Powrót PKB do poziomu sprzed pandemii będzie wymagał dłuższego czasu. Jego wzrost w 2021 roku nie zrekompensuje tegorocznego ubytku. W 2022 r. nasza gospodarka ma się rozwijać się w tempie 3,7 proc.
Mniej pracy
Prognoza na 2020 rok jest bardziej pesymistyczna niż przewidywania większości niezależnych ośrodków analitycznych, zarówno krajowych, jak i zagranicznych. Wiele zależeć będzie jednak od rozwoju pandemii, jak również od tempa odbudowy gospodarki światowej, a szczególnie europejskiej.
Na pierwszy rzut oka perspektywy naszego rynku pracy – według ekonomistów NBP – nie są najgorsze. Na koniec 2020 roku stopa bezrobocia ma wynieść 5 proc., zaś w przyszłym roku zwiększy się do 5,6 proc. Tymczasem GUS informował, że już w maju wyniosła ona 6 proc., a pod koniec roku rząd spodziewa bezrobocia nawet 8-procentowego.
ZOBACZ: Mamy ponad 3-procentową inflację. Droga żywność i usługi
Różnica wynika z odmiennej metodologii stosowanej przez NBP i GUS. Bank centralny ubiegłoroczną stopę bezrobocia wyliczył na 3,3 proc., natomiast z raportów GUS wynika, że w najlepszym pod tym względem miesiącu w 2019 roku bezrobocie było 5-procentowe. Konkluzja jest taka, że zarówno NBP jak i instytucje rządowe spodziewają się w najbliższych kwartałach bezrobocia dużo większego niż jesienią 2019 roku.
Inflacja jest wysoka, ale ma spadać
W przyszłym roku dynamika wzrostu cen konsumpcyjnych wyniesie zaledwie 1,5 proc., a więc będzie o ponad połowę niższa od tegorocznej. Ponownego wzrostu inflacji – do 2,1 proc.- należy spodziewać się w 2022 roku.
W porównaniu z poprzednią, marcową prognozą NBP, nastąpiło wyraźne złagodzenie oczekiwań inflacyjnych. Szczególnie duża różnica dotyczy przyszłego roku. W marcu spodziewano się, że inflacja wyniesie 2,7 proc., zaś według najnowszych prognoz ma ona sięgnąć zaledwie 1,5 proc.
ZOBACZ: Półbezrobotni – dotknięci przez kryzys, nieujęci w statystykach
O ile szacunki banku centralnego na ten i na 2022 rok nie odbiegają zbyt mocno od prognoz innych ośrodków analitycznych, to w przypadku przyszłego roku różnice są bardzo wyraźne. Uśrednione prognozy analityków ankietowanych przez NBP zakładają przyszłoroczną inflację na poziomie 2,3 proc. Na tym tle dość szokująca jest prognoza Komisji Europejskiej, zgodnie z którą zharmonizowany wskaźnik inflacji miałby w 2021 roku sięgnąć aż 4,5 proc.
Tak duże rozbieżności wynikają z przyjęcia zróżnicowanych założeń. Komisja Europejska zakłada, że tak duży skok inflacji może wynikać z prawdopodobnego osłabienia złotego, co podbije poziom cen towarów i surowców z importu. Z kolei ekonomiści NBP przewidują, że wyhamowaniu wzrostu cen będą sprzyjać czynniki związane ze skutkami pandemii – wolniejszy wzrost dochodów do dyspozycji gospodarstw domowych i zmiany zachowań konsumentów na bardziej asekuracyjne w kwestii wydatków.
Wzrost cen najwyższy od 2001 roku
Przeciw optymistycznym prognozom inflacyjnym przygotowanym przez NBP przemawia także bieżąca sytuacja. W czerwcu nieoczekiwanie wzrósł do 3,3 proc. nie tylko wskaźnik ogółu cen dóbr i usług, ale aż do 4,1 proc. – czyli do poziomu najwyższego od 2001 roku – zwiększyła się inflacji bazowa.
ZOBACZ: Ceny szaleją. “Rozbój w biały dzień”. Drogie wakacje nad polskim morzem
Ten ostatni wskaźnik jest znacznie mniej podatny na najbardziej zmienne ceny żywności i energii, za to odzwierciedla bardziej trwałe tendencje w gospodarce, zwłaszcza na rynku usług. Tak silny wzrost inflacji bazowej być może jest zjawiskiem przejściowym, ale też trudno spodziewać się jej wielkiego spadku w perspektywie kilku, czy nawet kilkunastu miesięcy.
Tekst powstał we współpracy z portalem comparic.pl
Twoja przeglądarka nie wspiera odtwarzacza wideo…
Roman Przasnyski
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS