Dziennik Polityczny jest przede wszystkim punktem wyjścia do rozsiewania fałszywych informacji w mediach społecznościowych. „Redakcje” tego typu portali stanowią również istotny zasób osobowy, potrzebny do kolportowania szkodliwych fake newsów.
W omawianych operacjach informacyjnych najczęściej chodziło o wywołanie strachu, lub negatywnych emocji podsycających wojnę polsko-polską. Dolewanie oliwy do ognia debaty publicznej, radykalizacja nastrojów i destabilizacja bezpieczeństwa wewnętrznego kraju, to obecnie najskuteczniejszy oręż rosyjskiej propagandy.
Czy należy zatem bać się mitycznej rosyjskiej propagandy? Nie, na terenie Polski wciąż nie jest ona tak szkodliwa jak w krajach bałtyckich, w Gruzji czy na Ukrainie, gdzie trafia do rosyjskojęzycznych mniejszości. Świadomi odbiorcy powinni jednak zdawać sobie sprawę z jej istnienia i szczególnie uważnie weryfikować treści podejrzanie wpisujące się w retorykę prorosyjską. Wszystko wskazuje na to, że będzie ich przybywać, zwłaszcza w mediach społecznościowych.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS