A A+ A++

Skutek zdecydowanej postawy państwa polskiego i jego służb, które skutecznie odparły atak na granicę, mógłby być teraz propagandowo ukazywany nie jako porażka Rosji i Białorusi, tylko jako skutek interwencji kanclerz Niemiec. Ten sukces będzie zapewne propagandowo odbierany państwu polskiemu, co leży w interesie jednej i drugiej strony umawiającej się w tej sprawie – mówi portalowi wPolityce.pl prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski, politolog z Uniwersytetu Łódzkiego.

CZYTAJ TAKŻE: RELACJA. Co się dzieje na granicy? „Na obszarze przejścia w Kuźnicy nie ma już migrantów”; Białorusini tworzą nowe miasteczko

wPolityce.pl: Czy Angela Merkel dała się ograć Łukaszence – a może raczej Putinowi i Łukaszence?

Prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski Najwyraźniej, zważywszy na fakt, że opublikowane zostały wymiany pism pomiędzy Rosją a jej rozmówcami z Niemiec i Francji. To jest zresztą potwierdzenie rosyjskich standardów, które, jak sądzę, dla narodów środkowoeuropejskich nie jest żadnym zaskoczeniem. Możemy co najwyżej spojrzeć z politowaniem na naiwność naszych partnerów zachodnich, że dali się w to wmanewrować. Sytuacja wydaje się oczywista.

Podkreślę jeszcze to, co mówiłem przy poprzednim naszym kontakcie: że Angela Merkel jest kanclerzem ustępującym i Rosjanie o tym wiedzą, traktując ją stosownie do obecnego statusu. Co więcej mają jasny obraz stosunku do Rosji jej następców – SPD. Rządy niemieckiej socjaldemokracji z tradycjami Gerharda Schroedera i prezydenta Steinmeiera rysuje się z rosyjskiego punktu widzenia dosyć optymistycznie.

Niemniej po tych rozmowach – prowadzonych przez kanclerz Merkel de facto ponad głowami Polaków, wbrew solidarności UE w potępieniu wobec działań reżimu Łukaszenki, pojawiły się dziś informacje, że migrantów nie ma już w Kuźnicy – wylatują do Iraku lub są rozlokowani w centrum logistycznym

Myślę, że to jest też pewnego rodzaju zwycięstwo i Niemiec i Rosji. Skutek zdecydowanej postawy państwa polskiego i jego służb, które skutecznie odparły atak na granicę, mógłby być teraz propagandowo ukazywany nie jako porażka Rosji i Białorusi, tylko jako skutek interwencji kanclerz Niemiec. Ten sukces będzie zapewne propagandowo odbierany państwu polskiemu, co leży w interesie jednej i drugiej strony umawiającej się w tej sprawie. Więc w tym sensie akcja niemiecko-rosyjska była skuteczna.

Przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk stwierdził dziś w rozmowie z Wp.pl, że polski rząd w tym kryzysie był „pasywny i samotny”, dlatego on starał się pomóc. W części opinii publicznej pojawiają się już zresztą opinie, że polski rząd nic nie zrobił, podczas gdy to Unia Europejska, Niemcy i Francja czy obecnie – sam Donald Tusk – uruchomili machinę dyplomatyczną, która doprowadziła do tego, że imigrantów nie ma już w Kuźnicy. Jednym z zarzutów było to, że nie prosiliśmy nikogo o pomoc, m.in. Frontexu – który ma przecież siedzibę w Polsce i którego szef był obecny na terenach przygranicznych.

Myślę, że to słowa skierowane do twardego elektoratu Platformy, bardzo słabo zorientowanego w realiach. Realia są takie, że Polska od lata ściśle współpracowała z Litwą, wysyłając jej wsparcie fizyczne, materiałowe i ludzkie, śmigłowiec i naszych funkcjonariuszy.

Polski rząd uruchomił również swoje kontakty dyplomatyczne, w państwach bałtyckich, Unii Europejskiej, Stanach Zjednoczonych i w Turcji. Na granicę zaproszony został szef Frontexu, który wydał jak najbardziej pozytywną opinię, uzyskaliśmy poparcie gremiów decyzyjnych NATO i Unii Europejskiej.

Sam Frontex, co trzeba przypomnieć, jest strukturą unijną, która dopiero powstaje. A konkurs na prowadzenie szkolenia funkcjonariuszy tej struktury wygrała polska Straż Graniczna. Frontex jest dopiero szkolony przez SG, ma około 600 funkcjonariuszy liniowych, z których 67 to Polacy i większość funkcjonariuszy liniowych jest już zatrudniona do strzeżenia granic na południowej flance UE, które od dawna poddane są presji imigracyjnej. W związku z tym mogliby przybyć do Polski w liczbie kilkunastu, może najwyżej kilkudziesięciu, na dodatkowe szkolenie ze strony Straży Granicznej, która dysponuje kilkunastoma tysiącami funkcjonariuszy.

Dywagacje Donalda Tuska świadczą może nie tyle o jego niewiedzy – bo on jednak to wie, co wyobrażeniem, że jego wyborcy tego nie wiedzą, dlatego może nimi cynicznie manipulować, używając tego utrwalonego w ich umysłach czynnika, jakim jest rzekoma potęga struktur UE, które wszystko rozstrzygną. W rzeczywistości to polska Straż Graniczna szkoli dopiero tworzony Frontex i ma nad nim wielokrotną przewagę liczebną, dlatego zaangażowanie Frontexu nie miałoby żadnego operacyjnego znaczenia. Politycznie Frontex był zaangażowany w postaci jego szefa, który na granicy się pojawił i wydał pozytywną opinię.

Co jest jednak istotą całej tej opowieści, to zmiana stanu prawnego, w ramach którego na mocy traktatów UE, w całej Unii polityka imigracyjna, azylowa, strzeżenie granic, jest kompetencją państw członkowskich. Bez zmiany traktatów nie da się tego prawnie zmienić, w związku z tym ci, którzy chcieliby pogłębienia integracji i przesunięcia kolejnych kompetencji od rządów państw członkowskich do centrum brukselskiego, chcieliby przy okazji tego kryzysu poddać decyzje polityczne, w odniesieniu do obrony granic Polski, centrali unijnej w Brukseli przy pomocy Frontexu, ale to ma znaczenie polityczno-prawne a nie operacyjne. W żadnej mierze nie poprawiłoby to strzeżenia granic, a wyłącznie zmieniło centrum dyspozycyjne

Wcześniej ci sami ludzie, którzy mówią o pasywności rządu czy o „machinie dyplomatycznej” Brukseli, Berlina czy Paryża, oskarżali polski rząd, wojsko i Straż Graniczną o nieludzkie traktowanie migrantów, odgradzanie się drutem kolczastym, brak empatii etc.. Czy jednak, gdybyśmy nie wzmocnili zabezpieczenia granicy, bylibyśmy traktowani poważnie, ktokolwiek zechciałby nam pomóc?

Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest to, że gdybyśmy przepuścili imigrantów, to Niemcy zamknęliby granicę z Polską. Polska byłaby de facto zawieszona w prawach państwa członkowskiego Schengen, jako to, które nie poradziło sobie ze strzeżeniem granic. W związku z tym zostało czasowo wykluczone. Takie sytuacje miały już przecież miejsce – w czasie szczytu kryzysu migracyjnego lat 2015-16 Francja i Austria zamykały granicę z Włochami, a Dania granicę ze Szwecją. Nie widzę powodu, aby oczekiwać, że Polska uniknęłaby takiego losu.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Rozm. Joanna Jaszczuk

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułDotacja na zakup respiratora transportowego dla pogotowia ratunkowego w Borowej [FOTO, VIDEO]
Następny artykułŁódź Disco Fest 2022 | festiwal