Mikrobiom jelitowy, czyli zespół bardzo różnych rodzajów bakterii żyje z nami od urodzenia do śmierci. Zmienia się razem z nami i jest wrażliwy niczym płatek śniegu. Ma proste potrzeby – zdrowe jedzenie pełne błonnika i aktywność fizyczna. W zamian oferuje wsparcie odporności, ochronę przez biegunkami i płaski brzuch. Z prof. Ewa Stachowską, kierownikiem Katedry Żywienia Człowieka i Metabolomiki na Pomorskim Uniwersytecie Medycznym w Szczecinie rozmawiamy o tym, czy spędzając 12 godzin siedząc mamy szansę na dobrą florę bakteryjną?
Dlaczego my w ogóle rozmawiamy o mikrobiomie? Czy to kolejny modny temat?
No to nie jest moda. To, że bakterie są groźne i należy się ich pozbywać, to tak bardzo dawno temu uważali niektórzy chirurdzy. Oni przez lata się z nimi borykali, bo były powodem zakażeń podczas operacji „brzusznych”. Tymczasem nowe badania mówią, że nie ma nas bez mikroorganizmów, a na pewno nie ma nas bez mikrobiomu jelitowego. Jesteśmy tak naprawdę jednym organizmem (tzw. Holobiontem), to znaczy te bakterie, grzyby, wirusy wszystko to, co w sobie mamy, także w jelitach, tak naprawdę nas buduje. Nie składamy się tylko z komórek Homo sapiens, ale z komórek bardzo różnych gatunków, niezwykle zróżnicowanych mikrobiologicznie. Mikrobiota jelitowa jest naszą integralną częścią. Ilość zgromadzonej informacji genetycznej mikrobioty jest 150 razy większa od naszej, czyli to tak naprawdę my im dajemy miejsce do życia, a bakterie zgromadzone w naszych jelitach w zamian za to produkują różne metabolity, w tym krótkołańcuchowe kwasy tłuszczowe, białka, witaminy i inne różne substancje, które są wykorzystywane przez nas do normalnego funkcjonowania naszego organizmu. Musimy sobie uświadomić, że mikroorganizmy (których potomkami są te żyjące w naszych jelitach) – jako prymitywne formy – pierwsze kolonizowały planetę. Zrobiły to z sukcesem, więc one są niezwykle silne i warto się z nimi zaprzyjaźnić. Tak naprawdę stanowimy z nimi jedność. Dogmat o sterylności naszych organów powoli odchodzi do lamusa. Jesteśmy mieszaniną naszych komórek i obcych komórek gatunkowych, czyli wspomnianym wcześniej holobionem.
Żyjemy pod dyktando bakterii
Czy to, co mieszka w naszych jelitach to jest mikrobiom sprzed tysięcy lat?
Nie, bo mikrobiom jelitowy zmienia się nieustannie. Czynnikiem, który go kształtuje jest życie, czyli to w jaki sposób przychodzimy na świat, w jaki sposób mama nas karmi, czy to jest pokarm z piersi czy sztuczna mieszanka. W jaki sposób żywimy się przez kolejne etapy naszego życia, czy chorujemy, czy przyjmujemy leki, czy jesteśmy aktywni fizycznie. To wszystko zmienia mikroorganizmy jelitowe.
Jak podatny na zmiany jest ten nasz ekosystem jelitowy?
Bardzo. Wystarczy parę godzin zmienionego jedzenia. Weźmy taki przykład – ktoś wpada na pomysł, że zamiast śmieciowego jedzenia z dnia na dzień chce jeść zdrowo. No i się okazuje, że wiele osób mówi „o nie, nie, to nie dla mnie, to mi bardziej szkodzi niż pomaga”. I chcę powiedzieć, że to jest normalne. Dlatego, że tą śmieciową dietą przez te lata te osoby zmaltretowały swój mikrobiom jelitowy i teraz wprowadzając z dnia na dzień zdrową dietę, opartą na produktach zawierających błonnik – czyli taką jak mikrobiota jelitowa preferuje – może być katastrofa. Pojawią się wzdęcia, bóle brzucha. Wniosek? Trzeba to robić stopniowo. Po latach śmieciowego jedzenia w jelitach jest mało bakterii, które rozłożą to zdrowe jedzenie. Rozszerzenie czy zmianę diety w kierunku takiej naprawdę dobrej, wspierającej mikrobiom, należy robić stopniowo. Każda zmiana diety powoduje, że zmienia się mikrobiota. Dostosowuje się dynamicznie w ciągu paru dni, czyli potrzebuje czasu.
Czyli nagłe uderzenie, np. w postaci noworocznego postanowienia „od jutra jem zdrowo”, nie jest najlepszym pomysłem?
Czasem pacjenci przekonani do zdrowej diety, rzucają się do zmiany i zmieniają od razu wszystko. Ja mówię – krok po kroku. Proszę zmienić najpierw 1/8, następnego dnia 1/6, potem 1/4 itd.. Stopniowo rozszerzać tą dietę, porzucając żywność przetworzoną. Inaczej będzie katastrofa.
Jak ćwiczyć bakterie?
Te słynne strączki, do których się trzeba przyzwyczajać.
…bo inaczej jest przepis na wzdęty brzuch. Weganie mają tak wyćwiczoną mikrobiotę jelit, że zgromadzone w ich jelitach mikroorganizmy potrafią korzystać z tego, co w tych strączkach jest. A tam jest fenomenalny błonnik, fenomenalne białko, fenomenalne cukry, ale i substancje, z którymi mamy trochę problemu, bo są to substancje o charakterze antyodżywczym. Nasze bakterie jelitowe sobie z nimi doskonale radzą, tylko musimy nauczyć je korzystać z nich.
Napiszmy zatem historię naszego mikrobiomu. Człowiek się rodzi…
Niezwykle ważne dla rozwoju człowieka i jego mikrobioty jest pierwszych 1000 dni naszego życia. Czyli już w łonie matki ważne jest, co ona je. Wiemy, że wszystkie zmiany żywieniowe, np. głodzenie się czy przeciwnie – jedzenie żywności wysoko przetworzonej, wpływa negatywnie na dziecko. Ale wydaje nam się, że sygnały płynące z mikrobioty jelitowej matki docierają też do płodu. Natomiast pierwsza droga superkolonizacji jelit dziecka następuje podczas porodu. Taki fizjologiczny poród, który trwa przecież wiele godzin, czasem nawet kilkadziesiąt, jest metodą zasiedlania bakteriami, które są w drogach rodnych i w końcowym odcinku jelita matki. To się nam może wydawać niefajne i niekomfortowe, ale tak to natura wymyśliła.
Ten „pakiet startowy” od matki potem się rozwija w kolejnych etapach życia dziecka?
Na początku nie ma zbyt dużej różnorodności bakterii. Mikrobiom rodzącego się dziecka, a potem niemowlęcia nie jest tak różnorodny jak mikrobiom dorosłego człowieka. Ta mikrobiota jelitowa rozwija się w trakcie życia. Najpierw to jest niewiele gatunków mikroorganizmów, ale za to takich, które sprzyjają zdrowiu dziecka i rozwojowi jego układu immunologicznego.
Jak te bakterie wpływają na odporność dziecka?
Układ odpornościowy dziecka jest skrajnie niedojrzały. Gdy w jelitach pojawia się mnóstwo gatunków bakterii, z których każda czegoś tam chce, coś produkuje, no to trzeba tym układem immunologicznym, jeszcze niedojrzałym, odpowiadać na te sygnały. Wobec tego, te jelita są zasiedlane takimi gatunkami, głównie poprzez karmienie piersią, które produkują np. kwas mlekowy czy masłowy, by tworzyć środowisko nieprzyjazne dla bakterii patogennych. To się dzieje z tygodnia na tydzień. I wymaga czasu, w którym układ immunologiczny dziecka nie niepokojony nadmiarem bodźców z jelit, spokojnie dojrzewa.
Mikrobiota matki współpracuje z mikrobiotą dziecka?
Ta mikrobiota jelitowa jest coraz bardziej zasiedlana przez kolejne gatunki bakterii w kolejnych etapach wprowadzania pokarmów stałych w okolicy szóstego – dziewiątego miesiąca życia dziecka. Bakterie pojawiają się w odpowiedzi na to, co dziecko je. Karmienie piersią sprzyja rozwojowi np. Lactobacillaceae Bifodobacteriae. Każda z nich jest cudowna dla nas. Natomiast karmienie sztuczną formułą, jaka by ona nie była dobra, nie zastąpi kobiecego pokarmu. Mimo że w mieszankach są już probiotyki i prebiotyki. Mleko mamy nie jest jałowe, ma swój skład bakteryjny i co ciekawe, ten skład bakteryjny zmienia się wraz z wzrostem dziecka. Ten pokarm ma skład odżywczy, dostosowujący się do potrzeb dziecka, ale też ma zmieniający się skład bakteryjny, który odpowiada na potrzeby niemowlęcia.
Naturalny poród najlepszą inwestycją w przyszłość dziecka
Dlaczego poród siłami natury jest taki ważny?
Bo wtedy następuje intensywne zasiedlanie jelit dziecka bakteriami z dróg rodnych matki. Kiedy dziecko rodzi się przez cesarskie cięcie, pierwszymi bakteriami, z którymi się styka są bakterie ze skóry mamy. W tej chwili na niektórych oddziałach, jeśli konieczne jest cesarskie cięcie, to do pochwy rodzącej, na czas porodu, wkłada się tampon, a potem naciera się nim skórę dziecka. To nie zastąpi zasiedlania bakteriami podczas naturalnego porodu, ale lepsze to niż nic. Chciałabym podkreślić, że jeśli są wskazania do cesarskiego cięcia, to należy je przeprowadzić. Ta mikrobiota dziecka urodzonego w ten sposób będzie nieco inna, ale można ją potem wzmacniać. Zrobiono bardzo dobre badania pokazujące, że jeżeli poród będzie poprzez cesarskie cięcie i nie będzie konieczności podania antybiotyku, to ta mikrobiota dziecka po pewnym czasie będzie taka jak dziecka urodzonego siłami natury. Czyli ich szanse się wyrównają. Pod warunkiem, że dziecko będzie karmione piersią.
No i ważne, żeby antybiotyk nie zaburzył tego procesu.
Antybiotyki mają negatywny wpływ na mikrobiotę, ale jeżeli są względy medyczne, to trzeba ten lek przyjąć.
Co nam grozi w dorosłości, jeśli nasi rodzice nie zadbają o nasz mikrobiom na początku naszego życia?
Jest coraz więcej doniesień, które mówią, że jeśli dziecko nie jest urodzone siłami natury i nie jest karmione piersią, to później ma większe kłopoty z masą ciała. Ale pamiętajmy też, że kamienie piersią i dostarczania bakterii w pokarmie jest bardzo ważne dla rozwoju układu immunologicznego i nerwowego. Jeśli trzeba karmić za pomocą sztucznej mieszanki, to trzeba. Przy okazji warto zadbać o mikrobiotę jelit dziecka innymi sposobami. Możemy pod kontrolą pediatry wprowadzić żywe bakterie probiotyczne bezpieczne dla dziecka, wprowadzić bezpieczny błonnik, czyli prebiotyk tak, żeby poprawić funkcjonowanie jelita. Czasem konieczne jest dostarczanie kwasu masłowego czy innych substancji, jakie stosuje się w poprawianiu stanu mikrobioty u dorosłych. Ale tutaj uczulam, to musi być pod opieką lekarza, pediatry i doświadczonego dietetyka klinicznego, który będzie wyspecjalizowany w pediatrii.
Rodzicielski błąd w dbaniu o mikrobiotę jelitową dzieci?
Rodzice uwierzyli w reklamy, że jakaś pasta, która ma smak czekolady, jest lepsza niż robione przez mamę dżem. Że płatki, które mają bardzo dużo cukru są lepsze od owsianki, czyli trochę też na własne życzenie tak bardzo zmieniliśmy środowisko, tak bardzo to środowisko przystosowaliśmy do tego szybkiego życia, że zaczyna nam się to odbijać czkawką. O ile intelektualnie nad tym wszystkim nadążamy, to nasza fizjologia, nasz mikrobiom tkwi w jaskini. Zmiany, jakie zachodzą są do opanowania dla naszego mózgu, ale fizjologicznie jesteśmy tacy sami jak 10 000 lat temu. Potrzebujemy błonnika i bardzo zróżnicowanej diety, ale nie potrafimy poradzić sobie z dodatkami do żywności, z polepszaczami, z konserwantami, z ogromną ilością cukrów.
Jak zatem hodować dobrą mikrobiotę w jelitach?
Jedzmy błonnik i miejmy urozmaiconą dietę. Mikrobiota, którą karmimy cukrami prostymi czy przetworzoną żywnością też żyje, tylko nam nie służy. Z takich składników korzystają niekorzystne dla nas bakterie. Po pewnym czasie okazuje się, że mamy problemy jelitowe, problemy z cerą, z psychiką. Bo tak bardzo zmieniliśmy ten mikrobiom jelitowy, że on nie jest już mikrobiomem, który wspiera, tylko mikrobiomem, który nam szkodzi.
Można powiedzieć, że nigdy nie siadamy do stołu sami, ale z naszymi bakteriami, które musimy wyżywić.
Jak nie będziemy o tym myśleć, to naprawdę to się źle skończy.
Dlaczego aktywność fizyczna jest ważna dla bakterii w jelitach? Gdzie Rzym, a gdzie Krym?
To się styka. Jesteśmy przystosowani do tego, żeby być aktywni fizycznie, żeby pokonywać wiele tysięcy kroków dziennie. To jest nam fizjologicznie potrzebne. Jeżeli stosujemy zrównoważoną aktywność fizyczną, to mniej chorujemy, w tym na choroby metaboliczne. Dlatego, że aktywnością wspieramy dobry mikrobiom, bo on przez lata ewolucji przystosował się do tego, że najlepiej jest mu, gdy jesteśmy aktywni, a nie siedzimy cały dzień.
Nie służy mu też przewlekły stres.
Tak, poprzez zmianę motoryki i wydzielania neurotransmiterów przez centralny układ nerwowy, zmienia się produkcja śluzu w jelitach. To źle wpływa na mikrobiotę jelitową. Pojawiają się wzdęcia, problemy jelitowe itp.
Stołówka szkolna jako wsparcie dla zdrowia psychicznego
Czy gdybyśmy wprowadzili lepszą dietę, np. stołówkach szkolnych, to dołożylibyśmy dużą cegłę do poprawy zdrowia psychicznego młodzieży?
Zdrowie psychiczne to także żywienie. Wiemy, że dieta antyzapalna, która sprzyja dobrostanowi psychicznemu, sprzyja także rozwojowi prawidłowej flory bakteryjnej. Czyli dobre żywienie, które uwzględnia potrzeby mikrobioty, na pewno bardzo wspiera zdrowie psychiczne, także dzieci. Mam pacjentów, u których widzę stopniową poprawę po zmianie diety. Mamy w niej witaminy B, D, polifenole, czyli składniki, sprzyjające regeneracji i wpływające na nasz mózg. Ale oprócz diety jeszcze potrzebna jest aktywność fizyczna, wychodzenie na słońce. Czasami bardzo dobrze robi kontakt z naturą, ludzie w ogóle inaczej odpoczywają, kiedy są razem. Dzieci muszą więc wyjść z internetu, z komórek i po prostu wyjść z domu.
Mikrobiota z nami wzrasta. Czy też z nami się starzeje?
Wraz z wiekiem ona się zmienia. Starszym osobom, przyjmującym dużo leków ona zmienia się bardziej. Takie osoby są mniej przez dobre bakterie wspierane, wydaje się, że starzeją się szybciej. Taką bakterią, która jest markerem dobrego starzenia się jest Akkermansia muciniphila. W tej chwili jest bardzo intensywnie badana, bo jest strażniczką dobrej, nieprzeciekającej bariery jelitowej.
Chciałam zapytać właśnie, dlaczego Akkermansia wyrasta na celebrytkę wśród bakterii?
Ona została stosunkowo niedawno odkryta, dotychczas się bardzo mocno chowała. Jest bakterią, która sprawia, że nasze jelita są pokryte warstwą mucyny. Dba o to, żeby ta warstwa mucyny, czyli pewnego rodzaju śluzu była niezbyt gruba i niezbyt cienka. Gdy jest za gruba, utrudnia to wchłanianie składników odżywczych, a jak za cienka, to przenikają przez nią substancje, które nie powinny opuszczać jelita, np. niektóre metabolity czy białka. Akkermansia aktywuje różne procesy, które uszczelniają bariery jelit. Gdy jest szczelna bariera jelitowa, nie ma zapalenia – jest super.
A skąd na tą Akkermansję bierzemy?
Jak cały mikrobiom dostajemy podczas porodu i potem podczas kolejnych etapów zasiedlania. Dużo zależy od naszych cech genetycznych. W rezultacie są takie osoby, które mają tej bakterii więcej i są niestety i takie, które mają jej bardzo mało.
Jeśli jednak trzeba przyjąć antybiotyk, jak długo po nim należy przyjmować probiotyki?
Mikrobiom jeszcze przez pół roku jest zmieniony po antybiotykoterapii. Probiotyki należy stosować jeszcze minimum 12 tygodni po zakończeniu kuracji nim. Najlepiej zacząć od probiotyku jednoszczepowego i wspierać rozwój tego probiotyku prebiotykiem, czyli dobrym błonnikiem. To szczególnie ważne, gdy po tym antybiotyku są problemy jelitowe. W takim przypadku stosujemy taką dietę łagodną, gotowaną, ze wzmocnioną ilością błonnika, ale rozpuszczalnego i stopniowo rozszerzamy tą dietę do diety antyzapalnej.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS