Wszelkiego rodzaju rozgrywki zostały zawieszone, zakazów i obostrzeń – zresztą słusznych – też przybywa, bo nie ma większej wartości niż ludzkie życie i zdrowie. W tej sytuacji fanom Speed Car Motoru pozostaje tylko czekanie na lepsze czasy i wspomnienia. A przypomnę, że jest świetny pretekst do powrotu do przeszłości, bo właśnie 1 kwietnia minęło 30 lat od pierwszego startu w barwach Motoru – ówczesnego beniaminka dzisiejszej ekstraligi – Hansa Nielsena, jednego z najwybitniejszych zawodników w historii światowego speedwaya. Początkowo fani nie wierzyli, że taki tuz pojawi się na lubelskim torze i traktowali to w kategorii primaaprilisowego żartu. Była to jednak prawda, i na Duńczyka, który był wówczas trzykrotnym indywidualnym mistrzem świata, czekało 20 tys. kibiców, a on sam mówił, że czuł się w Lublinie niczym gwiazda rocka. Mecz z ROW-em Rybnik gospodarze wygrali, Nielsen też pojechał świetnie. Ludzi ogarnęło istne szaleństwo, a bywanie na meczach należało do dobrego tonu. Można powiedzieć, że sprowadzenie tej klasy jeźdźca do Motoru było przełomem w naszym żużlu i otworzyło potem wrota na polskie tory innym klasowym zawodnikom z zagranicy. „Profesor z Oksfordu”, jak go nazywano, startował z koziołkiem na plastronie przez cztery sezony i właśnie z nim w składzie lublinianie osiągnęli największy sukces w swoich dziejach – w 1991 roku zdobyli wicemistrzostwo Polski. Zresztą całą karierę wielkiego mistrza świetnie opisał i bogato zilustrował Maciej Maj w swojej książce pt. „Hans Nielsen. »Profesor« w Lublinie”. Myślę, że teraz jest znakomita okazja, aby po tę publikację sięgnąć.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS