A A+ A++

Zapytany o sytuację hydrologiczną Wielkopolski tłumaczył, że zawsze wskazywano nasz region jako problematyczny w dziedzinie zasobów wodnych. Wynika to m.in. z obniożania się poziomu wód gruntowych i wyschania jezior m.in. przez działalność kopalni we wschodniej Wielkopolsce. 
Dodaje, że duże miasta, takie jak Poznań, powinny mysleć o małej retencji

Jestem zwolennikiem małych zbiorników, małej retencji. Żebyśmy mieli wodę w krajobrazie. Życzmy Poznaniowi, żeby odkopać stare rzeki, jak Bogdanka, Seganka, które dziś są zakopane. Kilkanaście nazw moglibyśmy podać. Rzeki i małe zbiorniki dają mikroklimat. Za naszego życia zniknęło kilkanaście zbiorniczków wodnych na terenie Poznania. 

Prof. Piotr Kowalczak zachęca samorządowców do działań na rzecz małej retencji. 

Zapis całej rozmowy z prof. Piotrem Kowalczakiem:

Roman Wawrzyniak: Czy trudnej sytuacji na południu Europy pseudoekolodzy nie wykorzystują do nakręcania tej machiny klimatycznej i, co za tym idzie, zmiany sposobu naszego życia? Pomijam wątek, czy te pożary to efekt podpalenia, bo nie słyszymy o pożarach np. w północnej Afryce.

Piotr Kowalczak: Każde podniesienie się temperatury, pożar – są wykorzystywane do propagandy dotyczącej ocieplenia klimatu.

Samo to słowo jest ciekawe – propaganda. Wykorzystują, czy nie?

Wykorzystują. U nas w mediach też się napędza. Mamy temperaturę przyzwoitą – 24 stopnie i to budzi niepokój jakiegoś redaktora, który twierdzi, że tu jest OK, ale w Afryce. Teksty, które są nie do przyjęcia. Dwa tygodnie temu temperatura troszeczkę spadła i nagle na białym paseczku przeczytałem, że w Egipcie było 47 stopni. Pomyślałem sobie – idź człowieku przed dom i tam masz tyle samo, co w Egipcie. To są rzeczy masowo wykorzystywane i niepotrzebnie, bo teraz jest czas na poszukanie nowej metodyki, poprawę pomiarów, systemów ostrzeżeń, to najlepsza pora.

Czy w tych zjawiskach pokazywanych przez media – one zawsze nam towarzyszyły.

Zawsze twierdziłem, że wszystko już było, ale nikt nie neguje, że następuje maleńki ruch ocieplenia, nie tyrwający od dzisiaj, to naturalny wzrost temperatury i on nie jest tak szalony, jak się w mediach przedstawia.

Oglądam kanały telewizyjne, które straszą nas pseudoekspertami ekologicznymi. W krótkich spodenkach, z kolczykiem w uchu – ostatnio widziałem jednego z panów, który mówił, że zmierzamy do zagłady, jeśli nie wprowadzimy zmian. Czy zmierzamy do zagłady? Czy następna wojna światowa będzie wojną o wodę?

Na pewno będziemy się szarpać o wodę, szarpiemy się nawet w Polsce, ale to nie jest temat na wojnę światową. W Afrycie mamy mnóstwo konfliktów, bo nastąpiły zmiany polityczne. W górnej części Nilu próbowano budować zapory, to było nowe zarzewie. Na całym świecie są budowane wielkie budowle hydrotechniczne. Nie wiem,  dlaczego u nas o tym się nie mówi. Wielkie kanały prowadzące do sporów. Są politycy, jeśli są mądrzejsi od nas, to siadają do stołu i rozmawiają. Jako przykład klęski ekologicznej podawałem Morze Aralskie. Wydawało się, że trochę się uspokoiło, morze nam trochę przyschło, problemy są tam bardziej polityczne, ale nagle się okazało, że cały czas nieczynny w tym miejscu Afganistan buduje kanał  100-kilometrowy. Ma tam płynąć 800 metrów sześciennych wody. Pytanie skąd. Częściowo z Syr-Darii i Amu-Darii, ale tam nie ma tyle wody.

Ale jak pan patrzy globalnie – to straszenie na wyrost? Są pożary, ale też w innej części świata zalania wodą.

Pesymistom radzę usiąść przed telewizorem. Obfitość zieleni. Wystarczająca ilość wody. Krajobraz jest wspaniały. Nikt nie mówi, że wskutek większej ilości dwutlenku węgla poprawiają się warunki do zazielenienia, te same firmy w USA mówi o klęskach spowodowanych zmianami klimatu, ale trudno im zaprzeczyć, że dzięki dwutlenkowi węgla zazielenia się świat, a  z drugiej strony wpływa idealnie na gospodarkę wodną roślin. Te rośliny potrzebują mniej wody, dzięki specyficznej pracy aparatów szparkowych, to idzie ku dobremu.

Czyli nas straszą? Ktoś nas robi w balona.

Oczywiście, pracuję nad książką trzy lata, wydawcy boją się to wydać. Porządni wydawcy boją się, że przyjdzie im strajk szkolny.

Ale pan już jest niezależny.

Ale wydawca. Ja zawsze starałem się być niezależny. To rzeczy, które hamują. Znam wydawców, którzy nie chcą ryzykować. Potrafię ich zrozumieć. Bez przerwy straszą nas w Polsce, że mamy wzrost temperatur. One wzrastają rzeczywiście, to przebiega dość spokojnie, to temperatury, które zbliżają nas do rekordów, ale daleko nam do 1921, kiedy na terenie całego kraju, także Wielkopolski temperatury były rekordowe. Od tamtej pory nie zostały przekroczone.

Jak pan ocenia sytuację zasobów wody w Wielkopolsce? Słyszymy, że to susza nam grozi, że jesteśmy skazani na samochody na prąd.

Zbyt szybkie reformy energetyczne skończą się tym, że będziemy mieli problemy z prądem. Bo nam sąsiad zamontuje za dużo baterii słonecznych i podniesie napięcie tak, że stracimy możliwość rozmowy przez telefon. Wczoraj statek zapalił się od baterii w samochodzie. To zbyt szybkie dążenie do zmian. Wskazywaliśmy najbardziej krytyczne tereny w Polsce, była tam Wielkopolska, gdzie są najgorsze warunki naturalne i jednocześnie elektrownia na wschodzie. Tam są duże pobory wody, spada poziom wód gruntowych, obniża się poziom jezior, to się ureguluje. (…)

A takie inwestycje jak w Tulcach? Ma szansę się napełnić wodą?

Jestem zwolennikiem małych zbiorników, małej retencji. Żebyśmy mieli wodę w krajobrazie. Życzmy Poznaniowi, żeby odkopać stare rzeki, jak Bogdanka, Seganka, które dziś są zakopane. Kilkanaście nazw moglibyśmy podać. Rzeki i małe zbiorniki dają mikroklimat. Za naszego życia zniknęło kilkanaście zbiorniczków wodnych na terenie Poznania.

Musimy się bardziej przyłożyć do retencji?

Susza i powodzie są związane z naszym klimatem. Naszym obowiązkiem jest przeciwdziałanie temu poprzez budowę małej retencji.

Nie betonoza.

Ocieplenie kreowane przez niektórych było hasłem takim, że  w miastach się nic nie dzieje. To wszystko, co się dzieje w miastach to jest wynik ocieplenia klimatu. Panowie prezydenci i burmistrzowie mówili, że zalania to efekt ocieplenia. Nie. Trzeba się wziąć do roboty.

I szukać retencji tam, gdzie ona naturalnie przebiegała.

Są całe zespoły bezrobotne, przykładem jest IMGW. Tam kiedyś kwitło życie, była współpraca międzynarodowa. W tej chwili napis pokoje do wynajęcia. W kraju, w którym są problemy z wodą, w Europie, która wysycha.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTo jakiś kosmos. Ukraińcy pokazali tysiące dronów
Następny artykułDPS w Rzadkowie dostał nowego busa