A A+ A++

Prokurator i służby ratunkowe odmówiły proboszczowi parafii p.w. św. Teresy w Rabce-Zdroju udzielić ostatniego namaszczenia ofiarom tragedii w Parku Zdrojowym. Ksiądz poskarżył się na zachowanie prokuratora w mediach społecznościowych, prokuratura tłumaczy to względami bezpieczeństwa.

1 kwietnia w Parku Zdrojowym w Rabce-Zdroju powalone przez wiatr drzewo przygniotło trzy osoby – kobiety w wieku 69 i 42 lata oraz 7-letniego chłopca. Na wezwanie telefoniczne, udzielić ostatniego namaszczenia, przyjechał na miejsce proboszcz pobliskiej parafii ks. Dariusz Pacula. Nie został jednak dopuszczony do ofiar. Tak to opisał w mediach społecznościowych: “Święta jeszcze straszniejsze, bo prokurator nie dopuścił księdza z namaszczeniem, mimo że przyjechałem na telefoniczna prośbę – jak odkiwnął głową na moje stwierdzenie – bierze to na swoje sumienie”.

Całą sytuację skomentował obecny na miejscu policjant Komendy Powiatowej Policji w Nowym Targu, ale jego post szybko zniknął z Facebooka. “Uczestniczyłem dzisiaj w czynnościach oględzin strasznego wypadku, jaki miał miejsce w Rabce-Zdrój. (…) Nagle wpada ksiądz i chce wejść, ja zareagowałem na to i stwierdziłem, że to nie miejsce i czas na jego sakramenty. Ksiądz wykrzyczał groźby, że “za brak jego sakramentów odpowie prokurator i wszystko weźmie na swoje barki”. Dla niego nie liczył się płaczący ojciec, tylko jego czary” – napisał dosadnie.

O komentarz do sprawy poprosiliśmy prokuraturę. Prokurator Justyna Rataj-Mykietyn, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu, przyznaje, że nie ma procedur, które by mówiły, co w takiej sytuacji robić. – Ogólnie, osoby postronne nie mogą przebywać w miejscu, gdzie prowadzone są działania ratownicze i pracują służby, policja, prokurator. Nie wpuszcza w takie miejsce osób nieupoważnionych – mówi. Dodaje też, że w tym przypadku istotne były również względy bezpieczeństwa – teren parku został zamknięty, wiał silny wiatr, doszło do tragedii w jego wyniku – przebywanie w tym miejscu byłoby groźne i niebezpieczne.

Inny prokurator, z którym rozmawialiśmy anonimowo, podkreśla, że prokurator ani służby ratunkowe nie mogą wziąć na siebie odpowiedzialności za bezpieczeństwo osób postronnych. Dlatego, w sytuacji gdy wiał silny wiatr, nie było możliwości dopuszczenia księdza do ofiar tragedii. Zresztą, jak dodaje, ofiary już nie żyły. Nic nie stało na przeszkodzie, żeby ksiądz poczekał przy karawanie i tam, poza miejscem tragedii, w bezpiecznych warunkach, udzielił zmarłym ostatniego namaszczenia, jeśli była taka potrzeba.

r/

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułRuszają zapisy na Festiwal Nauki i Sztuki
Następny artykułKaretka sanitarna w polkowickiej przychodni